To nie jest opowieść dla dzieci, to nie jest także historia, w którą należy wnikać zbyt głęboko, bo można się przerazić nie na żarty. Warto jednak o niej po prostu wiedzieć.
Problem opętania, występujący niezależnie od kultur i szerokości geograficznych, jest przez współczesną naukę niemal całkowicie odrzucany. Nowoczesna psychiatria jednoznacznie uznaje, że wszelkie przejawy „życia duchowego” człowieka są jedynie wynikiem biologiczno-chemicznej aktywności jego mózgu. Zdarzają się wszakże czasem przypadki budzące tak potężną grozę, tak daleko wykraczające poza ramy tego co uważamy za normalne, że każą się one zastanowić, czy aby na pewno wiemy wszystko o naszym świecie.
Przypadek Anneliese Michel (1952-76) jest bodaj najdziwniejszy. Niemka była zupełnie normalnie zachowującym się dzieckiem, wyróżniała ją jedynie wyjątkowa religijność. Około 1970 r. zaczęła cierpieć na ataki padaczki, z którymi lekarze nie mogli sobie poradzić. Potem było coraz gorzej. Anneliese reagowała z ogromną agresją na wszelkie symbole religijne, wykazywała również niespotykaną siłę fizyczną, potrafiąc na przykład zgnieść w dłoni jabłko. Powtarzała, że jest opętana przez demony, a na jej stopach i dłoniach zaczęły się pojawiać stygmaty. Przerażona rodzina wezwała w końcu na pomoc egzorcystów. którzy zajmowali się Anneliese przez ponad rok. Zmarła we śnie po jednym z takich rytuałów.
Świat magii i demonów zderzył się następnie z nauką. Uznano, że przyczyną pogarszającego się stanu zdrowia Anneliese było przedawkowanie podawanego jej leku o nazwie tegretol. Odbył się też proces sądowy, w wyniku którego rodzice dziewczyny oraz egzorcyści zostali skazani na kary więzienia w zawieszeniu. Wszystko stało się jasne – zbyt częste podawanie wspomnianego leku spowodowało uszkodzenie ciałek krwi, a następnie „zaniedbanie” rodziny doprowadziło do śmierci Anneliese.
Nie zamieszczamy żadnych zdjęć Anneliese, ponieważ są one zbyt odrażające. Zamiast je oglądać w internecie, lepiej już zobaczyć „Egzorcymy Emily Rose” stanowiące fabularyzowaną opowieść o tym przypadku, i po projekcji zadumać się przez chwilę. Tak samo jak nie ma szatana ani demonów, tak samo nie istnieje prosta odpowiedź na to, co wywołuje w umysłach niektórych ludzi równie straszliwe wizje.
Źródło grafiki: (C) Piotr Mańkowski
Rzeczywiście nie warto rozgrzebywać takich historii. Był jeszcze inny słynny przypadek opętania z 1949 na którym oparto fabułę Egzorcysty.
„Tak samo jak nie ma szatana ani demonów”… to czemu się czepiasz sytuacji uwikłanej w opętanie, które oczywiście jest bezpośrednio związane z religią? Jeśli „nie ma” szatana i demonów to dziewczynę zwyczajnie powaliło, i niepotrzebnie się spinasz. Powinni o tym zrobić program w 997 i obśmiać na pudelku.? Czy co? W moim mniemaniu sytuacja biednej Anneliese to rzeczywiste opętanie.
Oooo, to powiedz jak w twoim mniemaniu wygląda rogaty?
A jak wygląda dusza?
Jak wygląda byt duchowy?
Z innej beczki: Jak wygląda wiatr?
Tak jak obecność duszy w ciele rozpoznajemy po
zachowywaniu przez ciało funkcjiżyciowych, jak uginanie się drzew za oknem jest wynikiem działania wiatru, tak opętanie (possesion) jest wynikiem działania bytu duchowego potężniejszego, chytrzejszego i bardziej inteligentnego niż nasza dusza. Nie wiem jak wygląda „rogaty”, ale egzorcyści wiedzą jak go rozpoznać. Bywa że przychodzi do egzorcysty osoba z zaburzeniami psychicznymi, tą egzorcysta po rozeznaniu kieruje do psychiatry. Czasem chorobie psychicznej towarzyszy również opętanie demoniczne, wtedy jest dobrze jeśli lekarz od duszy i od psychiki współpracują.
Przypadek istotnie dający do myślenia i zdejmujàcy cynikom uśmiech z ich gęb. Pytanie tylko dlaczego szatan nie jest zainteresowany babciami-dewotkami?
Otóż jest film dokumentalny, który był emitowany (o ile się nie mylę) w TVP,
można się z nim zapoznać zamiast grzebać w fabularyzowanej wersji (Egzorcyzmy Emily Rose).
http://www.youtube.com/watch?v=WtBg_uME3ig
Jest jeszcze film dokumentalny Egzorcyzmy Anneliese Michel. Dla mnie film był przerażający, dziwie się sobie, że w ogóle obejrzałam go do końca. Szczerze mówiąc, wczoraj po raz pierwszy usłyszałam o historii tej dziewczyny. Wierzę w to, że była opętana. Chora osoba (np. na schizofrenię) nie ma tak, że co kilka dni wstaje z łóżka i żyje pełnią życia, jakby nigdy nic się nie stało. A Anneliese podobno tak miała między atakami, jak gdyby w ogóle nie była świadoma tego, co się dzieje. Nagrania były przerażające. To jak te demony mówiły kim są, za co są przeklęci, oddawali cześć Matce Boskiej… straszne . I to, że to była dla niej pokuta za grzeszących ludzi, że gdyby ona nie „przyjęła” tych demonów do siebie, to opętałyby one ludzkość.
Polecam książkę http://www.edycja.pl/produkty/ksiazki/duchowosc-liturgia/wyznania-egzorcysty
Pozdrawiam
A ja polecam ci ciekawą książkę: prof. psychologii Bernharda Groma pt. „Psychologia religii”, zwłaszcza (oczywiście) rozdział poświęcony opętaniu. Autor jest jezuitą a WAM to najstarsze wydawnictwo katolickie w Polsce. Piszę o tym, żeby cię przekonać, że nie jest to książka tendencyjna, pisana z pozycji ateistycznych. Poglądy profesora Groma na opętanie mogą cię zaszokować. Krótko: rozpatruje je niemal wyłącznie w kontekście zaburzeń psychicznych a interpretację „demonologiczną” uznaje za niemożliwą do udowodnienia i, praktycznie, zbędną. Wyjaśnienia psychologiczne i psychiatryczne są – jego zdaniem – i prostsze i bardziej zadowalające.
Powołuje się na tak zwaną Brzytwę Ockhama, hmm?
No cóż, czy Egzorcyzm jest swego rodzaju placebo
działające jedynie na wierzących, lub jak być może wolicie myśleć – przesądnych ludzi? Gabriel Amorth – watykański egzorcysta tak nie sądzi. W pierwszej kolejności kieruje swoich „pacjentów” do psychiatrów, a gdy ci mają problemy z diagnozą, leczeniem, wtedy wracają do niego. Gabriel Amorth nie wyklucza pojawienia się zaburzeń psychicznych, które mogą mieć naturalne przyczyny i często tak właśnie jest. To właśnie on przewiduje prostsze przyczyny stanu chorego. Egzorcyzm jest na samym końcu łańcucha dochodzenia do przyczyn choroby. Jeśli leczenie konwencjonalne nie pomaga, a egrorcyzm pomaga, to czy możemy mówić o placebo?
Innym znanym przypadkiem opętania i jakże ciężkich prób przeprowadzenia egzorcyzmów stała się historia 28-letniej Anette Rimes, która trafiła do szpitala, będąc już od prawie roku uznaną przez Kościół za opętaną. W napadach szału niszczyła wszystko, piszczała, a nawet rzucała się w amoku na ludzi. Świadkowie twierdzą, że wielokrotnie ta filigranowa dziewczyna niskim męskim głosem wrzeszczała przeraźliwie grożąc, że zabije wszystkich i wyskoczy przez okno. Lekarze, którzy byli świadkami jej ataków, nadal jednak nie mogli uwierzyć w nadprzyrodzoną ingerencję szatana i innych demonów. Diagnoza była jednoznaczna: schizofrenia paranoidalna. Wkrótce dziewczyna zmarła.
Chętnie zapoznałbym się z historią Anette Rimes, ale nie mogę znaleźć żadnego źródła. Czy mógłbyś podać jakieś, jakiekolwiek?
Po przeczytaniu nieopatrznie kliknąłem w parę linków w guglu. No żesz ty kurka mać, ta dziewczyna raczej nie udawała….
Nie udawała na pewno. Pytanie dlaczego takie ataki zdarzają się niemal wyłącznie u żarliwych dewotów? Ateiści są zaszczepieni na szatana???
Ateiści nie są uodpornieni.
Katolicy w łasce uświęcającej już są, z małymi wyjątkami w przypadkach tak zwanych „dopustów Bożych”, gdy opętanie, lub dręczenie ma umocnić w wierze kandydata na potencjalnego Świętego. Często do opętania dochodzi w wyniku przekroczenia pierwszego przykazania, parania się magią i okultyzmem, tarotem, jogą – czy ktoś wierzy, czy nie wierzy w Boga.
Zobaczcie kiedy Anneliese została opętana, a kiedy na ekrany wszedł na ekrany Egzorcysta Williama Friedkina. Zabrzęczał dzwoneczek? Nigdzie nie widziałem informacji o tym czy Anneliese widziała ten film, ale zbieżność jest wymowna. To byłby ciekawy casus na temat do dyskusji o tym jak film może w dramatyczny sposób wpłynąć na ludzkie życie.
Opętanie wydarzyło się wcześniej niż film. To film został wykreowany na bazie wydarzeń które miały miejsce.
To fakt, Egzorcystę (książkę) William Peter Blatty napisał w 1971, dwa lata później powstał na jej podstawie film. Opętanie Anneliese zaczęło się kilka lat wcześniej. Natomiast nie jest tak, że Blatty oparł swoją historię na casusie Anneliese. Oparł ją na przypadku opętania, który wydarzył się w Stanach pod koniec lat czterdziestych.
Miałem na myśli inny film, ale dzięki za poprawkę.
Teraz jest wszystko jasne.
Przypadek Anneliese stał się powszechnie znany dzięki Egzorcyście, aczkolwiek jak zostało wyżej wspomniane, to nie na nim oparto fabułę filmu.
Przypadek Anneliese Michel jest tylko jednym z bardzo wielu. Takie rzeczy dzieją się na całym świecie i co jest najciekawsze że zjawisko opętania, a także zachowania takich ludzi podczas egzorcyzmowania są bliźniaczo podobne do siebie a przecież są to ludzie pochodzący z różnych regionów świata! Więc albo to jest jeszcze nieudokumentowana medycznie choroba (w co bardzo wątpię)albo prawdziwe opętanie. Wszystkie takie zdarzenia są szczegółowo udokumentowane w formie pisemnej lub bardziej wiarygodnie w formie filmu i dźwięku. To co dociera do szarego człowieka jest tylko czubkiem góry lodowej informacji i zdarzeń jakie posiada Watykan. A przypadek Anneliese jest najbardziej nagłośniony z nich wszystkich.
Dziewczyna cierpiała na syndrom Munchausena, podtyp diabelski. Jej stany „opętania” były również spowodowane tym, że miała padaczkę, na którą zresztą brała leki. Żeby zrozumieć, co jej tak naprawdę dolegało, trzeba wejść w kontekst jej historii, miasta, czasów i rodziny.
Jej matka się nad nią pastwiła – nie pozwalała się jej spotykać z chłopakiem, obrażała ją, biła. Żyła w rodzinie bardzo religijnej, a na dodatek w czasach, w których dużo lepiej powiedzieć, że córka jest opętana aniżeli chora psychicznie. Pod wpływem presji matki, tego jak wyglądało środowiska i mocno katolickiego wychowania, Anneliese weszła w narrację, w której naprawdę wydawało jej się, że jest opętana, co było dla niej nobilitujące. Weszła w rolę męczennika, na dodatek tak naprawdę jej rodzinie było w to graj – bo to było nobilitujące i dla rodziny, że taki „zaszczyt” ich kopnął. Zacofana wiocha, zacofani ludzie, więc opętana córka to w takim miejscu gwarancja sławy.
Epizody, w których Anneliese czuła dużą poprawę, występowały wtedy, kiedy brała leki na padaczkę, miała dużo mniejszą styczność z matką i widywała się bardzo dużo ze swoim chłopakiem – wtedy odpoczywała od całego tego patologicznego środowiska. W momencie, w którym wracała do matki, która notorycznie ją upadlała (mówiła jej, że ubiera się jak dziwka, że jest szmatą itp.), wracały jej epizody opętania. Pod wpływem matki, Anneliese wyrobiła w sobie poczucie tego, że jest nikim, a rozwijający się syndrom Munchausena spowodował, że wdała się w narrację, dzięki której mogła się „oczyścić”. Opętanie. Klasyczna dysocjacja, w której Anneliese obrażana przez matkę nie była sobą, bo była opętana, dlatego matka ją obrażała – bo przecież była opętana, gdyby była normalna, to by jej nie obrażała. Zrobiła z siebie ofiarę, zamęczyła się i zagłodziła na śmierć. A cała ta otoczka wokół niej tylko podsycała tę narrację – wszystkie egzorcyzmy i cały kontekst społeczny, w którym wtedy żyła.
Niestety, dziewczyna umarła, bo nikt nie chciał spojrzeć prawdzie w oczy i przyznać, że jest chora psychicznie. Patologiczna matka i nieleczona padaczka (przestała potem brać na nią leki) doprowadziły do rozwinięcia silnej choroby psychicznej, przez którą umarła z wycieńczenia. Ot, i cała historia „opętania” Anneliese Michel.
Zresztą, na dodatek przez to opętanie sama dziewczyna znalazła się nagle w centrum uwagi wszystkich. Z „kurwy”, jak to nazywała ją matka, stała się ofiarą, którą każdy żałował.
Sytuacja banalna – wychowała się w bardzo religijnej rodzinie. Takie schorzenia, w takiej „fantastycznej” formie nie przytrafią się osobie niewierzącej, czy niemającej styczności z jakąkolwiek religią. Jakimś cudem ( ͡° ʖ̯ ͡°) ludziom, którzy nie są przesiąknięci kulturą religijną, nie przytrafiają się stygmaty, objawienia, czy inne mistyczne przeżycia, jakimś cudem.