W kinie powstało bardzo niewiele utopii, takich jak film „Rok 2000” z 1936 roku, nakręcony według traktatu futurologicznego autorstwa H. G. Wellsa.
Szybko naiwna wiara w sprawczą siłę nauki ustąpiła ponurym wizjom. Za pierwszą pokazaną na ekranie dystopię uznaje się „Metropolis” Fritza Langa (na zdjęciu). Film niemy z 1926 roku, powstały na podstawie powieści Thei von Harbor, prywatnie żony reżysera. Pokazywał miasto miast, które niczym Wieża Babel wzbijało się ku niebu szczytami wieżowców i kominami fabryk. Wskazywano na naiwność wizji Langa, który pokazał ucisk ludu, ale nie wyjaśnił zasad funkcjonowania Metropolis. Gdyby miasto miało być oparte na takim systemie jak pokazano w filmie, bunt wybuchłby nie w finale, ale o wiele wcześniej, zanim wyrosły te absurdalne wieżowce – argumentowali krytycy z H. G. Wellsem na czele. I rzeczywiście, „Metropolis” pozostaje jedynie pełną wyobraźni pocztówką. Na pokazanie prawdziwych dramatów w świecie dystopii trzeba było czekać cztery kolejne dekady.
Oto do tworzenia dystopii włączają się Francuzi. I to ci, którzy na co dzień zajmowali się dramatami egzystencjalnymi. W 1967 roku Francois Truffaut realizuje „Fahrenheit 451” według powieści Raya Bradbury’ego. Pokazana w nim przyszłość na pierwszy rzut okna
różni się od współczesności występowaniem szybkobieżnej kolejki i wielkimi ekranami telewizyjnymi. Ale to nie wszystko. „Fahrenheit 451” pokazuje wewnętrzny dylemat bohatera. Montag, wzorowy dotąd funkcjonariusz straży pożarnej, zaczyna wątpić w reguły narzucone przez wszechwładny system i tym samym będzie go de facto sabotować. Jean-Luc Godard w „Alphaville” z 1965 roku oświetli paryskie zaułki w taki sposób, że zaczną one przypominać futurystyczne miasto, w którym rządzi nie burmistrz ani prezydent, lecz elektroniczny mózg.
Widzowie trafiają na powstałą za oceanem „Planetę małp”, pokazującą powojenną Ziemię, na której jedynym wspomnieniem dawnych czasów jest wystająca z piasku głowa Statui Wolności. Początek lat 70. jest najbardziej płodnym okresem dla twórców filmowych dystopii. To wtedy powstają m.in. „Mechaniczna pomarańcza”, „THX 1138”, „Zielona pożywka”, „Ucieczka Logana”, dodające do znanych od lat tematów nowe: lęk przez zagładą nuklearną czy przemianę dzieci systemu w katów, jak u Kubricka.
Najdoskonalszy dystopijny film powstanie w 1982 roku. Ridley Scott w „Łowcy androidów” pokaże jak w Los Angeles AD 2019 detektyw zostanie zbawiony przez ofiarę, na którą polował. Nic nie jest tym, czym się wydaje: koziorożec z origami uświadomi bohaterowi, że nie jest człowiekiem, bo jego wspomnienia pochodzą z przeszłości kogoś innego. Nawet wzlatujący ku niebu biały gołąb to tylko mechaniczny wytwór. Pada deszcz. Detektyw i jego zbawca siedzą na dachu. Android w ostatnich sekundach życia zdobywa się na poetyckie uniesienia. A potem umiera, bo w dystopii nie może być happy endów.
Źródło grafiki: metropolis1927.com
Metropolis robi bardzo dobre wrażenie nawet teraz, blisko sto lat po premierze filmu. Ciekawy jest fakt, że już wtedy twórcy wykazywali się niezwykłą pomysłowością, wykorzystując różnego rodzaju złudzenia optyczne oraz obróbkę techniczną, co miało nadać i tak już imponującemu miastu dodatkowej atrakcyjności i większego 'przepychu’. Metropolis w filmie Langa możemy oglądać z dwóch różnych perspektyw. Z jednej strony jest to ogromna, budząca podziw metropolia, w której każdy z nas chciałby się choć na chwilę znaleźć. Z drugiej, jeśli spojrzeć na to, co dzieje się pod ziemią, jest to ponure miasto, w którym pełno jest smutku, łez i przygnębienia. Takie a nie inne obrazy Metropolis zostały przez twórców przedstawione w doprawdy doskonały sposób. A jeśli dodać do tego wyśmienite efekty specjalne (którym często nie mogły dorównać późniejsze produkcje z lat 40tych), w efekcie otrzymamy mocno oddziałującą na widza wizję futurystycznej metropolii.
Metropolis -> Radio Ga Ga -> Lady Gaga. Tak ze sztuki rodzą się prymitywne gwiazdy XXI wieku.