Pierwsza oficjalna obserwacja UFO nastąpiła w czerwcu 1947 r. Jednak już podczas II wojny światowej wojskowi piloci zgłaszali obserwacje świetlnych kul.
Nie od myśliwców się wszakże zaczęło. Jest wrzesień 1941 r. Noc na Morzu Śródziemnym. Transatlantyk SS Pułaski zbiegł z francuskiego internowania i pełni teraz służbę dla brytyjskiej armii. Załoga statku dostrzega na niebie jasną tarczę Księżyca. Wydaje się, że nic się nie dzieje, zupełnie jakby nie było wojny. Spokój zostaje przerwany pojawieniem się drugiego Księżyca. Trochę mniejszego, o kolorze zielonkawym. To dziwny Księżyc, ponieważ przemieszcza się razem ze statkiem. Nagle następuje coś jeszcze bardziej zaskakującego – tajemniczy obiekt skręca pod kątem prostym i zaczyna się oddalać z niespotykaną prędkością. Po chwili już go nie ma.
Dowództwo SS Pułaskiego zdaje raport wywiadowi wojskowemu MI5. Nie bardzo wiadomo co z tym zrobić. Za chwilę pojawiają się kolejne relacje. Niezidentyfikowane kule zaczynają być widywane przez wojska amerykańskie, głównie jednostki lotnicze. W prasie zostaje ukuta nazwa fenomenu: Foo Fighters, zaczerpnięta od wydanego w latach 30-tych komiksu „Smokey Stover, the Foo Fighter”. W owej opowieści bohaterem był strażak, powtarzający na okrągło „gdzie fu, tam jest ogień”. Słowo „foo” w języku angielskim nie istnieje, za to w języku francuskim ogień to „feu”, czyli bardzo podobnie. Foo Fighters, to „płonące myśliwce” – co mniej więcej zgadzałoby się z relacjami świadków.
Raporty pilotów były coraz dziwniejsze. Oto na przykład pilot bombowca B-29 zeznawał po nocnym rajdzie na Tokio: „Mój drugi pilot zdołał jedynie wykrzyczeć 'O mój Boże’, po czym obrócił głowę i zobaczył wyglądający jak cień obiekt z płonącym ogonem. który przemknął nad nami i uderzył w lecący obok nas drugi bombowiec. Ów B-29 zaczął spadać, płonąc”.
Do dzisiaj nie wyjaśniono co było przyczyną obserwacji Foo Fighters. Pioruny kuliste, o których pisaliśmy tutaj? Masowa halucynacja? Takie rozwiązanie sceptycy widzieliby najchętniej, jednak jest pewien problem – w głowach wojskowych pilotów, osób stabilnych emocjonalnie, zawodowo przygotowanych do zmagania się ze stresem i ekstremalnymi sytuacjami, bardzo rzadko kiedy zdarzają się zmyślone relacje. A do tego w takiej liczebności.
Magazyn Time pod koniec wojny napisał: „Jeśli nie mamy do czynienia z mistyfikacją lub złudzeniem optycznym, to nasi piloci z pewnością mieli do czynienia z najdziwniejszą tajną bronią wroga, jaką kiedykolwiek napotkali”.
Tylko że nikt nie podał najbardziej nawet mglistej hipotezy czyja to mogła być broń. Umierającego reżimu nazistowskiego? Walczącej na „urrra” armii sowieckiej? Japończyków, którzy przejęli i rozwinęli jakąś tajną technologię III Rzeszy? To zupełnie niedorzeczne.
Źródło grafiki: pixabay.com
Fenomenu ff nie da się spostponować prostym „majaki żądnych rozgłosu freaków”
Po jednym z podobnych przypadków – kontakcie samolotu RAF z Foo Fighter – wystraszony Churchill kazał wszystko utajnić na 50 lat. Po latach badał tę sprawę ekspert Nick Pope. Dosłowny cytat z niego „Ale jeden naukowiec, którego dziadek był ochroniarzem [Churchilla], powiedział, że Churchill i Eisenhower spotkali się, żeby zataić niesamowite widzenie UFO, którego świadkami była załoga RAF wracająca z nalotu bombowego. Powodem było najwyraźniej przekonanie Churchilla, że [ta informacja] wywołałaby zbiorową panikę i zdruzgotała przekonania religijne ludności.”
A może eksperymenty z antygrawitacją?
Ja stawiam na pioruny kuliste 😉
Ja stawiałbym na zjawisko, które wymyka się granicom współczesnej nauki. To znaczy, emisje energii wywołane jakąś interferencją z organizmami żywymi. Pamiętaj, że największy zaobserwowany piorun kulisty miał średnicę półtora metra, a te cuda goniące myśliwce były niekiedy większe. W jednym przypadku był wręcz „wielkości sterowca”, jak to dokładnie ujęto w obserwacji z Los Angeles z lutego 1942.
Przybysze z przyszłości. Turyści, którzy przybyli zwizytować świat czasów wojny. Dlaczego akurat piloci ich widzieli? Pewnie widziały ich też tysiące zwykłych ludzi, ale komu w wojennej pożodze mogli o tym składać raporty?
Jest taki zespół Foo Fighters 😉
Zwracam nieśmiało uwagę, że także załogi Apollo 11 widywały (rzekomo oczywiście) dziwne światła na Księżycu 🙂
Naziści pracowali również nad latającymi spodkami, o czym w latach 50’ na łamach Time mówił Giuseppe Belluzzo, włoski naukowiec i minister gospodarki w rządzie Mussoliniego. Część z nich miała mieć konwencjonalny napęd przypominający Avrocar, część po wojnie zaczęto wiązać z antygrawitacją. Pojazdy znane są pod nazwami V7, Vrill – na cześć tajnego stowarzyszenia, czy Haunebu bądź Haunebau.
Największy przypadek Foo Fighters wydarzył się w Los Angeles nie długo po japońskim ataku na Pearl Harbour. 25 lutego o 2.25 zauważono nad Los Angeles gigantyczny niezidentyfikowany obiekt latający w kształcie latającego talerza. Został zauważony przez wielu mieszkańców tego ówcześnie 3 milionowego miasta, ponieważ zaraz po jego zauważeniu zawyły syreny alarmowe. Syrena utrzymywała się przez 38 minut, a w stronę świateł wystrzeliły słupy światła z reflektorów. Chwilę później w kierunku świateł poleciały 1430 pociski, wystrzelone przez 37 brygadę artylerii przeciwlotniczej. Obserwowany latający talerz został wielokrotnie trafiony, a mimo to leciał dalej, co sugeruje broń antygrawitacyjną. Obiekt najpierw leciał nad wybrzeżem, z Santa Monica do Long Beach, a kiedy doleciał do Signall Hill, skręcił w głąb lądu, po czym zawrócił i odleciał w stronę oceanu. Cały czas był obserwowany przez multum świadków Miasta Aniołów, Redondo Beach, Culver City czy Long Beach. Wydarzenie to nazywane jest Bitwą o Los Angeles.
Zabawne, że układa się to razem z Arnoldem i Roswell w całość.