Sputnik oznacza po rosyjsku „towarzysza podróży”. W rzeczywistości była to mało przyjazna maszyna. Stanowiła oręż Sowietów w konfrontacji z cywilizacją zachodnią.
Jeden z obecnych na radzieckim kosmodromie Bajkonur 4 października 1957 roku relacjonował całą sprawę w następujących słowach: „Najpierw rozległ się hałas silnika rakietowego. W chwilę później oślepiła nas niezwykła jasność. Płomienie ogarnęły platformę startową, po czym wolno, lecz pewnie biały korpus rakiety wzniósł się do góry”. To było rzeczywiście historyczne wydarzenie. Na orbitę ziemską pofrunął pierwszy sztuczny satelita.
Napędzany silnikami rakietowymi o ciągu 120 ton Sputnik przemierzał ciemne niebo, ciągnąc za sobą ognisty pióropusz. W czasie zaledwie kilku minut wzniósł się na wysokość 800 kilometrów ponad Ziemię, pędząc w przestrzeni kosmicznej ze średnią prędkością prawie 29,000 kilometrów na godzinę. Nagle niewielka lśniąca aluminiowa kula oddzieliła się od trzeciego stopnia rakiety. Z jej wnętrza wysunęły się cztery anteny i włączyły dwa urządzenia nadawcze, wysyłające jednostajny, przerywany sygnał. Sputnik zaczął dostojnie okrążać nasz glob.
W USA przerwano nadawanie programów radiowych i telewizyjnych, by poinfcrmować o wystrzeleniu Sputnika, Pierwszą reakcją był szok, który z czasem ustąpił miejsca uczuciu złości i strachu. Niektórzy uderzyli na alarm. Czyżby był to kolejny krok w przygotowaniach ZSRR do wojny totalnej? Przejęcie kontroli nad przestrzenią okołoziemską dawało pole do szpiegowania przeciwnika z pozycji, na którą nie miał on możliwości oddziaływania.
Pierwszy sekretarz KPZR Nikita Chruszczow obwieścił z dumą, że w niedalekiej przyszłości ZSRR będzie produkować rakiety dalekiego zasięgu tak masowo jak parówki. Obawy Amerykanów dodatkowo wzrosły, gdy w listopadzie Sowiety wystrzelili znacznie większego satelitę – Sputnika II, na którego pokładzie jako pierwsze zwierzę w historii odwiedził kosmos pies Łajka. Oczywiście, już nie powrócił na Ziemię. Senator James William Fulbright wyraził przekonanie, że w grę wchodzi coś znacznie bardziej poważnego niż tylko wystrzelenie satelitów. „Prawdziwe wyzwanie, przed którym stoimy – powiedział – dotyczy samych korzeni naszego społeczeństwa – naszego systemu szkolnictwa, źródła naszej wiedzy i wartości kulturowych”.
Niektórzy obserwatorzy, w rym również prezydent Eisenhower, zlekceważyli znaczenie osiągnięcia Sowietów. „Jedna mała piłeczka w powietrzu nie jest w stanie mnie przerazić” – kpił Ike. Dowódca operacyjny amerykańskiej nory wojennej nazwał sputnik „kawałkiem metalu, który niemal każdy kraj mógłby wystrzelić”. Cały czas zaniepokojeni Amerykanie starali się znaleźć odpowiedzi na dwa pytania: „W jaki sposób Sowietom udało się nas wyprzedzić?” oraz „Czy możemy ich jeszcze dogonić?”.
Odpowiedź USA była błyskawiczna. Nazywała się Explorer 1. Natomiast technologiczne dogonienie i prześcignięcie Sowietów nastąpiło już w kolejnej dekadzie.
Źródło grafiki: pixabay.com
Sputnika 1, podobnie jak niektóre inne satelity, można było obserwować z Ziemi. Łącznie zgłoszono blisko 400 obserwacji jego przelotu na tle gwiazd. W czasie swojej misji wykonał on około 1400 okrążeń naszej planety, orbitując na wysokości od 212 do aż 962 kilometrów nad Ziemią. Przebył łącznie blisko 60 milionów kilometrów, czyli ponad jedną trzecią średniej odległości Ziemi od Słońca, która wynosi 150 milionów kilometrów. Ciekawostką jest, że rakieta, która wyniosła Sputnika 1, również dotarła na orbitę i można ją było obserwować z Ziemi. Jej blask zbliżony był do najjaśniejszych gwiazd (magnitudo 1) i był dużo silniejszy niż samego Sputnika (magnitudo 6), choć on również był widoczny gołym okiem. Misja Sputnika-1 zakończyła się ostatecznie 4 stycznia 1968 roku, gdy spłonął on w ziemskiej atmosferze.