Brookhaven National Laboratory w Nowym Jorku. To w nim John von Neumann miał przeprowadzać supertajny Projekt Phoenix. Dekadę później powstała tu pierwsza w historii gra wideo.
Brookhaven powstało w 1947 r.. Powołano je do życia przede wszystkim w celu prowadzenia badań nad energią atomową. Wyposażono w akceleratory cząstek elementarnych, reaktory atomowe, a także supernowoczesne komputery. Ponieważ w amerykańskim społeczeństwie panowało przekonanie, że w Brookhaven dokonywane są tajemnicze eksperymenty, władze centrum zdecydowały się organizować tak zwane dni otwarte, podczas których prezentowano największe osiągnięcia naukowe.
Dokładnie 18 października 1958 r. pojawiło się na takiej imprezie coś zupełnie niespodziewanego – zabawka symulująca partię tenisa stołowego. Jej twórca, William A. Higinbotham, uznał, że większość wynalazków wystawianych podczas poprzednich dni otwartych było zbyt statycznych. Pragnął on dostarczyć zwiedzającym odrobiny rozrywki. „Być może to miejsce trochę się ożywi, gdy ludzie będą tu grali. Poza tym wystosujemy tym sposobem komunikat, że dokonania naukowe mają znaczenie dla społeczeństwa” – powiedział.
Elektroniczna wersja tenisa składała się z oscyloskopu o przekątnej ekranu równej pięć cali oraz dwóch skrzyneczek z gałką i przyciskiem każda. Jej współczesną rekonstrukcję prezentujemy na zdjęciu. Akcja widziana była z boku, więc na środku ekranu oscyloskopu znajdowała się siatka w postaci pionowej kreski. Ponad nią fruwała piłka z jednej strony na drugą. Dwaj gracze za pomocą gałek i przycisków mieli wpływ na kąt odbitej piłki. Ludzie stali i grali, dobrze się bawiąc. Wynalazek Higinbothama ochrzczono jako Tennis for Two – tenis dla dwojga. Owa nowinka pojawiła się ponownie w 1959 r. na kolejnej edycji dni otwartych. Tym razem ekran był większy, wprowadzono także możliwość regulowania grawitacji, wpływającej na trajektorię lotu piłki.
Po zakończeniu imprezy Tennis for Two został rozmontowany, a na kolejne dni otwarte Higinbotham wraz z kolegami wymyślił nowy wynalazek. Tym razem goście byli zadziwiani przez komorę, w której widać było tajemnicze rozbłyski. Władze Brookhaven National Laboratory nie widziały potrzeby wypuszczenia Tennis for Two na rynek masowy. Sam Higinbotham nie nalegał. „Nie opatentowałem tego wynalazku, ponieważ rząd nie był zainteresowany jego wykorzystaniem” – wspominał później. Poza tym nawet gdyby to zrobił, i tak prawa do patentu posiadałby jego pracodawca, czyli de facto rząd Stanów Zjednoczonych. Po Tennis for Two pozostała jedynie pamięć, jaką nosili w głowach młodzi ludzie, ustawiający się w kolejkach podczas dni otwartych na Brookhaven.
Źródło grafiki: (C) Piotr Mańkowski
Bardzo ciekawy artykuł, ale ja nie rozumiem jak ludzie mogą z fascynacją grać do dziś w gry sportowe, jak równie dobrze mogą wyjść z domu i pograć sobie w realu
Czego się szukało w starych grach? Innego świata czy another worldu jak kto woli. Tego którego nie było na szarych ulicach.