Patrząc na zdjęcie tej nie aż tak bardzo urodziwej kobiety, nie sposób dziś zrozumieć jak to możliwe, że w latach czterdziestych okręciła sobie wokół palca całą amerykańską mafię?
I to nie byle jaką mafię, bo dowodzoną przez legendarnych bossów Lucky’ego Luciano, Franka Costello czy Joe’ego Adonisa. Virginia Hill była – podobno – kochanką każdego z nich, natomiast pewne jest, że ściśle z nimi współpracowała. Przydawała się na przykład do przewożenia dolarów Syndykatu Zbrodni do Europy i lokowania ich w szwajcarskich bankach. To dla Virginii Hill stracił głowę cyngiel mafii Benjamin Siegel, znany lepiej jako Bugsy. Zupełnie zapomniał o żonie, a zwłaszcza o tym, że dostał 7 milionów dolarów na budowę kasyna Flamingo oraz rozwijanie całego kompleksu Las Vegas. Po pewnym czasie przestał przesyłać Syndykatowi przychody, nie reagował też na kolejne pisemne upomnienia. W końcu miarka się przebrała i na zebraniu Syndykatu zatwierdzono bezprecedensowy wyrok śmierci na Bugsy’ego, który formalnie wciąż należał do struktur, a wewnętrzny kodeks tej zaprojektowanej na kształt państwa organizacji zabraniał zabijać jej piastujących ważne funkcje członków. Tym niemniej udało się znaleźć prawne uzasadnienie dla zaistniałej sytuacji i Bugsy zainkasował ołów podczas odpoczynku na domowym szezlongu. Virginii Hill włos z głowy nie spadł, a przecież to w dużej mierze do jej kieszeni szły sprzeniewierzone pieniądze.
Po latach podczas przesłuchań na senackiej komisji (na zdjęciu) zaprzeczyła co prawda, że brała udział w jakiejkolwiek przestępczej działalności, ale na pytanie o to, dlaczego w takim razie gangsterzy tak do niej lgnęli, odpowiedziała wzburzona, zupełnie jakby odpowiedź była największą oczywistością pod słońcem: „Ponieważ nikt wcześniej nie ciągnął im […] tak jak ja”. Virginia Hill miała jednak trochę dość uciążliwego towarzystwa ojców chrzestnych, bo w 1954 r. wyjechała do Europy. Zabrała ze sobą syna oraz kilka garści cudzych pieniędzy. Uber gangster Meyer Lansky zadzwonił do niej i jak na dżentelmena przystało, po prostu poprosił o zwrot funduszy. I wówczas po raz kolejny okazało się, że Virginia Hill zawsze potrafi się dogadywać z ludźmi o podejrzanym autoramencie – oddała całą sumę i wycofała się z luksusowego życia. W 1966 r. popełniła samobójstwo w austriackim Koppl.
Fragmenty przesłuchania Virginii Hill na senackiej komisji Kefauvera
Źródło grafiki: Bugsyandvirginiahill
Po śmierci Siegela Virginia próbowała udawać dzielną. Tak naprawdę cierpiała na depresję, której przejawem były cztery próby samobójcze. Kilka lat później wyszła za mąż za austriackiego instruktora narciarstwa. Potem znów targnęła się na swoje życie, zażywając tabletki nasenne. Tym razem była to skuteczna próba…