Kanadyjski serial „Motive” jest dosyć nietypowym kryminałem, a to dlatego, że już w pierwszych minutach dowiadujemy się kto jest mordercą.
Reszta świata robi to inaczej, co nie znaczy lepiej. Zwykle najpierw poznajemy ofiarę, potem w wyniku śledztwa, przeprowadzania wywiadów, analizy zebranych dowodów, powoli niczym po nitce do kłębka dochodzimy do konkluzji kto zabił, która ma miejsce na końcu odcinka. Ekipa z Kanady stawia ten odwieczny porządek na głowie. To trochę tak, jakby na początku odcinka „Tańca z gwiazdami” ogłaszać kto go wygra. Wydawać by się mogło, że to niszczy dramaturgię, ale tak nie jest. Nie tracimy zainteresowania, po prostu skupiamy je na tym, co gdzie indziej traktowane jest po łebkach, czyli nie kto, ale dlaczego zabił.
Zestawienie ze sobą scenki z życia zabójcy oraz scenki z życia jego ofiary na samym początku, przy wykonywaniu normalnych czynności, wśród innych ludzi daje efekt cokolwiek szokujący. Dlaczego ten elegancko ubrany, odnoszący sukcesy polityk miałby zabić tą gimnazjalistkę? Dlaczego ten zwyczajnie wyglądający facet pracujący w ochronie lotniska miałby być mordercą? Zbrodni nie popełniają podejrzane typy z rozbieganymi oczkami i przebiegłym uśmiechem na twarzy, to są ludzie z sąsiedztwa, ze szkoły, sklepu, stacji benzynowej.
Rozwikłaniem tych wszystkich spraw zajmuje się detektyw Angie Flynn (Krystin Lehman) z policyjnego Wydziału Zabójstw w Vancouver. Prywatnie Flynn jest samotną matką, próbującą wychować na ludzi dorastającego syna. Wiadomo także, że wbrew stereotypom świetnie zna się na samochodach, silnikach, tuningu i całej technicznej stronie motoryzacji. Nietypowa bohaterka oraz świadomość tego kto zabił od początku daje nam nową perspektywę na mocno eksploatowaną telewizyjnie pracę policji. Widzimy kiedy bohaterka błądzi, kiedy bierze na widelec nie tego kogo trzeba, jak boryka się w relacjach rodzinnych. Widzimy też złoczyńców, jak udaje im się unikać sprawiedliwości, jak próbują zatrzeć ślady swojego udziału w morderstwie. Przy końcowym wyjaśnianiu przyczyn zbrodni, widzimy scenki retrospekcji, które stawiają kropkę nad i motywów zabójstwa. Eksperyment z odświeżeniem formuły serialu detektywistycznego spodobało się widzom na tyle, że w tym roku ruszyła druga seria.
Źródło grafiki: themortonreport.com
Dlaczego w zajawkach seriali oni zawsze siedzą sobie lub stoją i z powagą jakby właśnie odbywali interview patrzą w kamerę? 🙂
To klasyczne ujęcie z gatunku „zdjęcie promocyjne”. 😉
Rządzi się swoimi prawami. Podstawowa to tak, że wszyscy muszą być w kadrze. Poza tym z reguły jest pierwszy plan, drugi, czasem nawet trzeci, jak jest dużo aktorów, tacy np. Zagubieni to musiała być zmora dla fotografa. Najlepiej żeby każda postać miała inną, swobodną, ale oryginalna pozę. Jako niezbędne minimum każdy musi coś interesującego zrobić z rękami. Tutaj jest lekka skucha, bo facet w środku za bardzo zasugerował się wystudiowaną pozą koleżanki z prawej.