Bez żadnej wątpliwości największa masowa obserwacja fenomenu od lat, a może nawet od dekad. Ilość wykonanych zdjęć całkowicie wyklucza mistyfikację.
Zdarzenie miało miejsce w okolicach położonego w amerykańskim stanie Teksas miasta Houston. Fakt, że owo miasto leży dokładnie 666 mil od Roswell jest oczywiście chichotem historii. Ważne jest to, że wieczorem 11 sierpnia ponad setka niezależnych osób sfotografowała na niebie obiekt, który jako żywo przypominał latający spodek ze światłami wokół swego obwodu. Jedną z osób, które zarejestrowały zdarzenie na kamerze był lokalny muzyk Andrew Pena.
Pogoda tego dnia była burzowa, chmury ciemne i gęste, a z nieba waliły błyskawice i to właśnie spowodowało, że w górę skierowanych było wiele ciekawskich obiektywów, w tym także kamera Peny. Następnego dnia rano na Twitterze i Facebooku zaczęły się pojawiać zdjęcia. Musiał upłynąć tydzień zanim sprawą zajęły się duże amerykańskie media. Pisały o tym m.in. New York Times oraz Huffington Post.
NASA na razie milczy. To tym bardziej znamienne, że w końcu w okolicy jej siedziby, Johnson Space Center, miały miejsce obserwacje. Głos za to zabrali zupełnie poważne osobistości lokalnego świata naukowego. Carolyn Sumners z Houston Museum of Natural Science. Powiedziała ona: „Problemem z UFO jest ustalenie jaka jest przyczyna tego zjawiska. Przyjęcie, że to pojazdy obcych cywilizacji jest najłatwiejszym wyjaśnieniem”. W tej zaskakującej wypowiedzi, Sumners nie neguje materialności zdarzenia z Houston! Sugeruje jedynie, żeby szukać poważniejszych rozwiązań, gdyż fruwające w spodkach ufoki to zbyt trywialne.
Sceptycy nieśmiało wysuwają hipotezę niezatapialnego balonu meteorologicznego, złudzenia optycznego albo zagubionego drona, ale chyba nawet oni sami w to nie wierzą. Generalnie panuje zgoda, że 11 sierpnia coś wykraczającego poza nasze pojmowanie świata naprawdę miało miejsce. Zwłaszcza, że w tym samym czasie zarejestrowano nagranie z ISS pokazujące wchodzenie w ziemską atmosferę okrągłego obiektu.
Pozostaje patrzeć w niebo i wierzyć, że nic groźnego dla ludzkości stamtąd nie nadejdzie.
Film pokazujący m.in. nagranie z ISS
Źródło grafiki: Google
Jakieś przygłupy próbowały się bawić w pogromców mitów, ale słabo im wyszło. Musieliby z tym latawcem przebiec kilkadziesiąt kilometrów. Poza tym tamten obiekt wyglądał mocno inaczej.
https://www.youtube.com/watch?v=IobcUwRwSFw
Zastanawiające, że jeszcze nie pojawił się wiarygodny „obalacz” tego zjawiska.
Obalacz nie, ale do Teksasu zjechały ponoć setki łowców przygód. Na razie cisza, więc wygląda na to, że świateł na niebie już nie ma.
„Ilość wykonanych zdjęć całkowicie wyklucza mistyfikację.”
Eee..słucham? Ilość wykonanych zdjęć wykluczaTYLKO TO, że zdjęcia na których znajduje się obiekt są prawdziwe, natomiast wcale nie wyklucza mistyfikacji, która mogła zajść nie na poziomie retuszu fotografii, ale w realnym świecie: nie wiemy przecież, czym był ten obiekt. A mógł być na przykład czymkolwiek stworzonym przez człowieka.
Mógł być dziełem człowieka (tajnym projektem wojskowym), tego nie można wykluczyć. Ale wówczas o jakim retuszu mówimy? Natomiast wykluczam retusz i omamy u ponad stu – a o takiej ilości donosiły media, choćby NYT – świadków, którzy zgodnie opisali ów obiekt. Mistyfikacji, czyli zmowy świadków, tudzież świadomego sfałszowania faktu zaistnienia zjawiska nie było. O co ci więc chodzi?
No, ok, wiem do czego zmierzasz, tyle tylko, że chodzi mi o coś trochę innego – co tak naprawdę kryje się za stwierdzeniem, że „mistyfikacji nie było”? Jak pięciu ludzi zobaczy poruszane przez spłoszoną kurę nocą krzaki, to też możemy powiedzieć, „że mistyfikacji nie było”: było zamieszanie i coś niewytłumaczalnego poruszyło krzak.
Zgoda, tyle że w tym przypadku wiemy, że nie było sytuacji z serii „dwóch facetów puszcza latawca z lampkami, a wszyscy nabierają się, że to UFO”. Po prostu byłoby to technicznie niemożliwe ze względu na skalę zjawiska. Przez mistyfikację rozumiem sytuację, gdy ludzie żądni sławy fabrykują fakty w celu osiągnięcia rozgłosu, a może nawet i zysku. Ponoć dzieje się tak w przypadku niektórych obserwacji kręgów w zbożu. Natomiast sytuacja z serii „wiatr zawiał, gazeta pofrunęła, a ludzie uznali to za UFO” mistyfikacją nie jest.
Ale bądźmy poważni – tutaj nic takiego nie zaszło. Opcje, które można rozważać są IMO bardzo proste: tajny rządowy eksperyment, pojazd obcych cywilizacji, jakaś nieznana nam forma energii, zjawisko optyczne związane z burzą lub coś zupełnie wymykającego się naszemu rozumieniu świata. Gdyby istniał „debunk”, już by została podana wiarygodna hipoteza. Mijają dwa tygodnie, a jej brak. Nawet mainstreamowe media piszą o sprawie z namaszczeniem i bez zbędnej ironii. To o czymś świadczy.
Właśnie o to mi chodziło – możemy wykluczyć opcję pod tytułem „dwóch dowcipnisi z latawcem”, czy nie możemy? Pod pojęciem „dowcipnisia” rozumiem np też kogoś kto zbudował jakiś latający dron w garażu i puszczał go sobie w letnią burzową noc…
Ale ok, przyjmuję te argumenty o tv, mediach. Zatem, jeśli przyjmiemy, do wiadomości, że to było UFO, to – o ile mnie nie myli pamięć – byłaby to największa zbiorowa obserwacja, od czasu, kiedy tysiące ludzi oglądało coś niewytłumaczalnego w Belgii, kilkadziesiąt lat temu. Nie pamiętam już dokładnie.
:
http://www.historytv.pl/shows/staro%C5%BCytni-kosmici/articles/obserwacje-ufo
Nie zapominajcie, że to była bardzo burzliwa noc. Trzaskały pioruny. Jest całkiem możliwe, że obiektem, który pojawił się na niebie był piorun kulisty. Pisaliśmy o nim na Tungusce.
I właśnie ku temu rozwiązaniu skłaniałbym się. Energia niewiadomego pochodzenia.
Sądząc z ilości oficjalnie potwierdzonych przez wojsko kontaktów z niezidentyfikowanymi obiektami latającymi, a także zdjęć i filmów, których prawdziwość także została potwierdzona przez wojsko, już dawno nawiązaliśmy kontakt z istotami pozaziemskimi.
Dlaczego się nie ujawniają „oficjalnie” ? Dobre pytanie. Może mają takie prawo a’la Star-Trek, że dopóki cywilizacja nie wynajdzie określonej technologii lub nie zrobi określonego skoku technicznego, nie ingerują w jej rozwój. (W Star Treku zabroniona była ingerencja w oraz kontakt z cywilizacjami, które nie wynalazły napędu nadświetlnego WARP)