Ukazała się właśnie nowa edycja książki współautorstwa Bartłomieja Kluski. Jest to jedyna na rynku publikacja opowiadająca o historii polskich gier komputerowych.
Łódzki autor razem z Mariuszem Rozwadowskim opisują początki polskiej branży elektronicznej rozrywki, które miały miejsce jeszcze w latach 70-tych. Powstawały wówczas edycje kółka i krzyżyka w wersjach na różne komputery, często bardzo egzotyczne.
Po tej epoce nastąpiła kolejna, w trakcie trwania której Polska zaczęła być zalewana podróbkami konsoli Magnavox Odyssey oraz Atari VCS. Do nich dochodziły importowane głównie z ZSRR kieszonkowe „gry elektroniczne”, cały czas jednak działo się to wszystko w sferze sprzętowej. Na prawdziwe gry przyszła pora dopiero w połowie lat 80-tych. Największy ślad pozostawiła po sobie założona przez mieszkającego w USA Bogdana Wencla firma Karen. Po niej nadeszła era rzeszowskiej firmy LK Avalon.
Wszystkie te opisywane przez Kluskę przełomy są w jakiś sposób dramatyczne. No bo na przykład podczas gdy cały cywilizowany świat celebrował nadejście Amigi i Atari ST, my dopiero wówczas otrzymywaliśmy import Atari XL. Szczyt popularności tego komputera oraz C64 przypadł na początek lat 90-tych, gdy świat już zapomniał o ośmiobitowych maszynach. Wówczas do akcji włączyli się dzielni polscy twórcy i zaczęli produkować najlepsze na świecie gry na Atari XL, nie dostrzegając, że wyścig w tej kategorii już się kilka lat wcześniej zakończył.
Taka jest ta rodzima historia gier, podobna nieco do historii komputeryzacji opisanej przez tego samego autora w Automaty liczą.To opowieść o tym czym mogliby być polscy twórcy gier, gdyby nie okoliczności. Paskudne jak zwykle.
Polskie bajty warto mieć, gdyż zawarte tam informacje są w dużej mierze niedostępne w Internecie. Autorom blogów i sieciowych serwisów nie chciało się aż tak dokładnie szperać jak Klusce.
Źródło grafiki: (C) Piotr Mańkowski
Trochę autor zapomniał o „małym Atari” bo to wcale nie był mało znaczący sprzęt – po pierwsze z uwagi na fakt, że wraz Commodore 64 szły (przynajmniej w naszej części Europy) łeb w łeb. Poza tym dziwnym trafem Atari ST i Falcon bazowały w gruncie rzeczy na podobnych komponentach co Amiga. Procesory i układy graficzne były zbliżone parametrami i możliwościami. Druga strona medalu – Commodore pojedynek na komputery osobiste wygrał bezapelacyjnie – zasadniczo Commodore wraz z Amigą 500/600 i Amigą 1200 „posprzątali” rynek w zdecydowanym stopniu jeśli chodzi o komputery osobiste. Co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Atari mimo wszystkich swoich wysiłków było „słabe” na najważniejszych rynkach – czyli na rynku biznesowym. Tutaj CBM i później IBM/PC zdobył największe udziały. Szkoda, że Brytyjczycy nie wypuścili poza swoje imperium produkty firmy ACorn – które na ówczesne czasy miażdżyły zarówno produkty Commodore/Atari i ówczesne PCty.
Wracając do konsol – Lynx okazał się słabą konsolą nie tylko z powodu GameBoy’a – odwieczny rywal Sega w podobnym czasie wypuściło przecież swojego GameGear’a – który zmiótł produkt Atari. Późniejsza konsola w postaci Jaguara to była kompletna porażka Atari z kilku powodów :
– Konsola reklamowana jako 64-bitowa była w rzeczywistości 32-bitowa o dość skomplikowanej architekturze. Mimo dość ciekawych reklam propagadnowych „Do The Math” konsola zasadniczo nie wyróżniała się niczym szczególnym w stosunku do tego co zaoferowała w niemalże w tym samym czasie konkurencja. Mimo iż Jaguar był zdecydowanie mocniejszym sprzętem w stosunku do obecnych na rynku SNESów i MegaDriveów oraz święcącej za oceanem tryumfy konsoli 3DO to problemem Atari okazał się zasadniczy brak developerów oraz mocnych tytułów. Prawda jest również taka, że konsola była szalenie trudna w „programowaniu” – a to powodowało, że developerzy omijali Jaguara szerokim łukiem – do tego po wypuszczeniu przez Segę MegaCD oraz ogólnej tendencji do produkcji gier FMV – Atari bardzo szybko wypuściło (zresztą bardzo wadliwy) napęd CD-ROM, który zastępował tradycyjne cartridge – a kosztował 3/4 ceny nowej konsoli (!). Wraz z pojawieniem się PlayStation zasadniczo Jaguar błyskawicznie „wypadł” z rynku – podobnie jak 3DO/Amiga CD32. Było to gwoździem do trumny Atari.