Szukano jej przez prawie okrągłe stulecie, ale wygląda na to, że wreszcie jest. Wysłana przez NASA sonda zaobserwowała coś, co nie może być niczym innym jak wodą.
Prestiżowy amerykański tygodnik Nature poinformował, że po analizie zdjęć wykonanych przez wysłany przez NASA w 2005 r. Mars Reconnaissance Orbiter (MRO), ustalono obecnie, iż na Czerwonej Planecie występuje woda w stanie płynnym. W okolicy równika, w pobliżu miejsca zwanego Kraterem Horowitza dostrzeżono ciemne smugi, które następnie przemieszczały się po stokach ku gruntowi. MRO cały czas krąży po orbicie Marsa – szacuje się, że kosztująca ponad pół miliarda dolarów aparatura przy sprzyjających okolicznościach będzie działać do 2026 roku.
Ogólnie powierzchnia Marsa jest sucha, zaś atmosfera jest zbyt rozrzedzona, żeby zapewnić stałe dostawy wody. Dotychczas sądzono więc, że woda, jeśli występuje, jest raczej pod ziemią, o czym pisaliśmy tutaj. Tym bardziej zaskakujące są słowa zajmującego się planetami naukowca Alfreda McEwena, który twierdzi, że woda w stanie płynnym pojawia się okresowo na powierzchni Marsa. Dowodem na to są zdjęcia z MRO. Takie ciemne strugi pojawiają się w ogromnym obszarze zwanym Valles Marineris. Położone w okolicy równika tereny, które spenetrował swym okiem MRO, są relatywnie ciepłe. Przypomnijmy, że już łazik Curiosity ustalił, że na Marsie bywają dodatnie temperatury. Fizycznie zmierzono 6 stopni Celsjusza. Prognozuje się natomiast, że podczas marsjańskiego lata temperatura może dochodzić w okolicach równika nawet do 20 stopni. Czyli występowanie wody w stanie ciekłym było już wcześniej teoretycznie dopuszczalne. Po analizach aktualnych obserwacji pozostaje wszakże pytanie: skąd się biorą owe ciemne smugi? Czyżby to woda wypływała spod skalnej powierzchni?
Artykuł z Nature wraz z sekwencją zdjęciową pokazującą dziwne strugi
Źródło grafiki: pixabay.com
Jest woda – jest tlen i wodór, nic nie wiemy o azocie, ale hel możemy przywieźć. Co prawda będziemy cienko śpiewać, a właściwie mówić, ale nic to.
Będziemy musieli wysłać najpierw zbiorniki i aparaturę przetwarzającą grunt marsjański na potrzebne nam pierwiastki i związki chemiczne, a następnie drugą wyprawę – oczywiście bezzałogową – która założy tam szklarnie, stworzy i utrzyma szklarnie z potrzebnymi nam do życia jadalnymi roślinami. Dopiero wtedy będziemy mogli tam wysłać załogę ludzką, która będzie mogła uzupełniać swoje menu świeżymi produktami roślinnymi lub przetworzonymi, gdy te będą niejadalne smakowo.
Ale tego już nie dożyję.
Potem będzie gorączka złota i diamentów, a potem jakaś korporacja wykupi tereny roponośne i to będzie na tyle dla całej ludzkości.
Zbliżają się wojny międzyplanetarne.