Został znaleziony obok restauracji Burger King w stanie Georgia. Pozostaje jedynym w USA obywatelem, który oficjalnie figuruje jako zaginiony, mimo że jego miejsce pobytu jest znane.
W USA osoby o nieznanej tożsamości określa się mianem „John Doe”. Czasem zdarza się jednak przypadek, który przerasta statystykę. Taka właśnie sytuacja wydarzyła się nad ranem 31 sierpnia 2004 roku, kiedy w Savannah w Georgii odnaleziono wspomnianego człowieka. Nie miał przy sobie dokumentów, nie pamiętał również jak się nazywa ani skąd pochodzi. Nazwano go nie Johnem Doe, lecz zyskał własny przydomek. Benjamin Kyle. Pod tym nazwiskiem zaczął istnieć w społeczeństwie, z tym wszakże zastrzeżeniem, że nie przysługiwała mu opieka lekarska, nie mógł być również etatowo zatrudniony. To ostatnie było zresztą nierealne z innego powodu. Kyle nie był sobie przypomnieć czym zajmował się wcześniej.
Po okresie leczenia i rekonwalescencji, Kyle’em zainteresowało się w 2007 roku FBI. To była sprawa honoru, żeby ustalić kim jest najbardziej znany „enen” w Stanach Zjednoczonych. Zaczęły się odbywać niesamowite badania i testy, polegające na pokazywaniu mężczyźnie różnych miejsc, by spróbować wywołać w jego pamięci jakieś impulsy. W ten sposób zdołano ustalić kilka lokacji, które badany zdawał się kojarzyć. Problem w tym, że znajdowały się one w różnych stanach. Wyglądało na to, że początkowo Kyle mógł przebywać w Indianapolis, a potem w Boulder. Jednocześnie wykazywał przebłysk pamięci podpowiadający mu, że posiadał wielu braci.
Mimo prowadzonego śledztwa, FBI nie udało się ustalić tożsamości Kyle’a. Oszacowano jedynie, że urodził się w okolicach 1948 roku. To dość niesamowite wziąwszy pod uwagę determinację agencji oraz publikowane wszędzie zdjęcia. Ktoś z sąsiadów czy bliskich powinien go kojarzyć. Tymczasem nic, żadnego śladu.
Do akcji włączono również najnowocześniejszą technologię, polegającą na badaniu DNA. Tutaj znalazło się kilka tropów, jak choćby podejrzenie, że Kyle mógł być spokrewniony z pochodzącą ze Szkocji rodziną Davidsonów, jednak ostateczna decyzja nie zapadła. Amerykański „enen” udziela wywiadów, bierze udział w kolejnych eksperymentach i seansach hipnozy.
Źródło grafiki: history.com
Rodzina i sąsiedzi musieli go chyba bardzo nie lubić, skoro nikt go nie poznaje…
Po emisji dokumentu o nim, dostał specjalną kartę identyfikacyjną stanu Floryda, został także zatrudniony przez tamtejszą restaurację.
Hmm…
http://www.tygodnikplus.com/pl/n181/koniec-koszmaru