Był pierwszym w historii z pochodzenia Polakiem, który miał okazję przetestować świeżo opatentowane przez Thomasa Alvę Edisona krzesło elektryczne.
W dziejach USA zamordowano czterech prezydentów. Powszechnie wie się o dwóch takich czynach, wielokrotnie pokazywanych w filmach i opisywanych w książkach. Mówimy oczywiście o Abrahamie Lincolnie oraz Johnie Fitzgeraldzie Kennedym. Zapomina się często o dwudziestym piątym prezydencie USA, Williamie McKinleyu (1843-1901), który zginął z ręki polskiego zamachowca. Po śmierci jego nazwiskiem ochrzczono najwyższą górę Ameryki, znaną wcześniej pod tradycyjną indiańską nazwą Denali.
Leon Czołgosz urodził się w Alpenie (stan Michigan) w 1873 r. Wychowała go rodzina polskich emigrantów, którzy przybyli do Stanów Zjednoczonych w poszukiwaniu lepszego życia. Jak na nowych Amerykanów przystało, często zmieniali miejsce zamieszkania, przemieszczając się po stanach Michigan, Pensylwania i Ohio. W domu Czołgoszów nie przelewało się, jednocześnie proletariackie wychowanie nie wpływało dobrze na edukację dzieci. Jedynie lubiący dużo czytać Leon wykazywał chęć do ukończenia szkoły i opanowania języka angielskiego. Na uniwersytet jednak nie poszedł, gdyż sytuacja zmusiła go do pracy w fabryce szkła.
Szybko zaczął w nim kiełkować anarchizm. Zaczęło się od strajku, po którym w obawie przed represjami nasz bohater musiał używać przez pewien czas zmienionego nazwiska. Z całą pewnością nie trafił na dobry dla siebie okres, gdyż związki zawodowe były jeszcze słabe jak muchy. Dzięki tej sytuacji Czołgosz poczuł imperialistyczny ucisk pracodawców. Zaczął na nich patrzeć bardzo podejrzliwie.
W jednej z gazet przeczytał o zabójstwie włoskiego króla Umberta I. Czynu dokonał anarchista Gaetano Bresci, którego postać podziałała na umysł Leona tak mocno, że wyciął z gazety artykuł i od tego czasu nosił go przy sobie. Swoją cegiełkę do skażenia umysłu Czołgosza dorzucił również magnat prasowy William Randolph Hearst, którego 40 lat później tak pięknie sportretował Orson Welles w „Obywatelu Kane”. Brukowa prasa Hearsta atakowała McKinleya w niemal każdym numerze i z byle jakiego powodu. Nagonka na głowę państwa była częścią strategii promocyjnej, ale niestety dla bardziej podatnych umysłów, takich jak ten naszego bohatera, miało to zabójczy – i to dosłownie – wpływ. Gwoździem do trumny były wykłady „papieżycy amerykańskiego anarchizmu” – Emmy Goldman, wzywającej do walki o stworzenie sprawiedliwego i bezklasowego społeczeństwa. Nasiąknąwszy wywrotową ideologią, Czołgosz postanowił zatem przejść do czynów.
Był rok 1901. Gazety informowały o przybyciu McKinleya na Wystawę Panamerykańską w Buffalo na której prezentowano najnowsze osiągnięcia techniczne. Tą samą, na której rozprowadzano również legendarną amerykańską monetę, okolicznościowego srebrnego dolara z wizerunkiem generała Lafayette’a! Czołgosz nie był jednak zainteresowany numizmatyką, lecz zamordowaniem prezydenta. Wyposażył się w sześciostrzałowy rewolwer marki Iver Johnson. Początkowo zamierzał strzelać na stacji kolejowej, w ten sposób witając przyjazd McKinleya do Buffalo. Na peronie było jednak zbyt tłoczno. Czołgosz czatował więc na bardziej dogodny moment. Nadszedł on 6 września. Zamachowiec ustawił się w kolejce osób chcących uścisnąć dłoń prezydenta. Gdy znalazł się twarzą w twarz z McKinleyem, wyciągnął zawiniętego w udające bandaż chusteczki Ivera Johnsona i dwukrotnie wypalił (na zdjęciu).
McKinley po trafieniu był przytomny. Zdążył nawet krzyknąć, żeby nie robić krzywdy zamachowcowi. Ponieważ miejsce zbrodni była wystawa naukowa, na miejscu znajdował się aparat rentgenowski. Można było szybko prześwietlić rannego i zidentyfikować obrażenia wewnętrzne oraz położenie obu kul w ciele prezydenta. Uznano jednak, że nie wypada testować świeżo (w 1896 roku) wynalezionego urządzenia na tak ważnej osobistości jak prezydent. Gdyby McKinley został prześwietlony, pewnie by zlokalizowano położenie jednej drugiej z kul, której lokalizacji bez niego nie można było ustalić. Operujący chirurg zdecydował jednak, że bezpieczniej dla zdrowia pacjenta jest zostawić ową kulę w spokoju, niż szukać jej na ślepo. W wyniku tej decyzji po kilku dniach nastąpiło uszkodzenie trzustki, które wywołało śmiertelną zapaść. Dwudziesty piąty prezydent USA zmarł.
Wkrótce po tym wydarzeniu, powołanej w 1865 roku agencji Secret Service dodano nowe kompetencje. Dotychczas zajmowała się ona ochroną emisji oraz wykrywaniem fałszerstw pieniędzy. Od tego momentu doszły jej nowe kompetencje w postaci ochrony prezydenta i jego rodziny. Zdano sobie sprawę, że dotychczasowa prezydencka ochrona nie zdała egzaminu. Tym samym polski morderca prezydenta – o ironio – przyczynił się do zmodyfikowania znanej do dzisiaj agencji!
Leon Czołgosz trafił do więzienia w Auburn. Obrońca z urzędu próbował zrobić z niego wariata, ratując tym samym jego głowę, ale Czołgosz nie wydawał się być zainteresowany takim rozwojem wypadków. Nie chciał współpracować. Gdy zapytano go o ostatnie słowa przez wykonaniem wyroku, odparł: „Zabiłem go, bo był wrogiem dobrych, pracujących ludzi”. Potem tego spokojnego człowieka w marynarce przypięto pasami do krzesła, zaś na głowę założono mu stalowy hełm doprowadzający doń prąd przemienny. Ktoś przekręcił dźwignię i Leona Czołgosza, ofiarę propagandy antykapitalistycznej, najzwyczajniej w świecie usmażono.
Ślad po zabójcy McKinleya starano się zatrzeć, zmazać człowieka z powierzchni ziemi. Kilkanaście dni po jego śmierci trumnę zalano stężonym kwasem siarkowym. Osobiste rzeczy spalono.
Film z 1901 roku pokazujący egzekucję Leona Czołgosza
Źródło grafiki: dtc-wsuv.org
USA zyskały – McKinley był słabym ptezydentem. Theodore Roosevelt był lepszy!
William McKinley nie był może prezydentem wybitnym, był jednak prezydentem powszechnie lubianym. Wyprowadził kraj z poważnego kryzysu ekonomicznego, umocnił międzynarodową pozycję USA, oparł ostatecznie dolara o parytet złota. Nie było powodu aby go nie lubić i dlatego lubiano go powszechnie. Akurat został wybrany na następną kadencję.
W necie znajduje się film z rzekomej egzekucji Czołgosza. Jest to fake, a dokładniej rzecz biorąc – rekonstrukcja zrobiona kilka dni po rzeczywistej egzekucji. Nakręcono to w celach propagandowych.