Pępowina horroru
Wiele spośród reżyserskich i aktorskich sław rozpoczynało karierę w filmach grozy. Przenosząc się później do wielkiej hollywoodzkiej rodziny, często zapominali o swoich korzeniach.
Wiele spośród reżyserskich i aktorskich sław rozpoczynało karierę w filmach grozy. Przenosząc się później do wielkiej hollywoodzkiej rodziny, często zapominali o swoich korzeniach.
O historii Deckarda napisano już milion słów. Za to bardzo ciekawy i mało znany jest proces, jaki doprowadził do powstania skąpanego w klimatach noir Los Angeles AD 2019.
Gdy sobie uświadomimy, że prawie całe lata 30. upływały w USA pod znakiem mafii, nadchodzi zdziwienie: jak to, dlaczego kino nie reagowało na ten socjologiczny trend?
Manchester początku lat 80. umierał, smutny i szary, dręczony widmami swej przemysłowej przeszłości. Lecz nagle na firmamencie pojawił się David Ward.
Po tym jak świat zapomniał o Poli Negri, na arenę Hollywood wkroczyła inna Polka. Była piękna, miała wielkie ambicje, a w wyścigu po role biła nawet Marilyn Monroe.
Rzadko zdarza się widzieć parę aktorów swą osobowością tak daleko wyrastających ponad marny materiał, w którym przyszło im grać. Mowa o Christopherze Lee i Peterze Cushingu.
Na początku lat 80. wschodzące gwiazdy Hollywoodu w postaci Johna Landisa i Joe Dantego postanowiły zmienić oblicze horroru za pomocą najnowszych dostępnych metod.
Sięgnąć do najgłębszych wspomnień z dzieciństwa, żeby przypomnieć nieistniejącą już rzeczywistość. To najwspanialsze, co można zrobić.
W 2013 r. minęło pół wieku od śmierci Marilyn Monroe. Nie w albumach formatu A4, lecz na dwóch płytach DVD znajduje się bodaj najwierniejsze wspomnienie o aktorce.
W masowej wyobraźni Hannibal Lecter jawi się jako niezrównany geniusz zła. Skąd się wziął? Z życia czy może został sklejony ze strzępków swoich filmowych pradziadów?
Francuski geniusz został zapomniany przez historię trochę dlatego, że w decydującym momencie, gdy miał usłyszeć o nim świat, on po prostu… zniknął.
Klątwa pierścienia nie dotyczy wyłącznie ekranizacji tolkienowskiej prozy. Pewnego razu podobna sprawa zdarzyła się w realu, choć również na pograniczu życia i kina.
Większą niż Stu legendą jest Paul McCartney. Pod koniec lat 60-tych wybuchła plotka, że zginął on w wypadku samochodowym. I że Beatlesi, z jakiegoś niepojętego powodu, tego nie ujawnili i zastąpili go sobowtórem. Kanadyjskim policjantem. Plotka ta stała się strasznie popularnym mitem miejskim, a fani Beatlesów rzucili się robić prywatne dochodzenia w tej sprawie. Zaczęli szukać na okładkach płyt i w tekstach utworów znaków i sygnałów, które miałyby sugerować, że faktycznie jest z Paula trup.