U wrót zmarłego króla
Niestrudzony Sergio Gomez jest już blisko epokowego znaleziska w Teotihuacan. Na razie odkrył pokłady ciekłej rtęci, co oznacza znalezienie się w przedsionku tajemnic.
Niestrudzony Sergio Gomez jest już blisko epokowego znaleziska w Teotihuacan. Na razie odkrył pokłady ciekłej rtęci, co oznacza znalezienie się w przedsionku tajemnic.
Było to ostatnie z tajemniczych starożytnych miejsc, w którym brakowało odnalezionej piramidy. Latem 2015 roku sytuacja zapewne się zmieni.
Wszystko, co myśleliśmy na temat początków ludzkiej cywilizacji, może być nieprawdą – słowa dra Danny’ego Natawidjaji brzmią jak kolejne szarlatańskie proroctwa maniaka.
W przeciwieństwie do wielu mniej lub bardziej potwierdzonych znalezisk, to istnieje naprawdę. To wiadomo na pewno. Ale czym jest? Tego już nie możemy być pewni.
W mieście, w którym ludzie stają się bogami trwa odkrywanie tajemnic sprzed wieków. Ekipa Sergio Gomeza eksploruje odkryty w 2003 roku tajemny tunel.
Według oficjalnej archeologii pierwsi ludzie dotarli na kontynent amerykański około 8-10 tysiąclecia p.n.e. Ale to zaledwie początek zagadek.
Jest 29 października 1935 roku. Najsłynniejszy prorok i jasnowidz XX wieku, Edgar Cayce zapada w trans, w którym rzekomo zobaczy sceny z historii starożytnego Egiptu.
Z dala od zgiełku tłumów i błysków fleszy, Rob Richardson spenetrował tajemniczy szyb wentylacyjny Wielkiej Piramidy w Gizie.
Formalnie nazywa się wentylacyjnymi. Dziwna to wentylacja, skoro dwa z owych szybów nie mają ujścia na zewnątrz. Ale jest jeszcze coś znacznie dziwniejszego.
Dnia 28 lutego 2002 roku otwarto najbardziej kuriozalne muzeum świata. Znajduje się ono w Acambaro, na północny zachód od miasta Meksyk.
Archeolog polskiego pochodzenia, Arthur Posnansky, badał najstarszą cywilizację Ameryki Południowej. Jego badania sięgnęły dalej niż innych, bardziej ortodoksyjnych naukowców.
Trwa eksploracja tajemniczego tunelu pod piramidą Pierzastego Węża w Teotihuacan! Zgodnie z zapowiedziami, ekipa Sergia Gomeza zapuściła oko do podziemnej komnaty.
Większą niż Stu legendą jest Paul McCartney. Pod koniec lat 60-tych wybuchła plotka, że zginął on w wypadku samochodowym. I że Beatlesi, z jakiegoś niepojętego powodu, tego nie ujawnili i zastąpili go sobowtórem. Kanadyjskim policjantem. Plotka ta stała się strasznie popularnym mitem miejskim, a fani Beatlesów rzucili się robić prywatne dochodzenia w tej sprawie. Zaczęli szukać na okładkach płyt i w tekstach utworów znaków i sygnałów, które miałyby sugerować, że faktycznie jest z Paula trup.