Jest 5 czerwca 1989, protesty na placu Tian’anmen zostały krwawo stłumione przez reżimowe wojsko. Czołgi zaczynają zjeżdżać z ulic Pekinu, kiedy dochodzi do głośnego incydentu.
Zdjęcie go dokumentujące o mały włos by nie powstało. Podobny kadr uchwyciło czterech fotografów, ale ten najsłynniejszy został zrobiony przez amerykańskiego fotoreportera Jeffa Widenera, który dokumentował wydarzenia na Tian’anmen dla agencji Associated Press. Łatwo je odróżnić od pozostałych, bo to jedyne na którym widać latarnię u dołu.
Widener jechał na rowerze do hoteli Pekin, w którym miał nadzieje z wysoka zrobić zdjęcia tego co dzieje się wokół placu. Recepcja pełna była żołnierzy. Gdyby którykolwiek z nich go zatrzymał i przeszukał, znalazłby sprzęt fotograficzny oraz rolki filmu z już zrobionymi materiałami, a to byłby koniec. Na fasadzie hotelu widać ślady kul. Niedawno z przejeżdżającej ciężarówki z żołnierzami oddano ogień i zabito kilku ludzi. Widener dostrzega przy wejściu długowłosego chłopaka, wyglądającego na studenta z Zachodu, w t-shircie z podobizną Rambo. Głośno woła i macha do niego jakby go znał, a szeptem mówi że jest fotografem Associated Press. Chłopak, jak się później okazało Amerykanin, Kikr Marsten, szybko załapuje o co chodzi i zabiera go do swojego pokoju na szóstym piętrze. Straże biorą Widenera za gościa hotelowego i nikt go nie zatrzymuje. Na górze Widener ustawia się ze swoim teleobiektywem. Robi kilka zdjęć, ale okazuje się, że skończył mu się film. Wysyła dopiero co poznanego chłopaka na poszukiwania. Po kilku godzinach Kirk wraca, jakimś cudem wytrzasnął pojedynczą rolkę. Film jest amatorski, dla turystów, ma czułość 100, a nie 800 jak używany przez profesjonalnych fotografów, ale to właśnie na nim Widener uwieczni słynny kadr.
Fotograf ładuje rolkę do aparatu i rozglądając się widzi kolumnę czołgów przejeżdżającą w pobliżu placu, symbol siły reżimu. Przymierza się do zdjęcia, widzi Chińczyka z torbą z zakupami, który wchodzi na drogę i blokuje drogę czołgom. Jego pierwsza myśl, to cholera, ten facet zepsuje mi kadr, ale ma intuicję zawodowca i strzela, aparat dość wolno przewija film po każdym ujęciu. Samotny buntownik uparcie stoi w miejscu, swoją wątłą osobą osadził w miejscu cztery ciężko opancerzone czołgi. Czas zwalnia, sekundy leniwie zbierają się niczym krople wody, zanim skapną z dachu. Magiczny moment trwa. Bezbronny Dawid przeciw żelaznym Goliatom. Chwilę później jest po wszystkim, czas znowu przyspiesza, inni przechodnie odciągają człowieka od pewnej śmierci. Widenerowi udało się zrobić trzy zdjęcia, z których koniec końców tylko jedno wyszło i obiegło cały świat.
Źródło grafiki: (C) Piotr Mańkowski
W przeszłości Qianmen, południowe wrota Placu Tiananmen które leżą na tym samym południku co Wrota Niebiańskiego Spokoju stanowiły połączenie pomiędzy cesarskim miastem a obszarem zamieszkanym przez zwykłych ludzi, którzy nie wolno było wchodzić na Plac. Po tym jak ostatni chiński cesarz został pokonany przez Kuomintang i zakończyłaś się dynastia Qing w 1911 r. , Plac Tiananmen został otwarty dla społeczeństwa i odtąd zmienił się w miejsce gdzie Lud Chiński manifestował i wyrażał swoje niezadowolenie rządowi lub o rządzie Chin.
Gdy byłem na tym placu w 2008 roku, nadal było niespokojnie. Jakieś barierki, kordon milicji, baczne spojrzenia, setki przejeżdżających ludzików na rowerach. Zdaje się, że szykowała się jakaś demonstracja, tyle że została ona w porę powstrzymana.