W miejscowości Jezierzyce, nieopodal Słupska działał jeden z kilkudziesięciu portów lotniczych przeznaczonych do obsługi olbrzymich maszyn latających.
Lotnisko dla sterowców w Jezierzycach było obiektem niemieckiej marynarki wojennej. Wybudowano tu dwie hale dla sterowców. Pierwsza pojedyncza, zwana Selim o wymiarach 184m x 35m x 28m. Druga podwójna, Selinde o wymiarach 241m x 60m x 35m. Nazwy hal, nie tylko tutaj, były powiązane z nazwą miejscowości pierwszą sylabą. W chwili otwarcia obiektu w 1915 Jezierzyce nosiły nazwę Seddin.
Oprócz hal dla sterowców infrastruktura portu obejmowała koszary dla żołnierzy, wytwórnię wodoru, który był konieczny w dużych ilościach do napełniania sterowców i zapewnienia im siły nośnej, podziemne zbiorniki paliwa o pojemności 40 tysięcy litrów, naziemne zbiorniki wodoru, bunkry, składy amunicji oraz własną bocznicę kolejową. Było to o tyle nietypowe lotnisko, że maszyny latające nie dotykały ziemi tak jak lądujące samoloty. Sterowce w hangarach też unosiły się w powietrzu, a wlatywały przez olbrzymie wrota które w Jezierzycach w czasie manewru cumowania były rozsuwane na boki.
Po I Wojnie Światowej, obiekt został zredukowany, rozebrano jedną hal oraz zlikwidowano urządzenia do produkcji wodoru. Zmieniło się jego przeznaczenie z wojskowego, na cywilne i teren objęła prywatna firma zajmująca się projektowaniem oraz produkcją sterowców. Po katastrofie sterowca Hindenburg w 1937 roku, nikt już nie chciał latać tymi maszynami. W czasie II Wojny Światowej zamiast sterowców budowano samoloty. Po wojnie ocalały hangar w Jezierzycach pełnił funkcje magazynowe, a w 1989 roku doszczętnie spłonął. Dzisiaj po niegdyś okazałym porcie dla sterowców, jak i samych sterowcach zostało tylko wspomnienie.
Zródło grafiki: vebidoo.de
Podobno port sterowcowy w Jezierzycach jest jedynym tego rodzaju zabytkiem w Europie. Jeżeli tak jest, to dziś zostało po nim niewiele. Lotnisko zamieniono w pole uprawne. Jeszcze w latach 80-tych dyrektor gospodarstwa rolnego w Bukówce – Mirosław Nanaszko wyciągał z ziemi potężne umocnienia betonowe, które służyły sterowcom. Nikt nie wie, co stało się z podziemnymi zbiornikami na paliwo. Podobno miała w nich być woda, ale pożar w 1989 r. ujawnił, że wody pod ziemią nie było. Bocznice kolejowe po dziś dzień eksploatuje przedsiębiorstwo „Bałtykgaz”. Mieszkańcy Bukówki twierdzą, że nadal istnieją tunele podziemne łączące niegdysiejszy port lotniczy z kilkoma budynkami w ich wsi (sąsiadującej z Jezierzycami). Z kolei pod ziemią może kryć się mnóstwo zagadek. Są o tym przekonani ludzie, którym niemiecka firma zlecała naprawę nawierzchni w miejscu, gdzie dziś rezyduje „Bałtykgaz”. Niemcy posiadali stare plany podziemi i zapowiedzieli robotnikom, by nie wchodzili do podziemnych pomieszczeń, które odkryją podczas prac budowlanych. Podczas zdejmowania nawierzchni, rzeczywiście odkryto jakieś pomieszczenia. Musiały mieć dawno temu jakieś przeznaczenie techniczne, tak ocenili własne odkrycie robotnicy, oglądając plątaninę rur, niewiadomego przeznaczenia. Co jeszcze kryją jezierzyckie podziemia? Być może wiedzą to, posiadacze wojskowej dokumentacji.