Nie zdołała go okiełznać CIA ani służby sowieckie. Karl Koecher oszukał ich wszystkich i co więcej, nie poniósł żadnej kary za wyprowadzenie w pole największych potęg świata.
Biografia tego człowieka pełna jest białych plam. Był problemem dla swoich pracodawców, którzy uważali go za osobę współpracującą ze wszystkimi możliwymi wywiadami. Szpieg bez twarzy, bez skrupułów, pracujący wyłącznie na swoje konto. Niewielu było takich w całej historii wywiadów.
Wiadomo, że Karl Koecher urodził się w 1934 roku w Bratysławie na terenie ówczesnej Czechosłowacji. Jeszcze przed ukończeniem trzydziestego roku życia znalazł się w orbicie zainteresowania lokalnych służb specjalnych. W połowie lat 60-tych wyjechał do USA i zaczął robić doktorat z psychologii na uniwersytecie Columbia. Był to doskonały kamuflaż, gdyż tak naprawdę chodziło o nawiązanie kontaktu z CIA. Przez kilka lat funkcjonował jako agent-śpioch, po czym został w końcu zaangażowany przez CIA, która była zainteresowana jego znajomością języków Europy Wschodniej.
Działalność Koechera pociągnęła za sobą aresztowania amerykańskich szpiegów ulokowanych w strukturach ZSRR. CIA zaczęła podejrzewać, że posiada w swoim łonie kreta, ale również Sowieci nie byli pewni czy Koecher nie prowadzi podwójnej gry. To oni pierwsi wzięli go na rozmowę dyscyplinującą. Prowadzącym ją był mózg sowieckiego kontrwywiadu, człowiek, który zainstalował w USA niejedną wtyczkę KGB, generał Oleg Kaługin. Stary lis nie ufał Koecherowi, gdyż podejrzewał, że za bardzo zżył się on z Amerykanami. W efekcie Koecher został zwolniony ze służby i przez kilka lat pozostawał bezczynny. Przynajmniej tak się przyjmuje, bo to co robił naprawdę mogło być głęboko utajnione.
W każdym razie nasz bohater za czasów Ronalda Reagana ponownie zaczął współpracować ze służbami, tym razem z FBI. W listopadzie 1984 roku coś zaczęło się dziać. Koecher sprzedał mieszkanie i miał już bilety na rzekomo turystyczny lot do Szwajcarii. Na lotnisko nie zdołał dotrzeć, gdyż został aresztowany. Nigdy nie ujawniono prawdziwego powodu jego zatrzymania
W 1986 roku został oddany z powrotem Sowietom, podczas jednej ze słynnych transakcji na „moście szpiegów”, berlińskim Glienicke Bridge. Rok wcześniej przez ten most przewinął się dobrze nam znany Marian Zacharski.
W 2001 roku nazwisko Koechera ponownie wypłynęło, przy okazji śmierci księżnej Diany. Szpieg miał rzekomo wyciągnąć od Mohammeda Al-Fayeda sporą sumę pieniędzy w zamian za fałszywe dokumenty dotyczące śmierci jego syna. Nie wiadomo dokładnie o co w tej sprawie chodziło, ponieważ brytyjskie brukowce nie zdołały się niczego więcej dowiedzieć.
Od tego czasu Koecher prowadzi nieszumne życie w Czechach. Nie udziela wywiadów, nie afiszuje się. Nie wiadomo w ogóle co robi. Prawdopodobnie żyje nadal, choć w jego sprawie nic nie wiadomo na pewno. Można jedynie domniemywać, że przeprowadzał takie operacje, że zapadła wokół niego gęsta pajęczyna milczenia.
Muzeum szpiegów w Waszyngtonie
Źródło grafiki: (C) Piotr Mańkowski
Są w necie jego zdjęcia. Wygląda na bezczelnego profesorka, ale nie szpiega. Może w tym krył się jego sekret?
Źródła netowe podają, że był jedynym kretem w historii, który zdołał spenetrować CIA. Kto by pomyślał, taki niepozorny suszek.
O Koecherze jest bardzo ciekawy film dokumentalny, dostępny w sieci z polskim lektorem.
https://www.youtube.com/watch?v=4e06BQqgAG4