W brytyjskim dzienniku Independent ukazał się wywiad z profesorem Matthew Bailesem z Melbourne, ostrzegającym przed wysyłaniem sygnałów w kosmos.
Pisaliśmy o programie Breakthrough Listen ufundowanym przez rosyjskiego miliardera Yuriego Milnera. Jego głównym założeniem jest poszukiwanie w przestrzeni kosmicznej sygnałów życia. Powstaje przy tym pytanie czy na owe sygnały odpowiadać. Mówimy o obiektach oddalonych od Ziemi o tysiące lat świetlnych, więc ewentualna odpowiedź dotarłaby tam po czasie liczonym w tysiącach lat, ale jednak dotarła.
Matthew Bailes nie jest jednym z anonimowych profesorów lub „amerykańskich naukowców”, których często cytują media. Jest dyrektorem Swinburne Centre for Astrophysics and Supercomputing, aktywnie i rozsądnie uczestniczącym w naukowej debacie.
Bailes opisuje wykorzystywanie przez Breakthrough Listen teleskopu Parkes jako „podejście Doliny Krzemowej do poszukiwania inteligentnego życia”. Obliczony na pięć lat projekt będzie wymagać wybudowania superkomputerów, co zajmie około roku. Następnie ekipa sponsorowana przez Milnera zacznie obserwować ponad dziesięciokrotnie większy obszar nieba niż to kiedykolwiek czynił program SETI. Ale co innego stanowi główny problem według Bailesa. Jego zdaniem nie ma wzoru komunikacyjnego, to znaczy nie wiadomo w jaki sposób odróżniać sygnały życia od szumu docierającego z głębi Wszechświata. Poza tym wysuwany jest argument, że jeśliby nawet udało się odebrać sygnał i na niego odpowiedzieć, minęłoby tyle lat, że i tak już na Ziemi „dawno bylibyśmy w grobie”.
Na koniec pada kluczowy argument, dla którego zdaniem Australijczyka lepiej nie wdawać się w komunikowanie z kosmosem. Otóż jego zdaniem ziemska historia dobrze pokazuje, co oznacza zderzenie cywilizacji. Silniejszy zawsze podbija słabszego, nie ma tu mowy o koegzystencji ani wzajemnym pobieraniu nauk. W tym przypadku siłę można by mierzyć według skali Kardaszewa. Bailes być może słusznie zauważa, że nie wiedząc co drzemie w czeluściach Wszechświata, lepiej samemu nie wysyłać żadnych sygnałów, które mogłyby tu sprowadzić skore do podboju formy życia. Lepszą taktyką według naukowca jest cichy rozwój i nie zwracanie na siebie uwagi. Brzmi to trochę jak fragment „Dnia niepodległości”, ale po namyśle faktycznie warto zapytać: w jakim celu mielibyśmy nawiązywać kontakt z obcymi cywilizacjami?
Źródło grafiki: (C) Piotr Mańkowski
niektórzy w imie chwilowej sławy igrają z życiem całego świata.
Też bym się nie wychylał. Poznanie niżej rozwiniętej cywilizacji nic by nam nie dało, a wyższa by z miejsca zaczęła kolonizację.
Nie możesz porównać innych cywilizacji do ludzkiej tak więc myślenie o skolonizowaniu ziemi przez bardziej rozwiniętą cywilizacją jest tylko twoim lękiem pierwotnym przed nieznanym. Inne cywilizacje mogą być na tyle rozwinięte gdzie nie panuje przemoc i chęć podboju jaka rządzi prymitywną ludzką rasą.
Już posłaliśmy przekaz 😉 W 2008 roku podupadający portal Bebo postanowił zrobić sobie reklame, wynają Ukraiński radioteleskop RT-70 ogromnej mocy i wysłał wiadomości od swoich uzytkowników w kierunku Gliese 581c. Znalazło się tam miedzy innymi zdjecie George W Busha jako ilustracja „evil” 😉 Po za tym dużo głupich wypowiedzi urzytkowników Bebo o życiu na ziemi. Wiadomość dotrze w 2029, jak kosmici odczytają te głupoty mamy gwarantowana inwazje gdzieś około 2050 😉 😉
kolonizacja znaczy dla czesci zasymilowanie sie [przejecie techniki i ogolnie rozwoj, bo wprowadza sie rzeczy ktore uwaza za sluszne] a dla reszty zaglade tylko dla tego ze chcieli pozostac w tzw. średniowieczu… dobra czesc spoleczenstwa zgarnia granty z kontaktu a ci co trwaja przy postrzeganiu obecnego stanu rzeczy jako kwintesencje naszego istnienia [czyt. tzw. mochery/konserwatysci] nie przedluzaja swoich genów… sytuacja win-win… wiec czemu nie?
Chyba ze koegzystencja bedzie niemozliwa lub nieoplacalna dla najeźdźców i wyrzna wszystkich w pień.
Zakładając, że istnieje jakaś pozaziemska cywilizacja… jaki mieliby interes do nas przylecieć i wyciąć nas w pień? Skoro są tak zaawansowani technologicznie, że potrafiliby do nas przylecieć co by zyskali nas mordując? Bo przecież nie surowce, wszechświat albo nawet nasza galaktyka jest tak rozległa, że znaleźliby je na innej planecie bez problemu skoro do nas dotarli. Można założyć również, że będą bardziej inteligentni i cywilizowani (jeżeli można to tak określić) niż my. Bo bajeczki przedstawiane w filmach zawsze przedstawiają tą inną inteligentną formę życia jako przygłupich kosmitów co zawsze dadzą się podejść i zniszczyć.
podstawową odpowiedzią na pytanie komu to potrzebne (nawiązanie kontaktu) jest niestety konstatacja, że głównie tzw. politykom oraz inym mendom wiodącym pasożytniczy tryb życia.
wyciąganie wniosków z naszej historii (tfu!) „rozwoju” jest jedynym rozsądnym podejściem za co wielki szacun dla Pana Profesora, bo reszta wg mnie jest jedynie chciejstwem nieświadomie manifestowanym w arogancji gatunku.
Przydałoby się podać autora grafiki. Widziałem to już kiedyś na DeviantArt.
Nasze podejście do cywilizacji pozaziemskich zostało mocno skrzywione przez tzw. epokę informacji, w której rzekomo się znajdujemy. Otóż świat naukowy powziął, niemalże jednogłośnie, przekonanie jakoby życie czy też jego wysoka/inteligenta forma było nierozerwalnie związane z „przesyłaniem informacji”. Tymczasem istnieje wiele możliwości alternatywnych. Jedną z nich jest koncepcja istot żyjących w epoce postinformacyjnej – znużonych ciągłymi próbami nawiązania kontaktu między sobą a także z innymi światami. Taka cywilizacja skupia się już tylko na hedonistyczno-biologicznym gotowaniu się we własnym sosie. Scenariusz ten nie jest wcale niemożliwy na Ziemi – eksploracja Kosmosu wydaje się ponad nasze siły ekonomiczno-technologiczne a i znużenie egzystencją zaczyna ogarniać młode pokolenie – coraz częściej mówi się o popełnieniu zbiorowego samobójstwa przez wyczerpanych nadmiarem wiedzy i bezsensem istnienia ziemian. Wrócimy więc do zbieractwa i energii wiatrowej a w gwiazdy będziemy patrzeć dla przyjemności. Takich cywilizacji może być we Wszechświecie mnóstwo – bardzo bowiem możliwe że eksploracja kosmosu na duże odległości przez cokolwiek innego niż odłamki skalne jest po prostu niemożliwa. Możliwe też że jak najbardziej biologiczne mózgi doprowadzą nas do jak najbardziej biologicznego i staroświeckiego szaleństwa zanim przekształcimy się w maszyny i ze scenariuszy s-f wyjdzie przysłowiowa dupa zbita. A kulę ziemską opanują mrówki i bakterie, które jak wszystkie mrówki i bakterie zaludniające nasz Wszechświat niewiele myślą o odległych gwiazdach, za to z powodzeniem żrą i się rozmnażają.