Franka Morrisa grał Clint Eastwood w słynnym filmie Dona Siegela. Skończyłby właśnie 89 lat, tyle że od 1962 roku nie wiadomo, co się z nim dzieje.
Nasz bohater nie miał łatwego życia. Urodzony w 1926 roku w Waszyngtonie, wcześnie osierocony, prowadził życie wagabundy, co rusz za drobne wykroczenia trafiając za kratki. Z biegiem lat zwiększał kaliber nielegalnych czynów, a lista stawała się coraz dłuższa: włamania z bronią w ręku, narkotyki, a nawet napad na bank! To właśnie z powodu tyjącej kartoteki ktoś w końcu wpadł na pomysł, żeby wysłać Morrisa do najcięższego z więzień, by tam spróbować go zresocjalizować. Na samym początku 1960 roku został wysłany do Alcatraz. Przydzielono mu numer AZ1441. Nie spodziewano się jednak, że nowy więzień zdoła przechytrzyć ponoć bezbłędny system Skały.
Kolejnym pechowym zdarzeniem dla zarządców Alcatraz było zapoznanie się Morrisa z braćmi Anglin. Mieli czas, żeby rozmawiać o czymś innym niż o powieściach popularnego wówczas Jacka Kerouaca. Wszyscy trzej kryminaliści pod koniec lata 1961 roku postanowili nie afiszując się zbytnio, wprowadzić w życie plan, jaki powielały potem hollywoodzkie filmy, a nawet sam wielki Stephen King w „Skazanych na Shawshank”. Po prostu postanowili uciec z niepokonanego dotąd obiektu. Łączne statystyki Alcatraz były druzgoczące – oficjalnie nikomu nie udało się zbiec, natomiast 2/3 tych, którzy próbowali, zostali bezceremonialnie zastrzeleni.
Pomysł zaskakiwał swą przemyślnością: wydrążyć w ścianie dziurę, przedostać się do kanałów wentylacyjnych, po dachach przejść poza teren więzienia, a następnie sklecić prowizoryczną tratwę i przepłynąć zatokę San Francisco i dotrzeć do którejś z wysp.
Narzędzia pracy nie były zbyt wyrafinowane – kanał trzeba było drążyć łyżeczkami, pracowicie pozbywając się ziemi. Jednocześnie ekipa wymyśliła sposób, żeby zmylić kontrole strażników. Posługując się materiałami z więziennego zakładu fryzjerskiego wyprodukowano atrapy głów, niemal idealnie imitujące ludzkie ciało. Wszystko po to, by straż jak najpóźniej zorientowała się o ucieczce, widząc ciała leżące na pryczach.
Godzina zero nadeszła 12 czerwca. Późnym wieczorem Morris z Anglinami zaczął wdrażać w życie swój diabelski zamysł. Wszystko szło jak należy, nawet huk jaki wywołali przedostając się w jednym miejscu kanałów nie zwrócił uwagi stróżów Alcatraz. Mieli jeszcze jednego wspólnika, Allena Westa, ale ten nie zdołał się ewakuować z własnej celi – drogę do wolności zagrodził mu wentylator, który nie dał się odczepić.
Trójka zbudowała prowizoryczną tratwę, zbudowaną z więziennych płaszczy, po czym ruszyli w ciemną noc. Do najbliższego brzegu było 900 metrów. Wszystko, co wiemy od tego momentu, jest już tylko domysłami.
O ucieczce więźniów zorientowano się dopiero rankiem następnego dnia. Natychmiast zaczęto zakrojone na dużą skalę poszukiwania całej okolicy. Na wyspie Angel odkryto wiosło oraz fragmenty ubrania zapewne pochodzące od jednego z więźniów. Ciała żadnego z uciekinierów nie odnaleziono, mimo to FBI przyjęło oficjalnie, że wszyscy trzej musieli utonąć.
Na korzyść tej hipotezy mówi to, że zawodowym przestępcom jak Morris czy Anglinowie – przy założeniu, że udało im się przeżyć – trudno byłoby prowadzić normalne życie i wcześniej czy później zostaliby zatrzymani za to czy inne naruszenie prawa. Taka właśnie sytuacja miała miejsce z Westem, zwolnionym kilka lat później. Zaraz potem wpadł za kolejne przestępstwa, zaś żywotu dokonał za kratkami w 1978 roku.
W 2014 roku naukowcy z holenderskiego uniwersytetu w Delft przeprowadzili analizę legendarnej ucieczki pod kątem badania prądów w zatoce San Francisco i ku ich własnemu zaskoczeniu wnioski były sprzeczne z teorią, że uciekinierzy nie mieli żadnych szans. Otóż mieli. Holendrzy wskazali, że gdyby tylko Morris z Anglinami wypłynęli po godzinie 23:30, to prądy doprowadziłyby ich zapewne do wyspy Angel, czyli miejsca gdzie znaleziono wiosło i kawałki ubrania. Gdyby jednak popłynęli wcześniej, to zostaliby zniesieni na otwarte morze.
Co jakiś czas pojawiają się ludzie twierdzący, że znali Franka Morrisa już po tym jak uciekł z Alcatraz. Przypomina to trochę debaty nad śmiercią Elvisa. To, co opublikowali teraz holenderscy naukowcy wraz ze wspomnianymi wcześniej znaleziskami przechyla jednak szalę w stronę pozytywnego dla więźniów scenariusza. Być może osiągnęli upragniony brzeg. Coś się jednak musiało potem stać, skoro już nigdy o nich nie usłyszano.
Źródło grafiki: (C) Piotr Mańkowski
Jasne, że po ucieczce goście musieli się ukrywać (chociaż oczywiście kara śmierci im za to nie groziła, nie wiem skąd ci się to wzięło, ale długoletnie wyroki więzienia to na pewno). Tylko czy daliby radę ukrywać się z górą 50 lat? W dokumencie o ucieczce, a i również w tekście na T, któryś z tych US Marshalls powiedział dosyć mądrą rzecz: wszyscy trzej uciekinierzy byli recydywistami, zawodowymi przestępcami, którzy nic innego nie umieli i chyba też nie chcieli robić. A tymczasem po ucieczce na przestrzeni dziesiątków lat nie znaleziono żadnych śladów tych gości w związku z jakimkolwiek przestępstwem. Czyli co, stali się nagle praworządnymi obywatelami i zaczęli żyć z uczciwej pracy? Tak na nich więzienie wpłynęło, ze się w pełni zresocjalizowali? Wydaje się to mało prawdopodobne (chociaż oczywiście możliwe).
masa nieprawdziwych informacji w tekscie
Tak, a jakich konkretnie? BTW, w ostatnich dniach pojawił się w mediach człowiek, który drogę Alcatraz-brzeg przepłynął przez lata w ramach treningu setki, jeśli nie tysiące razy.
1.”To właśnie z powodu tyjącej kartoteki ktoś w końcu wpadł na pomysł, żeby wysłać Morrisa do najcięższego z więzień, by tam spróbować go zresocjalizować.”
Strażnicy wyszkoleni byli do utrzymywania porządku, nie resocjalizacji więźniów. Alcatraz to była ostateczna kara.
2.”Kolejnym pechowym zdarzeniem dla zarządców Alcatraz było zapoznanie się Morrisa z braćmi Anglin. Ponieważ siedzieli w jednej celi, mieli czas, żeby rozmawiać o czymś innym niż o powieściach popularnego wówczas Jacka Kerouaca.”
W Alcatraz cele były pojedyncze.
3.”Pomysł zaskakiwał swą przemyślnością: wykopać pod celami dół”
Nie kopali dołu tylko w ścianie poszerzali otwór z kratką wentylacyjną aby dostać się do korytarza technicznego.
4. „Narzędzia pracy nie były zbyt wyrafinowane – kanał trzeba było drążyć łyżeczkami, pracowicie pozbywając się ziemi.”
Drążyli beton w ścianie aby się przecisnąć do korytarza technicznego. Nie robili kanału w ziemi.
5. „Posługując się materiałami z więziennego zakładu fryzjerskiego wyprodukowano manekiny, których głowy niemal idealnie imitowały ludzkie ciało. Wszystko po to, by straż jak najpóźniej zorientowała się o ucieczce, widząc przez wizjer ciała leżące na pryczach.”
Wykonali głowy, a nie całe manekiny. Z zakładu fryzjerskiego były tylko włosy. Głowy ulepili z gipsu, mydła. Jaki wizjer czy inny judasz? Przecież tam były kraty.
6. „Do najbliższego brzegu było 900 metrów.”
2 razy więcej.
To tak na szybko.
Ad1 W artykule padło ironiczne, że wzięli się za niego i postanowili go utemperować wysyłką do Alcatraz. Nie bardzo więc widzę tu pole do sporu. Bo sporu chyba jednak nie ma, że co poniektórzy z Alcatraz jednak wychodzili?
Ad2 OK, masz rację.
Ad3 OK
Ad4 Akurat ta uwaga to czepialstwo – kanał można drążyć również w poziomie.
Ad5 OK
Ad6 Tu się mylisz. Sprawdź na Google Maps, ile jest do Fisherman’s Wharf – troszkę mniej niż 1 kilometr.
Sprawdziłem i wychodzi mi około 1.55 km
http://pics.tinypic.pl/i/00862/02tj7xcfnm1i.png
Niewykluczone, że wszyscy trzej przeżyli. FBI ujawniło pewien list.
https://www.o2.pl/artykul/przez-lata-szukali-ich-zwlok-dostali-list-ze-ucieczka-z-alcatraz-sie-udala-6212735571085441a