Tajemniczy obiekt rozpoznano w październiku. Planetoida 1I/2017 U1, nazywana pieszczotliwie Oumuamua, zawitała w granice naszego układu planetarnego.
Szaro-czerwony obiekt ma nienotowane dotąd kształty kojarzące się z cygarem. Poruszał się dość szybko – w szczytowym momencie było to 87 km/s, gdy podziałało na niego przyciąganie Słońca, jednak normalnie gna przez komos z prędkością około trzy razy mniejszą. Długość planetoidy szacuje się na podstawie dokonywanych przez najpotężniejsze teleskopy obserwacji na około 400 metrów. Natomiast szerokość to zaledwie maksymalnie 40 metrów. Śledzący kosmiczne cygaro badacze z Europejskiego Obserwatorium Południowego twierdzą, że przybywa ono z okolic odległej od Słońca o 25 lat świetlnych gwiazdy Wega, położonej w gwiazdozbiorze Lutni.
Nigdy wcześniej nie spotkano się z „zewnętrzną” planetoidą o podobnym kształcie. Zupełnie na serio zaczęto brać pod uwagę możliwość namierzenia po raz pierwszy w historii może nawet nie tyle statku kosmicznego obcej cywilizacji, co przynajmniej jakiegoś obiektu niewytworzonego w sposób naturalny. NASA w oficjalnym komunikacie nie wyśmiewała ani nie podważała takiej możliwości, co wcześniej we wszelkich niesprawdzonych jeszcze przypadkach zawsze miało miejsce. W końcu postanowiono dziwnemu przybyszowi dokładniej się przysłuchać.
W połowie grudnia ekipa naukowców z Queen’s University w Belfaście wycelowała w Oumuamuę aparaturę nasłuchową, by sprawdzić, czy obiekt emituje jakieś fale radiowe. Nie wychwycono najmniejszego beknięcia ani piknięcia. Stosunkowo gładka powierzchnia planetoidy okazała się być wynikiem nietypowej budowy. Otóż badacze są zdania, że składa się ona w dużej części z lodu, który wszakże jest osłonięty twardą, bogatą w węgiel powłoką. To dzięki niej nawet przy zbliżeniu się na niewielką w skali kosmicznej odległość 23 milionów kilometrów od słońca obiekt nie uległ stopieniu. Zewnętrzna warstwa rozgrzała się prawdopodobnie do temperatury około 300 stopni Celsjusza, ale nie naruszyło to lodowego kręgosłupa.
Ważnym efektem obserwacji Oumuamui jest potwierdzenie, że poza Układem Słonecznym skały tworzą się w podobny sposób, jak w naszej najbliższej okolicy. Takie formacje widywane były w pasie planetoid w pobliżu Marsa, nigdy jednak podobne ciało kosmiczne nie przyleciało do nas z zewnątrz. Chociaż Stephen Hawking, z biegiem lat coraz bardziej radykalny, twierdził, że może to być statek kosmiczny obcej cywilizacji, opieczona przez Słońce Oumuamua jest już na drodze wylotowej z Układu Słonecznego. Przybycie z okolic Wegi przy zajęło mu w przybliżeniu 300 tysięcy lat. Obiekt przeciął orbitę Marsa około 1 listopada, a w maju 2018 roku przetnie orbitę Jowisza. W styczniu 2019 roku Oumuamua wyjdzie poza orbitę Saturna, a potem odleci ku kolejnym zatopionym w mroku kosmosu obszarom. Dokładniej – ku konstelacji Pegaza.
Źródło grafki: Europejskie Obserwatorium Południowe
Zwykły odłamek wegańskiej skały 🙂
Raczej wiór z kosmicznej krajzegi.
Niekoniecznie. On się porusza wbrew prawom fizyki, to znaczy tak jak nie powinien poruszać się kawałek materii.
https://www.newyorker.com/news/the-new-yorker-interview/
Co by nie mówić był to pierwszy zarejestrowany twór materii spoza Układu Słonecznego. Wszystko inne, czyli asteroidy i komety, przybywały zawsze z naszych wewnętrznych zasobów.
Czerwonawa skała opuści Układ Słoneczny w styczniu. Naukowcy chcą do tej pory dokładnie ją zbadać. Pojawiły się bowiem podejrzenia, że nie jest to naturalny obiekt, lecz statek obcych.
Jak informuje sputniknews.com, 13 grudnia w Pierwszego Posłańca zostanie wycelowana 100-metrowa czasza teleskopu w Green Bank w Wirginii Zachodniej. Jest to największe tego typu w pełni sterowalne urządzenia na świecie. Sprawdzi, czy planetoida nie wysyła sygnałów radiowych.
Wizyta Ramy…