Jean Giraud urodził się w 1938 roku we francuskim Nogent. Dwadzieścia pięć lat później rysuje Fort Navajo, pierwszy album z cyklu westernowych opowieści o Blueberrym.
Rodzi się wówczas pseudonim, pod którym artysta znany będzie światu. Moebius. Nie mylić z Augustem Moebiusem (1790-1868), twórcą słynnej wyglądającej jak znak nieskończoności wstęgi! Francuz nie skończywszy jeszcze czterdziestu lat, dokonuje swoich największych osiągnięć twórczych. Jego talent eksploduje w czasie, gdy za oceanem komiks przeżywa stagnację, funkcjonując głównie pod hasłem: amerykańscy superbohaterowie. Jest jak dwadzieścia lat wcześniej francuskie filmy spod znaku płaszcza i szpady z Jeanem Maraisem – ciężki i sztampowy. Tym razem to właśnie Francuzi go odmienią!
W 1974 r. Mobeius wraz z Philippe’em Druilletem i innymi zakłada wydawnictwo Les Humanoides Associes, w którym będą ukazywać się przełomowe dla światowego komiksu albumy inspirujące twórców filmowych. Mówi się, że bez „humanoidów” nie byłoby Blade Runnera. Ridley Scott jasno przyznawał, że francuskie wydawnictwo było dla niego mocną inspiracją przy budowaniu świata Los Angeles AD 2017.
Tymczasem w 1975 r. nienasycony Moebius wraz z innymi twórcami zakłada magazyn komiksowy Metal Hurlant. Wtedy też spotyka chilijskiego wizjonera Alejandro Jodorowsky’ego. Twórcy wspólnie przygotowują ekranizację znanej wszystkim powieści Franka Herberta Diuna. Projekt nie dochodzi do skutku. Uda się to dopiero dziewięć lat później producentowi Dino de Laurentisowi, który na fotelu reżyserskim obsadzi mało znanego jeszcze Davida Lyncha.
Dwa lata po powstaniu Metal Hurlant, powstaje jego amerykańska inkarnacja znana do dziś jako Heavy Metal. To w nim Moebius publikuje jedno ze swoich największych dzieł, Arzacha. Zainspiruje on całe pokolenie komiksowych artystów (na zdjęciu praca będąca hołdem dla tego albumu).
Moebius z Jodorowskym podejmują kolejną współpracę, tym razem przynoszącą już konkretniejsze efekty. W 1980 r. wydają komiks zatytułowany „L’incal noir”, pierwszy tom z sześcioodcinkowej serii, którą dziś wielu krytyków uważa za jedną z najważniejszych w historii. Była to opowieść o przygodach detektywa–nieudacznika Johna Difoola oraz jego paczki przyjaciół. Difool zyskiwał moc dzięki posiadaniu tytułowego Incala, będącego małym kryształem. Nawiasem mówiąc, motyw kryształu przewija się przez znaczną część twórczości francuskiego artysty. Warto też zauważyć, że „wymyślona” przez Sierrę postać międzygwiezdnego sprzątacza Rogera Wilco została w dużej mierze ściągnięta właśnie z Incala.
Równolegle z pracą nad „L’incal noir” Moebius współpracuje przy komponowaniu scenografii do dwóch filmów science-fiction: „Obcego” oraz „Tronu”. Jest u szczytu popularności. Przez trzydzieści kolejnych lat dalej będzie czynny twórczo, współpracując m.in. przy takich filmach jak Willow przy Piąty Element, ale to nie będzie już ten kaliber artyzmu z jakim mieliśmy do czynienia w latach 70-tych.
Moebius za życia staje się legendą, odwiedza konwenty fanów komiksów, pojawia się również w Polsce. Umiera w marcu 2012 r.
Źródło grafiki: Les Humanoïdes Associés
Był w Łodzi, widziałem Go.
Szkoda, że kolejne Incale Jodo robił już z innymi rysownikami. To nie było już to samo 🙁
„Arzach. Czy człowiek jest dobry?” to zbiór przeróżnych historii fantastycznych, zawierających zarówno elementy SF, jak też fantasy, mistykę, a także artystyczne wizje, które Moebius przeżył podczas eksperymentów z grzybami halucynogennymi…
Sebastian Frąckiewicz pisał o spotkaniu z Moebiusem: „Gdy w 2008 jechałem na festiwal komiksowy w Łodzi, czułem się jakbym jechał do Angouelme. To była najlepsze edycja festiwalu. W jednym miejscu Manara i Moebius oraz ich wystawy. Wystawy oryginalnych prac, a nie jakieś tam wydruki z albumów. Miałem zrobić duży materiał o Moebiusie do „Przekroju”, byłem cholernie podekscytowany (dosłownie jak nastolatek) i skoncentrowany tylko na tym jednym celu. Udało mi się wyciągnąć od organizatorów festiwalu pół godziny na rozmowę i sesję zdjęciową, którą robił Bogdan Krężel. Pół godziny to mało i dużo. Mało, bo z kimś takim jak Giraud można rozmawiać godzinami. Dużo – biorąc pod uwagę to, że na ogonie wiszą ci jeszcze inni dziennikarze. Spinam się zatem. Bogdan Krężel robi zdjęcia, kiedy Giraud rysuje. Fotograf kładzie się na stole, na podłodze, potem jeszcze robimy krótką sesję na schodach. Bogdan każe mi trzymać jakieś urządzenie (chyba wyzwalacz lampy błyskowej), które jak na złość się psuje. Giraud jest cierpliwy, uprzejmy, choć ma już swoje lata, a jego żona nie lubi, kiedy męczą go dziennikarze. Ma status komiksowej megagwiazdy, ale jego skromność jest rozbrajająca.”
Obowiązkowa kolekcja okładek i stron Heavy Metala
http://www.flickr.com/photos/mr_carl/sets/72157610675979982/