Na południowym biegunie Ziemi od pewnego czasu dzieje się coś dziwnego. Pojawiły się świecące nocą chmury, jakich tam nigdy nie notowano.
O zjawisku doniosła NASA, określając je mianem „wielkiej geofizycznej żarówki elektrycznej”. Wygląda to mniej więcej tak samo jak na prezentowanym zdjęciu, wykonanym nad kanadyjskim Edmonton. Problem w tym, że nad kontynentami chmury nie są niecodziennym zjawiskiem, natomiast nad Antarktydą jakiekolwiek, zwykle malutkie chmury są widywane w ciągu zaledwie kilku dni w ciągu roku!
Rozpoznania dokonał satelita AIM (Aeronomy of Ice in the Mesoshphere), ekspediowany na orbitę w 2007 r. Jego zadaniem jest obserwacja chmur gromadzących się w mezosferze i próba pełnego zrozumienia procesów, które nimi rządzą. Mezosfera jest środkową warstwą ziemskiej atmosfery, znajdującą się na wysokości 50-80 kilometrów nad powierzchnią naszego globu, pomiędzy stratosferą a termosferą. AIM porusza się znacznie wyżej, gdyż około 600 kilometrów nad Ziemią, swobodnie może je więc namierzać.
Na pytanie dlaczego antarktyczne chmury świecą, odpowiedź jest prosta – ponieważ znajdują się bardzo wysoko i odbijają światła zza horyzontu, których my znajdując się na powierzchni Ziemi nie możemy widzieć. Pytanie, na które na razie nie ma odpowiedzi brzmi: dlaczego te chmury znajdują się tam tam wysoko, na nienotowanym dotychczas pułapie?
Najbardziej prawdopodobną hipotezą jest zwiększona ilość metanu w ziemskiej atmosferze, który wznosząc się 50 kilometrów ponad powierzchnię, utlenia się, łącząc się z parą wodną i tworząc świetliste chmury. To z pewnością nie jest dobra informacja dla naukowców zatroskanych o stabilność ziemskiego klimatu. Pojawienie się owych chmur nad Antarktydą NASA porównała do „kanarka w kopalni”, co stanowi nawiązanie do dawnej tradycji sprowadzania na dno szybów umieszczonych w klatkach kanarków, by tym sposobem wyczuć poziom gazu. Ptaszki umierały, ale dawały górnikom sygnał, żeby dalej się nie zapuszczać.
Strona poświęcona działalności AIM
Źródło grafiki: haleydunning.wordpress.com
Powstawanie podobnych chmur może być związane z ilością ozonu w atmosferze, a dokładniej jej znacznym ubytkiem z powodu niskich temperatur w stratosferze, a więc także z występowaniem dziury ozonowej. Obłoki perłowe zagościły w 2013 na niebie nad południowymi krańcami Ameryki Południowej, nad Ziemią Ognistą, należącą do Argentyny. Te niezwykłe chmury można zobaczyć również na północnej półkuli, najczęściej na dalekiej północy Skandynawii, na Alasce, na północy Kanady i rosyjskiej Syberii, ale zdecydowanie najwięcej jest ich ponad Antarktydą, czyli tam, gdzie dziura ozonowa jest największa.