Na Amerykę padł blady strach. Jesienią 1957 r. sowiety wykonały wyprzedzający krok ku podbojowi kosmosu, wystrzeliwując pierwszego sztucznego satelitę Ziemi.
Sputnik 1 wydawał się tak samo groźny jak bomby atomowe. Trzeba było działać. Kosmiczny wyścig zbrojeń toczył się w tamtym czasie niczym sprint. Wszystko odbywało się bardzo szybko, a obie strony biegły ramię w ramię. Za czasów Chruszczowa ZSRR notowały same sukcesy w tej konfrontacji, wyprzedzając przeciwników o dosłownie rzut na taśmę. Dopiero po dojściu do władzy Leonida Breżniewa w 1964 r. ów wyścig stał się jednostronny. ZSRR zabrakło funduszy i woli dalszej walki.
Tymczasem jednak po zameldowaniu się Sputnika na orbicie ziemskiej, USA szukały natychmiastowej riposty. Nazywała się ona Explorer 1. Prace nad satelitą trwały kilka ładnych lat, ale dopiero na początku 1958 r., trzy miesiące po sowietach, udało się doprowadzić do startu ukończonej wersji satelity. Potężna rakieta nośna Jupiter C zabrała na plecy Explorera i 31 stycznia wystartowała ku nowym szlakom. Co ważne, na pokładzie sondy znajdował się licznik Geigera, który miał dokonać pomiarów promieniowania na orbicie. Wykrył rzecz zadziwiającą, a mianowicie pasy promieniowania w postaci strumieni cząstek układających się w dwie potężne helisy otaczające Ziemię. Ich górne warstwy znajdowały się więcej niż 500 km nad powierzchnią naszego globu.
Po analizie danych amerykański astronom James Van Allen wysunął hipotezę, że owe cząstki znajdują się tam na wskutek działania ziemskiego pola magnetycznego. Schwytane w pułapkę, krążą z ogromnymi prędkościami, tworząc naturalną zasłonę dla Ziemi przed niebezpiecznym promieniowaniem z kosmosu. O ironio, po raz kolejny okazało się, że natura była tak sprytna, że uchroniła niebieską planetę przed czymś, co uniemożliwiłoby powstanie na niej życia. Owe pole radiacyjne jest dość łatwo naruszyć, o czym pisaliśmy przy okazji Starfish Prime. Tym niemniej bezsprzecznie istnieje ono, zaś od imienia swego odkrywcy nazywane jest pasami Van Allena.
Powstało wielkie pytanie czy podczas załogowego lotu na Księżyc przejście poza pasy Van Allena nie okaże się zabójcze dla załogi Apolla 11 (na zdjęciu start rakiety z tą misją). Wcześniej załogowe misje pionierskiego Apollo 8 oraz następnie Apollo 10 przekroczyły tę granicę, ale astronauci w żadnym z przypadków nie opuszczali modułów statku kosmicznego. Zwolennicy teorii spiskowej zakładającej, że Apollo 11 nie dotarł na powierzchnię Księżyca, gdyż wówczas astronauci na otwartej przestrzeni otrzymaliby zabójczą dawką promieniowania, twierdzą, że załoga krążyła jedynie po orbicie okołoksiężycowej. Przy czym dodają, że człowiek w kosmosie byłby w stanie przeżyć, ale jedynie ubrany w odpowiednio izolowane kombinezony. Załoga Apolla 11 – jak na dzisiejsze standardy – leciała w szortach i t-shirtach. Zwolennicy wersji oficjalnej przyznają, że załoga faktycznie otrzymała pewną dawkę promieniowania, ale że nie stanowiła ona zagrożenia dla zdrowia ani życia astronautów. Zadziwiające tylko jak to sprawdzono?
Z biegiem czasu zwiększało się zrozumienie procesów zachodzących we wnętrzu pasów. Początkowo uważano, że pasy Van Allena są czymś stałymi raczej niezmiennym, ale obecnie nowoczesna nauka wie już, że było to błędne założenie, bo pasy radiacyjne zmieniają się i to szybko oraz raczej nie osiągają poziomu zrównoważenia sil tam występujących. Od jakiegoś czasu uczeni wiedzieli również, że coś rozpędza cząsteczki wewnątrz pasów. Długo nie było wiadomo co to za proces, dlatego zbudowano dwie sondy badawcze zwane Van Allen Probes, a ich celem było przelecieć przez ten obszar przestrzeni zbierając jak najwięcej danych.
No i te sondy pomogły. NASA donosi o zaobserwowaniu trzeciega pasa Van Allena. Odkrycia dokonano przypadkiem, dzięki urządzeniu Relativistic Electron Proton Telescope (REPT) wystrzelonemu na orbitę 30 sierpnia 2012 roku na pokładzie Van Allen Probes. https://www.youtube.com/watch?v=GtlnS_0hBmU
Trzeci pas panie kolego powstał od próby utworzenia przez NASA neutralnego tunelu przez który miała przedostać się rakieta może i nawet z załogą. Użyto wówczas pocisku nuklearnego. W tamtym momencie strzelili sobie w kolano i efektem było utworzenie trzeciego pasa o 100 razy większym promieniowaniu radiacyjnym niż pasy naturalne van Allena. Człowiek nigdy nie był i nie będzie w Kosmosie, Bóg na to nie pozwoli. Te wszystkie misje lotu na Księżyc to bajeczka lepsza niż Star Wars.
„Istniało wielkie pytanie czy podczas załogowego lotu na Księżyc przejście poza pasy Van Allena nie okaże się zabójcze dla załogi Apolla 11 (na zdjęciu start rakiety z tą misją). Przed nią żaden człowiek nie przekroczył tej granicy.”
APOLLO 8 i 10 przekroczyły pasy van allena PRZED A11 wiec poprawcie te błędy…
Masz rację. Dzięki. Tunguska zawsze poprawia tekst, jeśli otrzymujemy dodatkowe informacje. Tylko zwróć uwagę, że załoga Apollo 11 jako pierwsza opuściła pojazd kosmiczny poza pasami Van Allena. Można przyjąć, że statki kosmiczne były ekranowane i to promieniowanie nie przenikało ich w takim stopniu jak człowieka eksponowanego na nie podczas spaceru księżycowego.
Amerykanie ktorzy mieli problem ze wzbicuem sie w kosmos nagle nie dosc ze sie wzbili to polecieli na ksiezyc.
[…] Pasy Van Allena to dwa pączkokształtne regiony otaczające Ziemię. Wewnętrzna część pasów zawiera cząstki, które uciekły z najwyższych warstw atmosfery. Zewnętrzna część to łapacz wiatru słonecznego. Pasy Allena wygrywają nieustannie koncerty. Jak to możliwe? Mimo, że dźwięk, to fale rozchodzące się w powietrzu, pojęcie to można uogólnić na fale elektromagnetyczne o podobnej częstotliwości. Jeśli górki i doliny pola elektromagnetycznego zostają przetłumaczone na sprężenia i rozprężenia sygnału dźwiękowego w powietrzu uzyskujemy dźwięki Pasów Van Allena. Znawcy magnetosfery odkryli, że można autentycznie wsłuchiwać się w ptasie śpiewy, które występują w kosmosie o świcie po dziennej stronie magnetosfery. Można sobie wyobrazić – i nie mijać się z prawdą – że nad tym samym fragmentem Ziemi, który zwraca się ku Słońcu, i nad którym ptaki śpiewają poranne pieśni, w odległości kilkudziesięciu tysięcy kilometrów w kosmicznej próżni cząstki są pobudzane do gwizdów i śpiewów. […]
Jeśli czasoprzestrzeń ziemi kończy się wraz w którym równoważny masowo obiekt utraci ciężar to pasy van allena powinny powstawać do tej granicy