Budynek WTC 7 stanowi dość dziwny casus. Zawalił się, mimo że nic w niego nie uderzyło ani nie objęły go zewnętrzne płomienie. To prawdopodobnie jedyny taki przypadek na świecie.
WTC 7 powstało w 1987 roku. Typowo biurowy budynek o niezbyt oryginalnej bryle, liczył 47 pięter. Dzierżawca całego terenu WTC, Larry Silverstein miał początkowo problem z wynajęciem powierzchni biurowej w WTC 7, jednak potem sytuacja nieco się zmieniła. W 2001 roku wśród najemców powierzchni biurowej znajdowała się m.in. US Securities and Exchange Commission, składowano tu również liczne depozyty w złocie.
Jedenastego września 2001 roku o godzinie 17:200 WTC 7 zawalił się. Stał się pierwszym budynkiem na świecie, który uległ rozpadowi bez oddziaływania bezpośrednich bodźców na jego konstrukcję. Dlaczego więc się zawalił? Oficjalny werdykt podała w 2008 roku badająca sprawę komisja NIST (National Institute of Safety Technology). W jej raporcie można było przeczytać, że w biurowiec uderzyły pyły wzniecone po katastrofie dwóch głównych wież WTC, które wznieciły wewnątrz budynku pożary. Ów ogień miał spowodować zapadnięcie się budynku, które zostało uchwycone przez liczne kamery. Trzeba przyznać, że owe pożary musiały oddziaływać na WTC 7 wyjątkowo symetrycznie, gdyż budynek zapadł się jak podczas kontrolowanej detonacji.
Raport NIST zmagał się z pewnymi przeciwnościami. Jedną z nich był Barry Jennings.
Jennings, ciemnoskóry Amerykanin w okularach, pracował w New York City Housing Authority, czyli czymś w rodzaju znanej z naszego kraju spółdzielni mieszkaniowej lub mówiąc inaczej – firmy zarządzającej nieruchomościami. Jest to zresztą największa taka firma w całym USA. Wraz z Michaelem Hessem, Jennings został wezwany na inspekcję WTC 7. Gdy się pojawił, w lobby budynku kręcili się policjanci i inni ludzie. Jennings i Hess wsiedli do windy, po czym pojechali w górę. Dotarli na 23 piętro. Wnętrza były puste. Ślady na miejscu wskazywały, że ludzie dopiero co opuścili biura. Na blatach wciąż stały filiżanki z ciepłą kawą. Jennings z Hessem porozumieli się ze swymi przełożonymi, od których usłyszeli, że są zapewne jedynymi ludźmi w całym budynku. Hess wówczas rzucił: lepiej stąd zmiatajmy. Pobiegli do schodów i zaczęli pędzić na dół. Gdy znajdowali się na ósmym piętrze, tuż pod nimi nastąpiła eksplozja. Obaj mężczyźni zostali uwięzieni w budynku i zaczęli wzywać pomoc. Gdy w końcu strażacy zdołali ich wyciągnąć z pułapki, Jennings został przeprowadzony przez lobby budynku do wyjścia. Jak zeznał zaraz po zdarzeniu jednej ze stacji telewizyjnych, zupełnie nie poznał lobby. Leżały tam ciała ludzi, a całe pomieszczenie wyglądało jakby wybuchła tam bomba. A przecież WTC 7 stał w tamtym momencie rzekomo cały, nienaruszony!
Zeznania Jenningsa zostały po latach zinterpretowane w następujący sposób. Otóż wszystko wskazywało na to, że wraz z Hessem byli świadkami kontrolowanego wyburzania WTC 7. To świadectwo w oczywisty sposób kłóciło się z oficjalną wersją NIST oraz z powszechnym przekonaniem, że żaden z budynków nie został wysadzony.
19 sierpnia 2008 roku Barry Jennings zmarł. Miał 52 lata, nieznana jest przyczyna śmierci. Dziennikarze, którzy próbowali dotrzeć do jego aktu zgonu, nie zdołali niczego znaleźć. Co najdziwniejsze, zniknęła także jego żona i dziecko. Do dzisiaj nikomu znaleźć śladów po rodzinie Jenningsów. Szukał ich m.in. Dylan Avery, czyli autor słynnego dokumentu „Loose Change”. Nic, pustka. Wynajęty przez Avery’ego prywatny detektyw miał ponoć zwrócić wszystkie zapłacone mu pieniądze i prosił, by nigdy więcej się z nim nie kontaktować.
Źródło grafiki: informationliberation.com
Eksplozja w lobby miała miejsce przed zawaleniem się wież, jakby ktoś nie doczytał. Natomiast sam Jennings zmarł w jednym ze szpitali na trzy dni przed ogłoszeniem raportu NIST.
Z drugiej strony jeśli pomyśleć o tak skomplikowanej teorii spiskowej, to przecież:
a) ktoś musiał podłożyć te ładunki pod 2 wieże WTC i WTC7
b) ktoś musiał umożliwić zrobienie tego, by świadków nie było zbyt wielu
c) ktoś musiał usunąć ewentualne ślady i niewygodnych świadków (Jennings?)
Znów mamy kilkusetoosobową armię spiskowców i ich robotników. Druga Zatoka Świń? Tylko że ona rypnęła się od razu.
Skoro jest tak, jak mówisz to mam dwa wnioski:
a. Jennings kłamał. Po prostu. I na tym historia się kończy.
b. „Skomplikowanie” charakteryzujące hipotezę o zamachu, nie może być argumentem przeciwko jej prawdziwości. Tak mi się wydaje.
Moje prywatne zdanie na temat 9/11 jest takie, że władze wiedziały o całej akcji, nie zablokowały jej, ale nie uczestniczyły w niej bezpośrednio. Były samoloty, uderzyły w wieże, wieże się zapadły. WCT7 jest dziwnym przypadkiem, ale przecież fundamenty tego budynku mogły zostać poruszone przez kolaps dwóch sąsiednich wież. Mówiąc krótko – owszem, mam wrażenie, że Jenningsowi się coś pomyliło.
A co z Michaelem Hessem? A strażnicy? Przecież oni wszyscy też musieli widzieć te ciała w lobby. Czy wiadomo jakie były ich zeznania i czy np. negowali oni wersję Jenningsa???
Marcin, problem w tym, że nie wiadomo. Jako osoba otwarta na każdą opcję, w tym spisek, w tym przypadku jestem skłonny uwierzyć, że Jennings z Hessem mieli omamy albo kierowały nimi jakieś inne pobudki, niż przyjąć wielopiętrową konspirację.
Po tym co piszesz, widać iż jesteś niewolnikiem i lubisz nim być.
Rozumiem tylko chodzi mi po prostu o możliwość zweryfikowania zeznań tego człowieka. Nie znam tej sprawy ale ciekaw jestem po prostu czy wypowiadali się na ten temat wspomnieni strażacy lub ten Hess? Czy on jeszcze żyje? Albo na przykład ten reporter: czy jest wiarygodny i czy ten wywiad nie był np ustawką?
Ciekawy filmik z Barrym: https://www.youtube.com/watch?v=qMTCncSqFzA