Historia Tomasza Czajki to wspaniała opowieść o drodze do sukcesu człowieka wybitnie uzdolnionego, dostrzeżonego przez wielki biznes informatyczny w USA.
W polskim internecie funkcjonują dwa kultowe zdjęcia utożsamiające nerdowskie postawy. Jedno przedstawia człowieka o pseudonimie Ukwiał z kapturem naciągniętym na głowę, który w krótkiej wypowiedzi oznajmia, że podczas Sylwestra będzie grał w grę: Tomb Raider. Drugie pokazuje czterech młodych ludzi siedzących przy stole i znane jest jako „impreza informatyków”. Dwóch na pierwszym planie ubranych jest w tureckie sweterki, stanowiące obok spodni marmurek z lat osiemdziesiątych synonim obciachu dla pokolenia wychowanego na Placu Zbawiciela. Internet zaczął więc dymić memami, w których zamiast o dziewczynach i popijawach, czwórka młodziaków rozmawia o procesorach i kartach graficznych.
Uczciwie jednak trzeba powiedzieć, że jedynie dwóch okularników siedzących najbliżej obiektywu ubranych było w sposób obciachowy. Sweterki siedzących z tyłu ich kolegów wyglądały całkiem normalnie. Jednak siłą rzeczy również oni stali się przedmiotem żartów. Jedyny na zdjęciu człowiek bez okularów nie przejął się tym zbytnio. Nazywał się Tomasz Czajka i wkrótce zaczął robić wielką karierę naukową.
Po latach udało się ustalić, że wzmiankowane zdjęcie zostało zrobione w 1997 roku w trakcie obozu naukowego Olimpiady Matematycznej w Domu Wczasowym „Zgoda” w Zwardoniu. Do obozu zostali zakwalifikowani najlepsi uczestnicy z finału, wytypowani na zawody międzynarodowe. Jednym z nich był właśnie Tomasz Czajka. Oryginał tego zdjęcia został zamieszczony na stronie Olimpiady. Co ciekawe, urodzony w Stalowej Woli Tomasz Czajka zajął podczas zawodów „zaledwie” drugie miejsce, ustępując Grzegorzowi Kapustce, obecnie pracownikowi Instytutu Matematyki Uniwersytetu Jagiellońskiego! Rok później nasz bohater wystąpił po raz drugi i ostatni na tej olimpiadzie, ponownie zajmując w turnieju na obozie drugie miejsce, tym razem za Marcinem Stefaniakiem. Ten ostatni na słynnym zdjęciu siedzi pierwszy z lewej.
Tomasz Czajka rozpoczynał studia na Wydziale Matematyki i Informatyki Uniwersytetu Warszawskiego w 2000 roku. Praktycznie już od początku swej edukacji zaczął zajmować czołowe miejsca w olimpiadach matematycznych oraz konkursach na najlepszego programistę na całym świecie. Na stronie MiMUW widniał pełen spis medali i wyróżnień uzyskanych przez niego w przeciągu kilku lat. Przełom nastąpił w 2003 roku, gdy Tomasz wygrał podczas TopCoder Open, inkasując 50 tysięcy dolarów nagrody. Gdy w kolejnym roku okazał się najlepszy nie tylko podczas tej samej imprezy, ale również na TopCoder Collegiate w Bostonie, stało się jasnym, że Polska ma jednego z najbardziej uzdolnionych, jeśli nie najwybitniejszego młodego informatyka na świecie. Widać było, że posiada on nie tylko elektronowy mózg, ale jest również otwartym, ciekawym świata, sympatycznym człowiekiem. Na swojej uniwersyteckiej stronie zamieścił też sporo innych materiałów, między innymi zdjęcia z wycieczki do Egiptu.
Redaktor Paweł Schreiber przypomina sobie człowieka ze słynnego zdjęcia. Opowiada anegdotę z końca lat dziewięćdziesiątych, gdy był z Tomaszem Czajką na obozie organizowanym przez Krajowy Fundusz na rzecz Dzieci. Licealiści grali sobie często w „Mafię” i gdy wszyscy zamykali oczy, to młodociany geniusz… szybko wyjadał szynkę z kanapek. To były kanapki wzięte z posiłku na stołówce, żeby mieć na resztę dnia, jeśli ktoś by chciał. Leżały sobie dla wszystkich do podjadania w czasie gry. „Wyjadał szyneczki ze wspólnego talerza, a chlebek z masłem zostawiał. Myślę, że dla psoty” – mówi Paweł.
Zajmował również czołowe miejsca w zawodach Google Code Jam i to prawdopodobnie w największym stopniu przyczyniło się do zatrudnienia go w 2007 roku przez giganta z Mountain View. Jako software engineer przepracował w Google siedem lat, a w 2014 roku rozpoczął działalność w firmie Elona Muska SpaceX. Obecnie Tomasz mieszka w kalifornijskim Redondo Beach i w ostatnich dniach pracował przy ekspediowaniu w kosmos rakiety Falcon Heavy, która wyniosła na orbitę produkowany również przez Muska model samochodu elektrycznego Tesla. Bohater naszej opowieści informował o tym zdarzeniu na swoim Facebooku. Nieco wcześniej zamieścił inny godny odnotowania wpis: „To nie byli kosmici. SpaceX wystrzelił nad Los Angeles 10 kolejnych satelitów”, odnosząc się do niesamowitego zjawiska nad Miastem Aniołów. Do memów na swój temat raczej nie ma dystansu – z Facebookowego walla wykasował wszelkie wzmianki na ten temat. Z drugiej strony patrząc, trudno się dziwić, że w obliczu tego, co obecnie robi, nie chce wracać do kalamburów z przeszłości. Cóż można powiedzieć – kosmiczny człowiek i kosmiczna kariera.
Źródło grafiki: pixabay.com
Może następca Elona Muska za kilkadziesiąt lat za pomocą gigantycznej soczewki – sztucznego satelity Marsa skupi energię tamtejszych zorz polarnych w laser. A tym laserem będzie cyklicznie napędzał satelitę Voyager 3 w dalekie części Mlecznej Drogi…. XD