Starzy elektromechaniczni
Mało kto dziś pamięta, że przez długie lata faktyczna stolicą interaktywnych gier było Chicago. To tam mieściła się prawie cała branża.
Mało kto dziś pamięta, że przez długie lata faktyczna stolicą interaktywnych gier było Chicago. To tam mieściła się prawie cała branża.
Przypomniałem sobie o nim podczas wizyty w berlińskim Computerspiele Museum. Nazywano go hełmem wirtualnym VFX-1.
Dynamix znany był z symulatorów, ale po wypuszczeniu Project Firestart w 1989 roku zrodził się pomysł, by produkować gry przygodowe.
Dźwięk w grach komputerowych zjawił się dość nagle, niczym meteor, który przeoczony przez astronomów huknął bez ostrzeżenia w Ziemię.
Las Vegas, okolice The Strip, czyli słynnego ciągu kasyn. Brett Sperry i Louis Castle nie chcą być już podwykonawcami SSI i innych firm, lecz pragną wyjść na swoje.
Prawie 40 lat temu na Dworcu Centralnym w Warszawie na rondzie pod skrzyżowaniem tras tramwajowych pojawiła się technologiczna nowinka.
Loom Briana Moriarty’ego został wypuszczony w maju 1990 roku. Pięć miesięcy później świat ujrzał Secret of Monkey Island. Obie te gry sporo łączyło.
Krach gier wideo z 1983 roku jest fascynującym zjawiskiem, wokół którego narosło wiele mitów. Zamiast je powielać, zajrzyjmy do biblii z epoki, miesięcznika InfoWorld.
Zdarzają się w grach momenty wybierające ponad standardowy zakres popkultury. Tak było w 1987 roku, gdy Lucasfilm Games wypuścił swe najważniejsze dzieło.
Właściwie wszystko w historii powstania komputerowego Wilczego Szańca jest nietrywialne i fascynujące, jednocześnie przepełnione smutkiem.
Atari, znów Atari i rozmyślanie o pierwszym sygnale z nieba zwiastującym upadek giganta. Była nim premiera Pac-Mana na konsolę Atari 2600.
Dojazd do północnych rubieży miasteczka nie jest prosty. Na autobus czekałem prawie godzinę, a po kwadransie wyrzucono mnie tuż obok rozjazdów drogi szybkiego ruchu.
Większą niż Stu legendą jest Paul McCartney. Pod koniec lat 60-tych wybuchła plotka, że zginął on w wypadku samochodowym. I że Beatlesi, z jakiegoś niepojętego powodu, tego nie ujawnili i zastąpili go sobowtórem. Kanadyjskim policjantem. Plotka ta stała się strasznie popularnym mitem miejskim, a fani Beatlesów rzucili się robić prywatne dochodzenia w tej sprawie. Zaczęli szukać na okładkach płyt i w tekstach utworów znaków i sygnałów, które miałyby sugerować, że faktycznie jest z Paula trup.