Gdyby nie idealnie odprasowany garnitur można by odnieść wrażenie, że ojciec amerykańskich rakiet kosmicznych spaceruje na Księżycu.
Zrobienie takiego fotomontażu dzisiaj nie byłoby problemem nawet na smartfonie, ale i pięćdziesiąt lat temu też nie nastręczałoby wielkich trudności. Choć zaraz znaleźli by się uważni obserwatorzy, zwracający uwagę, że cień von Brauna jest pod innym kątem niż cień księżycowego reflektora po prawej. Dodatkowo jego prawy bok jest w cieniu, podczas gdy astronauta z tyłu wydaje się cały oświetlony. Szkopuł w tym, że zdjęcie jest jak najbardziej autentyczne.
Zostało wykonane we wrześniu 1969, a więc około dwa miesiące po misji Apollo 11. Wernher von Braun odwiedził wtedy jarmark Southeastern Fair w mieście Atlanta w stanie Georgia. Temat lądowania na Księżycu był wtedy na ustach całego świata, więc organizatorzy postanowili zrobić makietę tej sceny jako atrakcję dla odwiedzających. Von Braun pracował wtedy Centrum Lotów Kosmicznych Marshalla w Huntsville, samolotem niecała godzina lotu do Atlanty, gdzie zapewne był goszczony jak prawdziwy celebryta.
Mamy tu do czynienia z prawdziwą fotografią fałszywej scenki lądowania na Księżycu. Fałsz jest ewidentny, bo von Braun nie mógłby oddychać i funkcjonować bez skafandra kosmicznego. Gdyby jednak podobne ujęcie zrobić już bez postaci von Brauna na pierwszym planie mogłoby spokojnie uchodzić za oficjalne zdjęcie NASA. Pomaga w tym fakt, że negatyw był czarno-biały. Widzimy powierzchnię „Księżyca” w znajomych stalowo-szarych odcieniach, do których przyzwyczaiły nas ikoniczne kolorowe zdjęcia i filmy z prawdziwej misji.
Zastanawiające jest dlaczego na współczesnych chińskich misjach obu łazików Yutu po widocznej i niewidocznej stronie Księżyca, teren bynajmniej nie wygląda szaro, tylko zdecydowanie w odcieniach brązu. Dodajmy że obraz chińskiej flagi widoczny na lądowniku jest poprawnie czerwony, więc nie wydaje się to prostą kwestią przekłamania kolorów.
Papierkiem lakmusowym prawdziwego koloru „srebrnego” globu mogą być zdjęcia z kolejnego niezależnego łazika z misji sponsorowanej przez Vodafone, który według planów ma znaleźć się na Księżycu pod koniec tego roku. Jeśli i tutaj regolit będzie miał odcień brązowy to przewiduje, że zdjęcia z misji Apollo w publikacjach książkowych i internetowych też zaczną brązowieć. Najpierw pewnie delikatnie, potem bardziej, tak żeby doszusować kolorystyką do stanu faktycznego. Za parę lat będą takie jak chińskie i oczywiste będzie, że takie były zawsze.
Źródło grafiki: United Press International
Cala misja Apollo to fotomontaż. Mamy 2019 rok a Rosją z Chinami zastanawiają się nad możliwością załogowej misji na księżyc a amerykańskie psy poleciały tam w 69 na sprzęcie prymitywniejszymi od commodore c64 buahahahah dobre. A zdjęcie to nie fotomontaż tylko fotografia z planu zdjęciowego, który służył jako scenografia do misji apollo. Reżyseria Stanley Kubrick
Jak widać ciągle wielu jest takich nieuków , co do szkoły nie chciało im się chodzić – więc nic nie rozumieją z fizyki czy matematyki..;/
O karierze von Brauna wiadomo nie od dziś, wiedziano też o niej doskonale gdy Apollo leciał na księżyc – opinia publiczna w USA od połowy lat 50-tych dość dobrze wiedziała, czym się Braun zajmował w czasie wojny. Braun wystąpił z SS w latach 30-tych, a gdy projekt rakietowy rozpoczął się na dobre w Rzeszy, to w 1940 po prostu dostał rozkaz ponownego wstąpienia do SS. Jego duży PRowy szczęśliwy zbieg okoliczności to taki, że na jedynym zdjęciu, na którym (prawdopodobnie) uchwycono go w czarnym mundurze SS w całości zasłania go… zdaje się Himmler 😉 także o SS można było pomilczeć przez długi czas, ale do lat 60-tych wszystkie te fakty były już znane dawno w USA.
Niemcy nie byli aż tacy głupi, żeby konstruktorów posyłać na front lub do łagrów jak Rosjanie. Ogromna liczba rozwijanych projektów niemieckich w czasie wojny zakończyła się przecież fiaskiem lub na prototypach – tak bardzo Niemcy poszukiwali cudownej broni, że potrafili marnować tony zapasów.
A obywatel Korolew to nie przejął oczywiście rakiet V2 w całości, prawda? 🙂 Rosjanie przejęli dziesiątki gotowych rakiet, naukowców (niektórzy specjalnie poddali się Armii Czerwonej, bo byli lewicujący), plany i dziesiątki części do kolejnych rakiet. Próby z tym wszystkim w Związku Radzieckim zaczęły się wcześniej niż w USA, to i nie dziwię, że się wyprzedzili Amerykanów w wyścigu zbrojeń. Przecież masowo produkowali także Katiusze. Przypomnę tylko o tym, jak polscy partyzanci pozbierali pod Blizną szczątki po V2, a że samolot, którym to wysłali na Zachód leciał przez Moskwę, to do Anglii części te nigdy nie dotarły. I Korolew też z tego korzystał, też miał niemieckich asystentów, też był trybikiem w maszynie totalitarnego państwa, jak von Braun.
Nie ma co pluć jadem. Kasa jego ojca nie doprowadziłaby w prostej linii do posłania ludzi na Księżyc.
Nie pisz bzdur !
W 1936 r von Braun zapisał się do NSDAP, a nie wystąpił z SS ( do SS został przyjęty w 1940 r ).