Skąd się w artystach wzięło zamiłowanie do gotyku? Dlaczego w czasach gdy Kopernik stwierdził, że Ziemia jest okrągła, oni chcieli powracać do świata guseł i zabobonów?
W niezwykle interesującej książce Gothic: Four Hundred Years of Excess, Horror, Evil and Ruin Richard Davenport-Hines rozwija opowieść o rodzeniu się świadomości grozy w sztuce. Początek tego zjawiska upatruje w roku 1631, kiedy to nastąpił wybuch Wezuwiusza. Żyjący w Neapolu malarz Salvator Rosa (1615-73) był świadkiem wybuchu i wkrótce potem, porażony wizją piekła wylewającego się na świat, zaczął malować płótna przepełnione dekadencją, obrazujące tamte wydarzenie, a także inne o mrocznej tematyce, jak choćby słynne Scenes of Witchcraft, obraz przedstawiający zanurzonych w mroku wisielców, nagie postacie, szkielety zwierząt kłębiące się w jednej, potwornej orgii.
Nawet wielki Goya, działający ponad wiek później, deklarował się jako gorący wielbiciel Rosy. Jak pisze Davenport-Hines, w ówczesnym okresie zaczęła się rodzić w artystach nieznana wcześniej chęć dosłownego ukazywania okropności i bólu, prezentowania ich wprost, a nie pod przykrywką religijnych alegorii, jak miało to miejsce choćby na płótnach średniowiecznego piewcy bólu, Mathiasa Grunewalda.
Częstymi motywami w malarstwie tamtego okresu były siły natury i mroczne krajobrazy. Nowe trendy przejawiały się także w ogrodnictwie (Alexander Pope). Równolegle rozwijała się w Anglii moda na architekturę gotyku. Budowano zamczyska z ostrymi wieżycami i potężnymi murami. Rozkwitła powieść gotycka, która znalazła najwybitniejszych przedstawicieli w Horacym Walpole’u, Matthew Lewisie, Ann Radcliffe oraz Charlesie Maturinie. Powieść tego pierwszego, wydany w 1764 roku Zamek w Otranto, uznaje się za narodziny powieści gotyckiej. Davenport-Hines za najważniejszą cechę tej powieści uznaje ironię, z jaką Walpole odnosi się do swoich bohaterów. Używa nawet wobec fabuły słowa camp, znajdując tym samym nić łączącą to pierwotne dzieło z zupełnie współczesnymi horrorami.
Oczywisty wpływ na dalszy rozwój gotyckiej świadomości miały rewolucja francuska oraz wojny napoleońskie. Okropności, które dotychczas tworzyli artyści, stały się rzeczywistością i Goya oraz jemu współcześni, spośród których wymienić trzeba zwłaszcza romantyka, autora Tratwy Meduzy Theodore’a Gericaulta, malowali rzeczy, których byli świadkami. Ze świata rzeczywistego wyciskali to co mroczne, co widzimy również na prezentowanym XVIII-wiecznym płótnie Pierre-Jacquesa Volaire’a pokazującym piekło Wezuwiusza. Dlaczego? Bo było to nietypowe, fascynujące, niebanalne.
Źródło grafiki: Salvator Rosa
Nie tyle chodziło o „zamiłowanie do mroku”, co — jeszcze wtedy nierozpoznane – ścieżki postępowań.
Dzisiaj wszyscy się fascynujemy „wielkimi z tamtych czasów”. Nie znamy ich lęków, upodobań, interakcji towarzyskich. Automatycznie klasyfikujemy ich jako „świrów”.
Polecam Ci, Miczu, wycieczkę do Udine i muzeum artysty Tiepolo. Gościu, choć już wiedział ze jego epoka minęła, odmalowywał lokalnej społeczności całe sale, od podłogi po sufit, na barok.
Miał rację? Nie wiadomo. Ale warto próbować.