Najpierw przegrał kampanię wyborczą z JFK, a osiem lat później został prezydentem USA. Obaliła go afera Watergate, lecz zapewne nie ona była jego największym sekretem.
Republikanin Richard Milhous Nixon (1913-1994) był 37. prezydentem USA. Na pierwszą kadencję został wybrany w 1969 roku, zaraz po tym jak skończyło się urzędowanie Lyndona Johnsona. W cuglach wygrał kolejną kampanię prezydencką, zaś jego popularność wśród społeczeństwa była wówczas rekordowa. Nixon zaczął wygaszać wojnę w Wietnamie, łagodząc przy okazji stosunki wzajemne z ZSRR. To jego uważa się za autora polityki odprężenia i rozbrojenia, co w dłuższej konsekwencji doprowadziło do upadku dowodzonego przez Leonida Breżniewa imperium. Po latach większość historyków uważa Nixona za jednego z najważniejszych prezydentów USA w XX wieku, słabszego pod względem autoprezentacji, zaś nieprzejednanego jeśli chodzi o podejmowanie trudnych, lecz niezbędnych decyzji. Cieniem na jego karierze położyła się afera Watergate, czyli próba założenia podsłuchu w siedzibie demokratów. Choć przez wiele miesięcy po schwytaniu „hydraulików” w kompleksie biurowym Watergate panowała względna cisza, publikacja dziennikarzy Washington Post wywołała medialną burzę, w wyniku której Richard Nixon jako pierwszy prezydent USA w dziejach zmuszony został do podania się do dymisji.
Na początku 2012 roku ukazała się książka autorstwa Dona Fulsoma zatytułowana „Nixon’s Darkest Secrets”. Autor ujawnił w niej wiele historii z życia nieżyjącego już wówczas prezydenta, po przeczytaniu których wielu czytelnikom zjeżyły się włosy. Według Fulsoma, Nixon miał problemy z alkoholem, bił żonę, a także posiadał kontakty ze środowiskiem mafijnym. Miał być dobrym znajomym Carlosa Marcello, który – jak wszystko na to wskazuje – najprawdopodobniej stał za zamachem na JFK.
To jednak nic w porównaniu z Charlesem „Bebe” Rebozo (1912-1998), z którym po raz pierwszy Nixon spotkał się w 1950 roku. Szybko się zaprzyjaźnili i po pewnym czasie florydzki bankier i biznesmen zaczął się zajmować prywatnymi interesami kongresmena. To on doradził Nixonowi zakup terenu pod rezydencję w Key Biscayne, którą z biegiem czasu zaczęto określać mianem „zimowego Białego Domu”. Nixon bywał tam co roku, spędzając czas z Rebozo na rybach, a także na długich wieczornych rozmowach. Na zdjęciu widzimy ich podczas jednego ze spacerów w Key Biscayne (Rebozo z prawej). Razem walczyli też w kampanii przeciwko JFK. Rebozo znalazł nawet dokumenty, z których miało wynikać, że Kennedy był wcześniej rzekomo żonaty z Durie Malcolm. Nie użyto ich w trakcie kampanii, gdyż okazało się, że zostały sfałszowane.
W 1964 roku Rebozo otworzył własny bank na Florydzie. Podczas inauguracji wstęgi przecinał Nixon, został też pierwszym depozytariuszem placówki. Rebozo prywatnie określany był „wujkiem” dwóch córek Nixona, którego pozostali znajomi zaczęli się uskarżać, że obrotny bankier praktycznie zmonopolizował jego czas wolny. Nixon dobrze współpracował z J. Edgarem Hooverem, z którym zwłaszcza Rebozo zdawał się znajdywać wspólny język. Na zachowanych zdjęciach, widać ich siedzących razem w fotelach, zdających się być w znakomitej komitywie.
Fulsom prześwietlał prywatne życie Rebozo, w którym odkrył ślady wcześniejszych jego romansów z mężczyznami. Zbierał również relacje świadków, którzy widzieli wspólne posiedzenia Nixeona z Rebozo w Key Biscayne. Choć oczywiście przeważającego dowodu nie znalazł, postawił tezę, że obu panów łączyło coś więcej niż przyjaźń. Czy ma to jakiekolwiek znaczenie w ocenie Nixona jako prezydenta? Nie. Znajomość z Rebozo miała natomiast pewne wątpliwe konsekwencje. Zdaniem Fulsoma, to florydzki bankier miał wprowadzić Nixona w świat mafii. Jego osobisty majątek wzrósł niemal dziesięciokrotnie w czasie prezydentury Nixona. Szybkie wzbogacenie się omal nie spowodowało problemów Rebozo, który jednak zdołał się wymknąć oskarżycielom.
Cała historia z domniemaną odmienną orientację seksualną Nixona pozostałaby z pewnością jego sprawą prywatną, gdyby nie fakt, że był on prezydentem USA. Nie trzeba wielkich analitycznych właściwości, żeby wiedzieć, że dla obcych wywiadów taka informacja mogła być kluczowa przy rozgrywaniu międzypaństwowych spraw, a sam Nixon – podatny na wpływy i ewentualny szantaż – czego skutki mogły odczuwać na sobie miliony obywateli Stanów Zjednoczonych i nie tylko.
Gdy Rebozo zmarł, w jego testamencie odnaleziono znaczący punkt. Liczący prawie 20 milionów dolarów majątek został w całości zapisany na Nixon Presidential Library & Museum. Rebozo był więc bardzo mocno związany ze swoim „partnerem golfowym”, którego to określenia obaj panowie uparcie używali w stosunku do siebie aż do końca swych dni.
Źródło grafiki: metrojacksonville.com
Podobny przypadek jak z Hooverem. Z tym, że „przyjaciel” szefa FBI był znacznie mniej kłopotliwy.
Ale też był chyba kochankiem, a ten od Nixona wydaje się po prostu dobrym kumplem, do którego Nixon zwiewał od męczącej go żony.
To wszystko są poszlaki, a Bezosowy Washington Post twierdzi, że jednak nie wykraczały poza granicę domysłów.
https://www.washingtonpost.com/opinions/was-nixon-gay-no-but-that-doesnt-stop-the-rumor-mill/2012/01/09/gIQA4jkWVQ_story.html?noredirect=on&utm_term=.08f1e6a527ef