W Polsce jest noc 21 lipca 1969 roku, w telewizji trwa niecodzienna relacja na żywo. W tym czasie na Księżycu Neil Armstrong schodzi po drabince na powierzchnię.
Po latach od tego wydarzenia zaczęły się dziwne przypadki. Byli pracownicy NASA zaczęli ujawniać coraz bardziej zaskakujące informacje dotyczące pionierskiej wyprawy na Srebrny Glob. Są tyko dwie możliwości. Można przyjąć, że wszyscy oni zwariowali lub po latach służby dla narodu zaczęli nagle poszukiwać taniej sławy. Alternatywą dla powyższego jest założenie, że przynajmniej część z ich opowieści jest prawdziwa.
Zacznijmy od tego, że legendami obrosło co najmniej dwukrotne zrywanie transmisji podczas transmisji z lądowania Apollo 11. Rzekomo nasłuch prowadzili radioamatorzy, mający zarejestrować rozmowy Armstronga z Houston, podczas których mówił on o napotkaniu obcych pojazdów latających. Doniesienia te nigdy nie zostały oficjalnie potwierdzone. Niektóre relacje mówiły o wypowiedziach niejakiego Otto Bindera, byłego pracownika NASA, który miał cytować owe nagrania rozmów. Badacze próbując ustalić tożsamość Bindera, doszli do wniosku, że taka postać nie istnieje. Nie po raz pierwszy sprawa związana z Księżycem okaże się miejską legendą.
Całkiem realną postacią był za to Maurice Chatelain. Były pracownik NASA ujawnił swoje rewelacje w 1979 roku. Twierdził, że Armstrong napotkał stojące na brzegu krateru UFO i że wiedza o tym była w NASA dość powszechna. Akurat postać Chatelaina trudno spostponować i wrzucić do tego samego worka co Bindera. Człowiek ten stał się jednym z pierwszych renegatów w historii NASA.
Drugą poważną osobą, która zaczęła głosić podobne rewelacje, był profesor moskiewskiego uniwersytetu, Władimir Azaza. Do tego doszły oficjalne wywiady Buzza Aldrina, wprost mówiącego, że podczas misji Apollo 11 widział UFO. Co prawda mówił o świetlistych niezidentyfikowanych punktach, a nie stojących na powierzchni Księżyca błyszczących spodkach, ale jego wypowiedzi przyłożyły się do zwiększonego zamieszania wokół tematu.
Amerykański astronauta Walter Schirra (1923-2007) wyznał w jednym z wywiadów, że podobne fenomeny były określane w wewnętrznym języku pracowników agencji jako Święty Mikołaj (Santa Claus).
Źródło grafiki: (C) Piotr Mańkowski
Fragmenty rozmowy jaką przeprowadzili Armstrong i Aldrin z wnętrza kabiny LEM, która, opuściwszy statek kosmiczny (pozostał w nim Collins ), osiadła na Księżycu:
– To Morze Spokoju – mówi Armstrong -LEM znajduje się na terenie Morza Spokoju.
– Houston do Morza Spokoju – brzmi odpowiedź z Ziemi – według naszych informacji kontrolnych, wszystkie wasze instrumenty działają prawidłowo.
– Widoczność jest coraz lepsza.
– Dookoła widzę dużą ilość małych kraterów
Nagle przerywa, po chwili ścisza głos. Kontynuuje:
– Są wielkości od sześciu do piętnastu metrów.
W tej wypowiedzi te metry odnoszą się do kraterów, a nie latających spodków 🙂
Większość komunikatów załogi Apolla była opóźniona ze względu na odległość między Ziemią a Księżycem. Wciąż nie mogę zrozumieć ludzi, którzy twierdzą, że ukrywamy fakt obecności istot pozaziemskich na Księżycu. Potwierdzenie choćby tylko przez radio istnienia innego życia w kosmosie byłoby największym naukowym odkryciem wszech czasów. Nie ma w tym cienia przesady. Pomysł, że jakaś cywilna agencja, na przykład NASA, działająca na widoku publicznym, mogłaby ukrywać coś takiego, jest absurdalny. Nawet gdyby chciała to zrobić, trzeba by zażądać przysięgi dochowania tajemnicy nie tylko od kilkunastu astronautów którzy lądowali na Księżycu, lecz również od setek inżynierów, techników i sekretarek, bezpośrednio zaangażowanych w misję i łączność.
Ok, ale w takim razie twierdzisz, że wszystko, absolutnie wszystko jest jasne i przejrzyste w tej historii?
A jak wyjaśnisz ewidentne fotomontaże zdjęć z pierwszej wyprawy?
Parę rzeczy NASA podkolorowała i inscenizowała (teksty o pierwszym kroku itd). Ale o jakich fotomontażach piszesz, bo to ciekawe?
Trzy czy cztery lata temu natknąłem się na artykuł o tym, że oficjalne fotografie z pierwszej wyprawy Apollo były retuszowane w znacznym stopniu. Autor artykułu dość dokładnie opisał cały proces i przedstawił przykłady. I faktycznie, później samodzielnie pobrałem ze strony http://www.apolloarchive.com/apollo_gallery.html zdjęcia z tej misji i poddałem obróbce. Rezultaty okazały się takie same: widać miejsca, gdzie po prostu nie ma emulsji filmu! Głęboka czerń bez żadnych gradientów, tonów, a powinien wyłonić się, szum, ziarno.
Moje wnioski są następujące:
1. Zdjęcia były retuszowane.
2. To że zdjęcia były retuszowane, nie stanowi dowodu na to, że wyprawy nie było, tylko na to, że dokonano retuszu 🙂
3. Można zastanawiać się DLACZEGO retuszowano: po to by upiększyć wszystko, posłać propagandę sukcesu w świat, bo np. oryginalne fotki były kiepskie lub mało efektowne, albo dlatego, że były tam elementy, których nie chciano pokazać. 🙂
Opóźnienie wynosi raptem 1,25 sekundy w jedną stronę, a 2,5 sekundy w 2 strony.
Tam były proste analogowe radiotelefony VHF bez cyfrowego przetwarzania.
Przy takich opóźnieniach da się normalnie rozmawiać.
Księżyc to nie Mars, gdzie masz kilka-kilkanaście minut opóźnienia.
To nie ludzie ani kosmici stworzyli Księżyc. To dzięki niemu stworzeni zostaliśmy my.
Proszę zwrócić uwagę na odbicie otoczenia w hełmie (chyba tak to się nazywa) lunonauty – otoczenie w odbiciu ma wyraźnie brązowe zabarwienie, natomiast na zdjęciu mamy czarno białe… Ostatnia misja Chińczyków na Księżycu pokazała jego faktyczne zabarwienie – czyli też brązowawe.
To chyba tłumaczyli kolorem szybki hełmu…
NASA na wszystkie kłopotliwe pytania znajduje odpowiedzi. Tutaj wytłumaczyliby to oświetleniem czy charakterystką kliszy fotograficznej z 69 🙂
Teraz powróciła sprawa torby Armstronga:
“Torba pełna przewodów i zacisków nie wyglądała zbyt interesująco gdy Carol Armstrong znalazła ją upchniętą w szafce w swoim domu w Ohio.
Jednak te przedmioty – ukryte przez ponad cztery dekady – okazały się być bezcennymi pamiątkami z najsławniejszej wyprawy kosmicznej, podczas której jej mąż stal się pierwszą osobą spacerującą po Księżycu.
Tzw. Torba McDivitta zawierała obiekty przywiezione przez lądownik Eagle podczas historycznej misji Apollo 11 włączając w to kamerę, która filmowała zejście Armstronga na powierzchnię Księżyca 20 lipca 1969 r.
Przedmioty, które miały pozostać na powierzchni Księżyca, żeby nie dodawać dodatkowej wagi kapsule podczas startu z powierzchni Księżyca, zostaną pokazane w Smithsonian National Air and Space Museum wśród innych artefaktów z tej misji. Eksperci uważają, że mają one bezcenną historyczną wartość”
“Pani Armstrong znalazła torbę po śmierci męża w 2012 r. i napisała e-mail do kuratora, że wewnątrz znajdują się niewielkie przedmioty wyglądające jakby pochodziły ze statku kosmicznego.”
“Wśród 18 przedmiotów były kable, siatka, lusterka i pas używany przez Armstronga. Była tam także 16 mm kamera, która filmowała lądowanie na Księżycu i zatknięcie amerykańskiej flagi, a także zaczep do kamery, 10 mm obiektyw i osłona obiektywu.
Wszystko znajdowało się w torbie – nazwanej tak na cześć dowódcy Apollo 9 – Jima McDivitta, który jako pierwszy zasugerował zabieranie dodatkowej torby aby tymczasowo trzymać w niej rozmaite przedmioty – gdy nie było czasu aby schować je we właściwych miejscach. Ciągle istnieje zdjęcie tej torby w rekach Buzza Aldrina z 1969 r.
Pan Needell (kurator Smithsonian) powiedział, że: “z tego co wiemy, Neil nigdy nie wspomniał o istnieniu tych rzeczy i nikt nie widział ich przez ostatnie 45 lat od momentu powrotu z Księżyca. Armstrong nie wspomniał o nich także swojemu biografowi – Jamesowi Hansenowi.”
Pisali o tym: http://www.tunguska.pl/torba-armstronga/