Disney znów nie zawodzi. „Zwierzogród” to nowa animacja, za którą stoją twórcy odpowiedzialni m.in. za „Zaplątanych”, „Pioruna” czy „Ralpha Demolkę”.
Judy Hopps to króliczka z małej mieściny, która zawsze marzyła o karierze w policji. Po wielu próbach zostaje w końcu oficerem i wyrusza do tytułowego Zwierzogrodu, gdzie ma otrzymać swoje pierwsze zadanie. Spektakularne łapanie przestępców będzie jednak musiało poczekać: nasza bohaterka zostaje parkingowym, któremu niełatwo odnaleźć się w świecie twardych gliniarzy. Uwierzcie, królik w otoczeniu byków, lwów i niedźwiedzi wygląda dostatecznie komicznie, by pociągnąć cały film. A to dopiero początek. Judy jest tak bardzo zdeterminowana, że w końcu udaje jej się zostać częścią śledztwa w sprawie tajemniczych porwań drapieżników. W jego rozwikłaniu pomoże jej lis Nick Bajer, drobny cwaniaczek o wielkim sercu.
„Zwierzogród” równie dobrze mógłby być aktorskim filmem fabularnym i sprawdziłby się równie dobrze, głównie za sprawą dobrej, chociaż bardzo klasycznie prowadzonej historii. Mamy tu prawdziwe śledztwo, zagadkę, korupcję, pościg za marzeniami, przyjaźń, pokonywanie traum z dzieciństwa, świetną muzykę: czyli właściwie wszystko, co film tego typu mieć powinien. Na pewno chcecie wiedzieć, jak wypada poziom humoru, który często okazuje się gwoździem do trumny dla filmów tego typu. Tym razem jest fantastycznie: świetnie będą bawić się zarówno dzieci, jak i dorośli. Niektóre żarty będą zrozumiałe tylko dla starszych widzów, na dodatek rozrywkę zapewni im wyłapywanie smaczków, takich jak oczywiste nawiązania np. do „Ojca chrzestnego” czy „Breaking Bad”.
Pomiędzy Judy i Nickiem jest chemia, dokładnie taka, jaka powinna być między królikiem i lisem. Tu twórcy pełnymi garściami czerpią z konwencji klasycznego buddy movie. Generalnie film aż pulsuje wyrazistymi postaciami, ale na osobny akapit zasługuje miasto. Zwierzogród jest oddzielnym bohaterem – rozległy, kolorowy, pełen unikatowych dla każdego gatunku zwierząt lokacji czy zabudowań. Ma nawet własną biurokrację, wyszydzoną we wspaniałej scenie z leniwcami w biurowcu. Możecie zobaczyć ją na YouTube jako przedsmak tego, co Was czeka. Kto nie umrze na niej ze śmiechu, nigdy nie załatwiał nic w polskich urzędach.
Film błyszczy również w warstwie dźwiękowej. Wspaniale zrealizowany dubbing pozwala wykazać się Julii Kamińskiej, Pawłowi Domagale, Krzysztofowi Stelmaszykowi, Barbarze Kurdej-Szatan czy Wiktorowi Zborowskiemu. Dodajcie do tego jeszcze muzyczny udział Shakiry i macie skazaną na sukces mieszankę wybuchową.
Seans może odrobinkę się dłuży (108 minut to bardzo dużo, jak na animację), więc może być problem z utrzymaniem najmłodszych widzów w miejscu, jednak to detal. Co najważniejsze, „Zwierzogród” to film mądry i uroczy, z wartościami, które warto wpajać dzieciom w każdym wieku. I dorosłym zresztą też.
Źródło grafiki: Disney
„Zwierzogród” jest filmem, ze znakomitym odzwierciedleniem odwiecznej walki przeciwieństw. Dorośli z łatwością dojrzą w tej historii drugie dno. Sporo jest tu zachowań, z którymi zmagamy się każdego dnia, a nad którymi warto na chwilę się zatrzymać i przemyśleć. No dobrze, a zatem czarny kryminał, ideologiczna huśtawka, jest tu w ogóle coś dla dzieci? Chwilami miałam wrażenie, że jednak jest to zbyt ciężki dla nich film. Na szczęście leniwce rozładowują atmosferę. Cała sala zanosiła się śmiechem. Z pewnością te zwierzęta podbiją i Wasze serca. Mnie osobiście brzuch aż bolał od śmiechu, a makijaż odrobinę mi się rozmazał.