Kolejna premiera serialowa w tym roku to amerykańskie 'Syreny’, komedia o służbie w pogotowiu ratunkowym w najbardziej polskim mieście w USA.
Załoga karetki to Johnny (Michael Mosley), Hank (Kevin Daniels) oraz Brian (Kevin Bigley). Johnny, to facet, który bez zastanowienia skoczy do płonącego samochodu, żeby ratować obcego człowieka, a oblatuje go strach na myśl o zamieszkaniu ze swoją dziewczyną policjantką, a paniką reaguje na słowa ślub i dzieci. Hank jest gejem, z czym się specjalnie nie obnosi, ale też tego nie ukrywa, z całej trójki stanowi głos emocji oraz empatii. Brian jest nowy w zespole, trochę nieopierzony i naiwny, ale chętny do zdobywania doświadczenia, koledzy lubią go wkręcać.
Jeśli chodzi o rekwizyty i tematy, 'Syreny’ są dość podobne do polskiego serialu 'Na sygnale’. Podstawowa różnica jest taka, że rodzima produkcja jest całkowicie na serio, lekarze się poświęcają, pracują w nadgodzinach, radzą sobie z brakiem etatów i środków, zmagają się z poważnymi problemami, serial ma też zapędy dydaktyczne. Amerykanie niby robią to samo, ale wszystko podane jest w wesołym sosie, bohaterowie przekomarzają się, robią sobie jaja, choć też naprawdę ratują życie i widzimy okazjonalnie chwile poważne, czasem nawet podniosłe. Więcej jest tu luzu, dystansu do swojej, było nie było ciężkiej, pracy i do siebie. A przy takim zestawieniu bohaterów i ich osobowości, tematów do śmiechu jest bez liku. Trudno wyrokować po pilocie czy serial osiągnie sukces i będzie z niego coś więcej niż jeden sezon, natomiast na pewno ma potencjał.
Źródło grafiki: usanetwork.com