Miasto, którego żaden żyjący lud nie pamięta inaczej jak w ruinach. Miejsce, gdzie zaczynają się legendy o bogach. Tiahuanaco to prawdziwy klejnot Boliwii.
Położone jest w Andach blisko granicy z Peru, przy południowym krańcu jeziora Titicaca, na wysokości 4000 metrów n.p.m. Jego nazwę można tłumaczyć jako „dzieci słońca”. Obecnie znajduje się kilkaset metrów powyżej poziomu jeziora, w okolicy niemal zupełnie pozbawionej roślinności, ale archeolodzy są zgodni, że niegdyś była to kwitnąca kraina. Tym niemniej lokalizacja miasta na tak dużej wysokości zaskakuje. Powietrze jest tu rzadkie, powodujące, że trudno oddychać. Dlaczego zdecydowano się na budowę miasta w tak niegościnnej okolicy? Na to pytanie nie ma odpowiedzi.
Według przeważających opinii, Tiahuanaco – czy też w spolszczonej wersji Tiwanaku – nigdy nie stanowiło osady, lecz raczej stanowisko sakralne. Składano tutaj cześć starożytnym bogom. Najsłynniejszym spośród ruin tego boliwijskiego miasta jest bez wątpliwości Brama słońca (na zdjęciu), czyli wykuty z jednego bloku skalnego monument o wymiarach 3×4 metry i ważący ponad 40 ton. Jest to jeden z najbardziej tajemniczych reliktów przeszłości. Nikt nie wie, jak za pomocą starożytnej techniki udało się wyciosać ten jednolity blok; i do tego z zegarmistrzowską precyzją. A poza tym te symbole… No i wizerunek tajemniczej postaci znajdującej się na szczycie Bramy. Powszechnie rozpoznawana jest ona jako Wirakocza, bóg-stworzyciel, najważniejsza figura religijnego panteonu Inków. Dużo uwagi poświęcił pochodzący z rodziny o polskich korzeniach archeolog i historyk Arthur Posnansky.
Stanowisko w Tiahuanaco uważane jest przez wielu archeologów za najstarsze ruiny na świecie. Analizując zawarte w ustawieniu kamiennych monumentów odniesienia astronomiczne – podobne zresztą jak te ze Stonehenge – niektórzy archeolodzy doszli wręcz do wniosku, że Tiahuanaco zostało wzniesione 12 tysięcy lat przed naszą erą. Ortodoksyjni archeolodzy twardo obstają przy okolicach roku 400 n.e. jako dacie wzniesienia miasta, ale aż trudno w to uwierzyć. Tiahuanaco różni się bowiem w znaczny sposób od powstających równolegle w Ameryce Prekolumbijskiej innych miast.
Z La Paz jedzie się do Tiahuanaco kilka godzin. Turyści chcący tam dotrzeć, zwykle trenują najpierw na położonym niedaleko stolicy Boliwii wulkanie, przyzwyczajając się do przebywania na dużych wysokościach. Potem wsiadają w wynajęty wóz terenowy i jadą uszczknąć choć odrobinę tajemnic przeszłości skrywanych przez miasto dzieci słońca.
Dokument łączący Tiahuanaco z przybyszami z gwiazd
Źródło grafiki: (C) Piotr Mańkowski
Czytałem o jakimś facecie, Poznański czy jakieś inne polsko brzmiące nazwisko, który datował Tiahuanaco na 15,000 lat przed naszą erą!
W Boliwii znajdują się najstarsze budowle megalityczne datowane na 17 tys. lat p.n.e., ale mogą liczyć nawet setki tysięcy lat (Poznański). Bloki granitu ważące setki ton przycięte są z wielką precyzją, z kątami prostymi zachodzącymi na siebie i szlifem na powierzchni jakby używano lasery. Posiadają idealnie proste krawędzie i równiuteńko rozmieszczone otwory. Budowle znajdują się nawet na wysokości 4 tys. m. n.p.m., gdzie już nie rosną drzewa, które mogłyby służyć do budowy ramp dla przesuwania tak wielkich i ciężkich bloków. W murach świątyni Tiahuanaco znajdują się rzeźbione głowy przedstawiające nie tylko mieszkańców Ameryki Pd., lecz WSZYSTKIE rasy ludzkie naszej planety, a stela pośrodku dziedzińca – Wirakoczę wyglądem wyraźnie odbiegającego od rasy indiańskiej (posiada wąsy, brodę, których Indianom brak) i raczej przedstawia Sumera z dorzecza Eufratu i Tygrysa. Również misa znaleziona w pobliżu Titicaca pokryta jest klinowym pismem Sumerów. Wg legendy miasto zostało zbudowane przez olbrzymów po potopie, by stworzyć cywilizację. Tak więc, w świetle zakazanej archeologii optuję za kosmitami. Jeden z nich jest wypisz wymaluj na Bramie Słońca -;)
„”Analizując zawarte w ustawieniu kamiennych monumentów odniesienia astronomiczne – podobne zresztą jak te ze Stonehenge – niektórzy archeolodzy doszli wręcz do wniosku, że Tiahuanaco zostało wzniesione 12 tysięcy lat przed naszą erą. Ortodoksyjni archeolodzy twardo obstają przy okolicach roku 400 n.e.””
„Niektórzy” archeolodzy? Kto? Słyszałem tylko o Poznańskim – to zdaje się on właśnie wydatował to miejsce na kilkanaście tys lat p.n.e. w oparciu o odniesienie do astronomii w ustawieniu bloków skalnych.
Naukowcy na podstawie badań genetycznych uznali, że zasadnicza część wiejskiej ludności zamieszkującej tereny wokół jeziora Titicaca przez kilkaset lat nie podlegała wpływom żadnych większych migracji z zewnątrz. Inaczej – zdaniem badaczy – wyglądało to w samej metropolii (Tiwanaku), która była ośrodkiem religijnym, miejscem pielgrzymek, gdzie spotykali się ludzie z bardzo wielu obszarów południowych Andów w ramach ceremonii religijnych, po czym wracali do macierzystych osad. Jednak nie wszyscy.
W Tiahuanaco jest więcej ciekawych zjawisk. Widziałem na własne oczy demonstracje wykonywane przez jednego z archeologów dotyczące pola magnetycznego niektórych artefaktów. Na szczycie terenu znajduje się pięć prostopadłościennych kamiennych płyt ustawionych w jednym rzędzie. Kompas zbliżony do tych płyt wskazuje różny kierunek północy w zależności od wysokości płyty, przy czym różnica o 180 stopni w stosunku do górnej i dolnej krawędzi występuje mniej więcej w środku płyty. Igła kompasu zdecydowanie zmienia swoją orientację przy każdej płycie, a wiec budowniczy Tiahuanaco musieli znać magnetyzm skoro uzyskali powtarzalność zjawiska. Obok Tiahuanaco (ok. 2km) są ruiny Puma punku które są w wielu przypadkach znacznie ciekawsze. Fragmenty murów z idealnie wywierconymi w kamieniu otworami o tej samej średnicy (ok 5mm, rowki tak jakby wyfrezowane w kamieniu z regularnymi łukami, itp.