Niejaki Richard Graf z Kanady buduje armatę do wystrzeliwania ładunków na niską orbitę, która będzie działała na podobnej zasadzie jak Wunderwaffe V-3 Hitlera.
Tradycyjna technologia rakietowa ma jedną fundamentalną wadę, oprócz tego co chcemy wynieść na orbitę, musimy udźwignąć też cały system napędowy oraz całe paliwo. Dość spojrzeć na wielką rakietę Saturn V, w której użyteczna część ładunku jest na samym czubku i wagowo stanowi ułamek całego urządzenia.
Alternatywnym podejściem jest wystrzeliwanie samego ładunku, opakowanego w aerodynamiczną obudowę, najlepiej w kształcie długiego cygara ze statecznikami z tyłu. Wtedy użyteczna część ładunku stanowi właściwie całą wagę takiej konstrukcji. Pomysł prosty, jest tylko jedno małe „ale”. Rakieta zapewnia siłę ciągu tak długo, na ile starcza paliwa, przez prawie cały lot na orbitę. W przypadku armaty, siła napędowa jest dostarczana tylko na początku i musi starczyć aż do końca podróży. Armata daje wielkiego kopa i olbrzymie chwilowe przeciążenie na początku, które roztrzaskałoby każdego mikrosatelitę.
Rozwiązaniem jest taka modyfikacja armaty, aby napęd był serią mniejszych, odpowiednio zsynchronizowanych wybuchów, zamiast jednego dużego. Pocisk lecąc przez lufę, jest przyspieszany przez kolejne ładunki rozmieszczone na całej jej długości, narasta stopniowo i nie naraża pocisku na zbyt silne przeciążenia.
Wielką armatę do ostrzeliwania odległych celów zbudowali Niemcy w czasie II Wojny Światowej. Broń nazywała się Vergeltungswaffe 3, czyli V-3 i miała lufę o długości 150 metrów montowaną na naturalnym zboczu tak by uzyskać nachylenie 45 stopi. Pociski miały kaliber 150mm i wagę 140 kilogramów. V-3 nie odniosła oczekiwanego przez Fuhrera sukcesu. Najdalszy zasięg, jaki się udało uzyskać, to mniej niż 100km. Zaistniały również problemy techniczne z odpalaniem ładunków w odpowiedniej sekwencji, a samą instalację ze względu na duże rozmiary łatwo było zbombardować.
Obecnie pomysł wraca niczym bumerang, z tym że ma mieć zastosowanie pokojowe. Projekt nazywa się Kosmiczna Armata Starfire i ma stanowić taką mniejszą, bardziej przenośną wersją V-3 służącą do wystrzeliwania małych satelitów lub innych ładunków na orbitę do 100km. Urządzenie nadal jest na etapie rozwojowym, ale symptomatyczne jest, że to co kiedyś robiła armia inżynierów finansowana przez wielką machinę wojenną, dzisiaj robi jeden zapaleniec wpierany funduszami zebranymi przez Internet.
Źródło grafiki: amazonaws.com