Harvey Glatman nie jest zadowolony. Zna się na rzeczy. Robi zdjęcia i chce, żeby wypadły naturalnie. Ale prostytutki, które angażuje nie są dobrymi aktorkami.
Urodził się w 1927 r. w Bronksie w rodzinie żydowskiej, która następnie przeniosła się do Michigan w stanie Kolorado. Nie wyglądał jak Don Juan – konusowaty wzrost wraz z odstającymi oczami nie uczynił zeń obiektu pożądania u żadnej z płci. Stara się jak może, ale za gwałt na porwanej kobiecie trafia po raz pierwszy do więzienia. Na razie jest tylko zakompleksionym małym człowieczkiem, w którym dopiero zaczynają kiełkować skłonności sadystyczne. Stanowe więzienie odwiedza po raz drugi za napad z bronią w ręku. Stróżom prawa udaje się go spacyfikować na kilka lat, potem jednak do głosu zaczyna dochodzić ukryte w jego duszy zło. N ie poddaje się pragnącym go złamać małomiasteczkowym regułom – pod koniec lat 50. przybywa do Hollywood w poszukiwaniu nowego, lepszego życia.
Sunset Boulevard kwitnie, bywają tutaj Kirk Douglas, Lana Turner czy Humphrey Bogart. Po ocienionych liśćmi palm ulicach snuje się również Harvey Glatman. Przechodzi do czynów: porywa kobiety, gwałci je, fotografuje, dusi, osiągając tym samym zamierzony przez siebie efekt artystyczny. Trzy zabójstwa. Policja poszukuje sadysty, a nie fotografa. Czwarte morderstwo Glatman planuje niezbyt dokładnie i z niedoszłą ofiarą zaczyna się szarpać na poboczu drogi. Akurat przejeżdża tamtędy patrol policji, który go aresztuje. Glatman trafia do więzienia San Quentin, gdzie zapewne zostałby zadźgany nożem przez współwięźniów, bo ci nie lubią gościć w swych szeregach gwałcicieli. Prawo przygotowuje dla niego inne rozwiązanie – we wrześniu 1958 r. Harvey Glatman zostaje zamknięty w komorze gazowej.
W trakcie procesu na pytanie sędziego dlaczego zabijał, odpowiedział po prostu: „Robiłem to, ponieważ te kobiety prosiły mnie o to. Mówiły, że wolałyby być martwe niż być ze mną”. Szczerość tego mordercy przeraża do dzisiaj.
Słownik zabójców Rene Reouvena
Źródło grafiki: Sunset Boulevard (1950)
Jego casus został sportretowany w filmie Podglądacz, nakręconym dwa lata po śmierci Glatmana.
Nie wyglądał aż tak źle. Przy Edzie Geinie to wręcz przystojniak.
Z Glatmanem jest ten problem, że nikt go na dobre nie rozszyfrował. Zabijał dlatego, że chciał mieć realistyczne zdjęcia, a potem musiał zacierać ślady? Czy mordował dlatego, że był czystym psychopatą, a zdjęcia to tylko didascalia? Szkoda, że nie zdążyli zapytać o to samego Glatmana.