Jak to możliwe, że żarówka używana od 1901 roku, może świecić do dzisiaj, a obecnie produkowane tradycyjne żarówki przepalają się często przed upływem roku?
W grudniu 1924 r. wielcy producenci żarówek, między innymi Osram, Philips oraz General Electric utworzyli kartel, który miał trwać trzydzieści lat, lecz dotrwał tylko do wybuchu II wojny światowej.
Zadaniem kartelu była oficjalnie standaryzacja żarówek. Nieoficjalnie członkowie kartelu ustalali ceny produktów na odpowiednio wysokim poziomie, tak by nie psuć sobie nawzajem rynku. Ponadto umówili się na obniżenie trwałości produkowanych przez siebie żarówek mniej więcej o połowę, czyli do maksymalnie tysiąca godzin. Za produkowanie trwalszych żarówek kartel nakładał na członków kary pieniężne o wysokości proporcjonalnej do popełnionego 'wykroczenia’.
Był to jeden z pierwszych znanych przypadków planowego działania na taką skalę, mającego na celu ograniczenia przydatności produktów poprzez świadome wykorzystanie gorszych jakościowo materiałów i rozwiązań dla zapewnienia ciągłej potrzeby wymiany produktu na nowy, czyli nakręcania popytu. Kartel tłumaczył swoje działania doborem optymalnej trwałości i troską o oszczędność energii, której wydatek miał być rzekomo większy gdyby były trwalsze.
Wspomniana długowieczna żarówka jest umieszczona w lampie zwanej stuletnią w budynku straży pożarnej w mieście Livermore w USA. Została wyprodukowana w dekadzie przed rokiem 1900 przez firmę Shelby Electric Company w Ohio i przekazana do tejże straży pożarnej rok później. Fakt, że żarówka ma tylko cztery waty mocy i jest zapalona cały czas, z okazjonalnymi krótkimi przerwami, np. w związku z awarią prądu.
Łatwo można sobie wyobrazić wpływ na branżę, gdyby żarówki zamiast roku paliły się sto lat. Trochę szkoda góry śmieci, która jest efektem ubocznym wymuszonej częstszej wymiany. Rozwiązanie w postaci opłaty recyklingowej nie zahamuje apetytu producentów na wymuszanie częstszych wymian, bo mogą przerzucić tę opłatę na klienta i dalej sterować trwałością produktów według własnych potrzeb. Większa sprzedaż to większe podatki, a więc wpływy do budżetu. Na dobrą sprawę nikomu nie zależy na tym, żeby produkty były trwałe oraz łatwe i tanie w naprawie.
Więcej na ten temat znaleźć można w filmie dokumentalnym wyprodukowany w Norwegii i oryginalnie emitowanym w norweskim kanale telewizyjnym NRK2 pod tytułem 'Piramida marnotrawstwa – żarówkowy spisek’.
Film dostępny jest nieodpłatnie w archiwum pod linkiem
Źródło grafiki: (C) Piotr Mańkowski
Kiedyś nie było takich szybkich zmian technologicznych jak dzisiaj. A trzeba pamiętać, że tych zmian by nie było gdyby nie istniał popyt na nowe, lepsze modele. Kto kupi telewizory nowej generacji, jeśli stare jeszcze chodzą? Zresztą w krajach o wysokiej konsumpcji ludzie pozbywają się zupełnie sprawnych produktów żeby kupić nowe lepsze. Dlatego nie ma sensu projektować urządzeń tak, żeby działały dziesiątki lat skoro i tak przedtem wyprą je z rynku nowsze modele. Poza tym urządzenia te są relatywnie coraz tańsze. Kiedyś telewizor starczał na dekady ale kosztował wtedy majątek. Ciągle mam telewizor Sony, który chodzi do dziś idealnie, ale niestety zajmuje pół pokoju więc wylądował na strychu. Dwadzieścia lat temu mój ojciec wydal na niego prawie całą swoją odprawę, Dzisiaj też za podobną kwotę można kupić urządzenie z najwyższej półki, które będzie chodziło bezawaryjnie latami. To nie jest czyjaś fanaberia albo spisek, tak działa rynek.
@marcin ale tutaj chodzi o żarówkę nie o telewizor i o właśnie te czasy kiedy NIE było takich szybkich zmian technologicznych. Przez te 100 lat można było nie produkować pierdyliardów żarówek, a tyle ile ludzi było. Dopiero teraz weszły chociażby lampy LED, które mogą zastępować żarówki wolframowe. Zastanów się co by było gdyby zrobili takie 100 -letnie żarówki dla każdego. By je sprzedali tylko raz, ale nie zrobili wielkiego syfu i śmietniska z gorszych, ulegających zniszczeniu po 1000 godzin ! Takie myślenie – zrobię gorsze no bo przecież zaraz i tak będą nowsze, się wymieni – prowadzi tylko do marnotrawienia zasobów Ziemi. Wiem, że niektórzy mają takie sprawy w głębokim poważaniu, ale ja na pewno nie zamierzam zostawiać swoim dzieciom śmietniska.
Wszystko naciągane w dzisiejszych czasach i jednorazowe. Gwarancja i śmietnik a kiedyś się naprawiało wszystko (ostatni szewc w moim mieście jakiś czas temu zamknął zakład a kiedyś było ich wielu no na szczęście jest jeszcze naprawa rtv). Produkcja tych wszystkich nowych urządzeń i recykling starych to marnotrawienie energii i zatruwanie środowiska lepiej było by żeby działały ile tylko mogą(i ewentualna produkcja części), a naprawa była łatwa, jak kiedyś zepsuł się telewizor to albo wujek zmienił lampy albo w naprawie rtv/agd za jakieś śmieszne pieniądze wymienili jakiś układ i działał kolejne 5lat. Dziś niema opcji naprawy bo nie jest to przewidziane a wystarczyło by dać ciut lepsze komponenty a części narażone na zużycie/zepsucie zrobić tak żeby były łatwe do wymiany. Ale dziś wszystko jest takie „ekologiczne” bo przecież zużywa mniej prądu a nie widzimy tego jak zaśmiecamy i zanieczyszczamy świat a nawet tego ile pochłania ciągła produkcja energii. np: Świetlówki z rtęcią których produkcja pochłania wiele energii i wytwarza się przy tym wiele np: co2 i chemikaliów no ale w domu bierze 7W.
„Na dobrą sprawę nikomu nie zależy na tym, żeby produkty były trwałe oraz łatwe i tanie w naprawie.”
Skoro to wiadomo nie jest to już spisek. 🙂
Należy zadać inne pytanie: skoro powszechnie wiadomo że tak jest czemu ludzie płacą za coś o czym wiadomo, że ktoś inny na tym zarabia krocie. Odpowiedź brzmi: wygoda i komfort. Wolny rynek tak ukształtował społeczeństwo, że ludzie płacą za przyjemne kłamstwa, bo im się nie chce samemu ich produkować. 🙂
Akurat jeśli chodzi o żarówkę to słaby przykład. Nie była to zmowa ale kompromis pomiędzy jasnością świecenia, czasem zużycia, zużyciem energii i ceną. Zwróć uwagę, że pamiętna żarówka 1901 r. świeci słabym, żółtym blaskiem. Żeby wydłużyć żywotność żarówki wystarczy obniżyć jej napięcie. Nawet zwykła domowa żarówka, świecąc z mocą np. 10 % mocy nominalnej teoretycznie może świecić bardzo długo, o wiele dłużej niż 1000h. Tyle tylko komu ona będzie potrzebna??
W 1880 roku Joseph Wilson Swan wynalazł żarówkę, a Edison udoskonalił ją i opatentował. Musiał rozwiązać wiele problemów, a najważniejszym z nich była żywotność żarówki, która świeciła tylko przez 13 godzin. Wytrwały badacz nie poddawał się i w końcu wydłużył ten czas aż czterokrotnie! Edison i Swan utworzyli spółkę i wprowadzili na rynek aż 100 tysięcy żarówek wyprodukowanych we własnej fabryce. Stały się one dostępne dla klientów w 1882 roku. Dzięki temu dziś, w każdym domu, korzystamy z nowoczesnego oświetlenia, którego pierwowzorem była właśnie żarówka. W każdy weekend w laboratorium Centrum Nauki Kopernik odbywają się zajęcia zatytułowane „Rozpalone do białości”, podczas których można poczuć się jak prawdziwy wynalazca i zbudować swoją własną żarówkę!