Muzeum HR Gigera znajduje się w tym samym mieście co słynne muzeum sera! Przeniesiono je tam z miasta Chur, dawnego miejsca pielgrzymek fanów.
Zwiedzamy zaułki szwajcarskiego Gruyeres, spodziewając się kolejnej wiejskiej chaty, aż tu nagle głowy obcych, płody z kosmosu, torturowani astronauci, międzyplanetarne ladacznice. Wejście kosztuje kilka euro, dzięki czemu zyskuje się dostęp do trzech kondygnacji, połączonych ze sobą drewnianymi, skrzypiącymi schodami.
Za czerwoną kotarą znajdowała się sekcja “Only for Adults”. W środku mała salka, w której prezentowano twórczość Gigera z końca lat 60. Artysta w tamtym czasie uprawiał regularne porno! W szkicowanych ołówkiem albo malowanych farbami orgiach bardzo często pojawiał się diabeł wraz ze swoimi kuzynami; wszyscy oni rozebrani do rosołu w niedwuznacznych sytuacjach z niezbyt protestującymi niewiastami. I właściwie można by spuścić na to kurtynę zapomnienia, gdyby nie fakt, że ów okres był czasem dziewiczej twórczości wykonywanej tuż po tym jak na znak rewolucji seksualnej 1968 roku porzucił projektowanie mebli i zajął się własną działalnością artystyczną. Poza tym ów okres jest zgodnie przemilczany przez niemal wszystkich piszących biografie Gigera. Ktoś tam nazywa go „pornografem”, ale nie doszukuje się przy tym głębszego sensu w tym sformułowaniu. A przecież prowadzona przez byłą żonę Gigera muzeum nie ukrywa tego najbardziej intymnego okresu, gdy artyście libido dyktowało postrzeganie świata.
Wydaje się, że dopiero poznanie Li Tobler, a zwłaszcza zamieszkania z nią spowodowało odwrót od twórczości, która prędzej zaprowadziłaby go do Boba Guccione niż Ridleya Scotta. Stwory z kosmosu dopiero zaczynały nawiedzać skołataną wyobraźnię Szwajcara. Obraz Obcego płci żeńskiej prezentującego niemal pełen szpagat, to artystyczny pantofelek, ogniwo przejściowe od hardcore do fantastycznych klimatów. Z biegiem czasu, gdy Gigerowi zmalało libido, zaczął rysować coraz bardziej mistyczne, mroczne postaci. Czyli stał się takim, jakim go wszyscy lubimy.
Oficjalna strona muzeum H. R. Gigera
Źródło grafiki: (C) Piotr Mańkowski
Czyli to dzięki niemu tak się bałem gdy pierwszy raz oglądałem „Obcego”. Film był wtedy puszczany w kinach dla widzów „od 15 lat”, a ja miałem mniej, i to sporo… To chyba był jedyny raz gdy żałowałem, że się wkręciłem do kina na film „dla dorosłych”…
Wszyscy tylko o wykreowaniu obcego mówią, a on przecież Oskara dostał za scenografię do tego filmu, a dokładniej za projekt statku obcych i jego niesamowite wnętrze. A wnętrze Nostromo i kostiumy załogi to był Moebius. Szkoda Gigera. Uwielbiam jego pracę. Szkoda, że Diuna Jodorowskiego się nie udała.
Warto dodać, że Gigera odkrył Jodorovsky w trakcie prac nad ekranizacją Diuny. Dopiero, gdy Diuna ostatecznie okazała się klapą, to Gigera zgarnięto do Obcego.