Jeden z pierwszych przypadków pioruna kulistego znamy z Rosji. 6 sierpnia roku 1753 profesor Georg Richmann, z Imperialnej Akademii Nauk i Sztuk usłyszał w oddali odgłosy burzy.
Pośpieszył do domu, gdzie ustawił aparaturę mającą na celu przyciągniecie i zbadanie piorunów, wzorowaną na eksperymencie wykonanym przez Beniamina Franklina. Wtedy to w domu Richmanna pojawiła się niewielka kula o niebieskawo białym świetle, która uderzyła profesora w czoło, przeszła przez ciało i wyszła lewą nogą robiąc dziurę w bucie i zostawiając na stopie niebieski ślad. Mówi się że Richmann był pierwszym badaczem elektryczności który zginął śmiercią zadaną przez obiekt swoich badań.
Według Johna Abrahamsona, profesora Uniwersytetu Cantenbury w Nowej Zelandii od tego czasu doliczyć się można dziesięciu tysięcy pisemnych relacji z obserwacji podobnych zjawisk w wielu krajach. Osoby które zetknęły się z piorunem kulistym opisują go jako świecącą sferę różnych rozmiarów, od piłeczki golfowej, do piłki plażowej, najczęściej jednak wielkości zbliżonej piłki do koszykówki. Obiekt lewituje blisko ziemi, niekiedy odbija się od niej lub od innych obiektów, potrafi je przy tym opalić albo podpalić. Zachowuje się tak jakby nie poddawał się wpływowi wiatru, ani grawitacji. Potrafi przenikać przez ściany, ale też wypalać sobie drogę, np. przez taflę szkła. Przelotowi towarzyszą syczące dźwięki. Zjawisko trwa od kilku sekund do kilku minut, często w pobliżu tradycyjnych wyładowań atmosferycznych, ale obserwowane je też w pogodne dni.
Co ciekawe pioruny kuliste nawiedzają czasami samoloty pasażerskie. Dobrze udokumentowanym przykładem jest lot EA 539 liniami Eastern Airlines na trasie Nowy Jork – Waszyngton, w którym brał udział profesor R.C. Jenningson z Laboratorium Elektroniki Uniwersytetu Kent. Zdarzenia mają miejsce 19 marca 1963. Maszyna przelatuje przez obszar turbulencji i burzy, jest trafiona przez piorun. Niedługo później świecąca kula o średnicy 20 cm wyłoniła się z kabiny pilotów i przepłynęła w powietrzu wzdłuż alejki między siedzeniami, a następnie opuściła samolot przez toaletę umiejscowioną w ogonie.
Są zwolennicy teorii, że pioruny kuliste są tylko ułudą wywołaną działaniem silnego pola elektromagnetycznego na mózg, wywołanego tradycyjnym piorunem. Nie tłumaczy to fizycznych śladów towarzyszącym obserwacjom, również nieprawdopodobne jest że losowy impuls u wszystkich świadków wywołuje dokładnie te same ułudy wizualne. Inni naukowcy wiążą powstanie kulistego obiektu z drobinami silikonu naturalnie występującymi w glebie, które to drobiny w reakcji z tlenem tworzy opary które kondensują się do formy drobnego pyłu, a następnie pod wpływem pioruna płonie. Ta teoria nie tłumaczy zaobserwowanych ruchów pioruna kulistego oraz nie pasuje do obserwacji na pokładzie samolotów. Stan faktyczny jest taki, że nauka nie potrafi obecnie wytłumaczyć czym jest piorun kulisty, ani jak powstaje.
Źródło grafiki: pixabay.com
Naukowcy z Akademii Sił Powietrznych USA w Kolorado stworzyli świecące kule plazmy z roztworu soli pobudzanego łukiem elektrycznym. Dzięki temu obiekt zbliżony do pioruna kulistego, opisywanego przez naocznych świadków, zdołał się utrzymać przez pół sekundy.
Dotąd nie pojawiło się powszechnie przyjęte przez naukowców wyjaśnienie powstawania pioruna kulistego. Dotychczasowe teorie mówiły o promieniowaniu mikrofalowym z chmur burzowych, utleniających się aerozolach (czyli cząsteczkach zawieszonych w powietrzu), energii jądrowej, a nawet ciemnej materii, antymaterii czy czarnych dziurach jako możliwych przyczynach. Naukowiec John Lowke podważa te hipotezy. Od lat 60. prowadzi badania nad piorunami kulistymi. Sam żadnego nie widział, ale rozmawiał z wieloma świadkami tych zjawisk. Teraz twierdzi, że znalazł wyjaśnienie tej meteorologicznej zagadki. Lowke uważa, że piorun kulisty powstaje, kiedy po uderzeniu pioruna strumienie bardzo zagęszczonych jonów zostają zakrzywione i skierowane do ziemi. Efekt przechodzenia takiego pioruna przez szkło badacz tłumaczy tym, że strumień jonów gromadzących się po zewnętrznej stronie szkła wpływa na pole elektryczne po drugiej stronie, powodując powstanie kulistego wyładowania. Według Lowke’go piorun kulisty – chociaż kulisty uważany jest za rzadkie zjawisko – w Australii był widziany wiele razy. Naukowiec twierdzi, ze ludzie po prostu nie zawsze zdają sobie sprawę, co to jest, kiedy go zobaczą.
Zdarzały się przypadki, że piorun kulisty wpadał do domu, przerażeni ludzie padali na podłogę, a po okrążeniu pokoi ognista kula wylatywała spokojnie oknem. Próbuje się szukać przyczyn jego powstania w związku z aktywnością sejsmiczną.
Zgadza się. Latem 2011 roku aż dwukrotne pojawienie się pioruna kulistego odnotowano w Czechach. Energetyczna kula wpadła przez okno do dyspozytorni pogotowia ratunkowego w Libercu, a następnie przeleciała przez pomieszczenie, odbiła się od sufitu i rozładowała się uderzając w podłogę. W tym czasie zniszczeniu uległ system komputerowy. Przez kilka godzin występowały poważne problemy z przyjmowaniem wezwań od telefonujących na numer alarmowy. Straty sięgały 40 tysięcy złotych.