Przystojniak na zdjęciu to bynajmniej nie aktor Lee Marvin, lecz towarzysz Lenin w przebraniu mającym mu ułatwić egzystencję na wygnaniu w Finlandii.
Akcja działa się na początku 1917 roku, czyli kilka miesięcy przed wybuchem rewolucji październikowej. W tym samym roku Lenin poznał nie będącego jeszcze wówczas rekinem wśród bolszewików Józefa Stalina. Zaraz potem zaczęły się tajemnicze zamachy na Lenina. Taka na przykład Fanny Kapłan niczym Oswald oddała trzy strzały do wodza rewolucji, dwa razy trafiła, ale nie potrafiła podać z jakiego rodzaju broni strzelała. W 1920 r. to Lenin prowadził czerwone armie na Polskę, ale jego działania i skala mordów zbladły po tym co uskutecznił najzdolniejszy z jego ludzi.
Źródło grafiki: pixabay.com
Swoją drogą, gdy się patrzy w to młode oblicze Lenina rodzi się pytanie, czemu rewolucja przekształciła się w zbiorową kaźń?
Jaga, to nie jest wcale młode oblicze! To jest Lenin z okolic rewolucji październikowej, gdy zgolił wąsy i założył perukę. Czemu rewolucja okazała się łaźnią? Moim zdaniem musiało się tak stać, skoro po władzę sięgał kolegialny, zjednoczony prymityw. Wsióry o umysłach karaluchów. Robespierre czy Danton to mimo wszystko byli ludzie jakiejś tam idei i mimo że też ostro polała się krew, to dopiero u ruskich ktoś wpadł chyba po raz pierwszy w dziejach na pomysł, że gdy się eliminuje przeciwnika politycznego, to trzeba rozstrzelać nie tylko jego, ale również żonę, dzieci, a nawet rodzinę brata albo siostry. Paradoksalnie, czytałem, że Mikołaj II nie był wcale złym carem i Rosja tamtych czasów gdyby tylko inaczej rozegrała sprawy I wojny światowej, mogłaby być krajem mlekiem i miodem płynącym. Trochę pechowo przeistoczyła się w potwora, aczkolwiek nigdy oczywiście barankiem nie była.
Czyżbyście Państwo byli zwolennikami skompromitowanej dawno tezy, że charakter i osobowość człowieka można wyczytać z rysów jego twarzy?
Nie zawsze i wszędzie, ale czasem tak. Kononowicza chyba byś nie pomylił z Einsteinem?
Hmmm… Kiedyś, dawno temu na studiach zapisałem się pod wpływem naszego wspólnego kolegi PBM na zaawansowane seminarium z – jak on to mówił – jedną z najbardziej cenionych w świecie profesorek z tej dziedziny. (PBM zapisywał się tylko na zajęcia z „najbardziej cenionymi” – innych miał gdzieś). Zajęcia zaczynały się ok. 18.00, więc na wydziale był to już czas sprzątania. Siedzimy sobie w kilka osób w sali, a tu wchodzi tęga kobieta w zatłuszczonych spodniach od dresu, takiejż zatłuszczonej, 20-letniej, męskiej bluzie, a właściwie będącej jej smutnym wspomnieniem, bo praktycznie dokumentnie spranej, z włosami, które ostatni raz widziały fryzjera za C. K. monarchii i okularami na oczach z tak grubymi denkami, że mogłyby z powodzeniem zastąpić szkła w teleskopie Hubble’a. Pani miała krzywą, zaniedbaną szczękę, w której tkwił na środku 1 (słownie: jeden) ząb w górnej szczęce – i mówiła przez to tak niewyraźnie, że rozumieliśmy co 2 słowo. I taka otóż osoba kieruje swe kroki w kierunku katedry. Ktoś z obecnych postanowił wyjaśnić nieporozumienie: – Proszę pani, proszę jeszcze nie sprzątać, tu będą zajęcia! – Wiem! – odpowiedziało tajemnicze stworzenie – bo ja właśnie nazywam się X i będę je prowadzić…
Toteż napisałem, że nie zawsze i wszędzie to się sprawdza, ale w wielu przypadkach patrząc na facjatę myślę sobie „a to na pewno jest taki a taki gościu” i potem okazuje się to trafnym strzałem.
Myslę, że jeśliby poddać to naukowej, statystycznej obróbce, to okaże się, że równie dobrze mógłbyś rzucać monetą.
W książce”Religia i nauka” Bertrand Russell udowadnia religijny charakter rosyjskiej, bolszewickiej wersji komunizmu i niemieckiej, faszystowskiej wersji antykomunizmu. W takich politycznych formach religii dostrzegł spadkobierczynie tradycyjnych instytucji religijnych, dorównujące im nienawiścią do wolności intelektualnej i okrucieństwem metod jej tłumienia z czasów, gdy dysponowały porównywalnymi środkami represji.