Powstałe w wyobraźni twórców SF miasta przyszłości bywają ciemne, gęsto zabudowane, zatłoczone, zadymione, cuchnące i toną w śmieciach. Jaka właściwie czeka je przyszłość?
W obsypanym nagrodami amerykańskim serialu „The Wire” (wyświetlanym w Polsce pod tytułem „Prawo ulicy”) policjanci z wydziału antynarkotykowego miasta Baltimore zmagają się z ulicznym handlem zakazanymi substancjami. Serialowe ulice są zaniedbane i brudne, domy i kamienice to rudery a mieszkańcy to w przeważającej części żyjący na krawędzi ubóstwa kolorowi. I nawet jeżeli wizerunek Baltimore został nieco „podkręcony” na potrzeby serialu, trudno wierzyć aby miejsce akcji zostało wybrane przypadkowo.
Niedawno mogliśmy dowiedzieć się z mediów o bankructwie Detroit, innego z największych miast Stanów Zjednoczonych. W lipcu 2013 roku ten niegdyś prężny ośrodek przemysłowy, zwany nawet stolicą światowego przemysłu samochodowego, ogłosił niewypłacalność. Miastu brakuje pieniędzy na banalne, wydawałoby się, wydatki, takie jak oświetlenie uliczne, ponieważ nie ma od kogo ściągać podatków. Dziesiątki tysięcy domów stoi opuszczonych, a całe dzielnice wyglądają jak po przejściu małych trąb powietrznych. Detroit, podobnie jak Baltimore, w ciągu ostatniego półwiecza utraciło kilkaset tysięcy mieszkańców.
Osobie śledzącej wydarzenia za oceanem poprzez seriale telewizyjne czy media, takie obrazki mogą wydawać się co najmniej zaskakujące. Tymczasem tendencje, które dotykają Stany Zjednoczone możemy też przecież zaobserwować i na naszym poletku. Kto przejeżdżał ostatnimi czasy przez Wałbrzych, będzie musiał stwierdzić, że po upadku górnictwa miasto się sypie. Kto zaś trochę popyta, dowie się, że kto żyw stamtąd ucieka – najchętniej do Wrocławia. Inny nasz dawny „gigant” przemysłu, Łódź, spadła pod względem liczby ludności z drugiego miejsca na trzecie a prognozy przewidują, że może być jeszcze gorzej. Znany polski pisarz Tomasz Piątek, który przez trzy lata mieszkał w Łodzi, tak opisuje w jednym ze swoich felietonów to miasto: „Fasady odrapane, z odpadającym tynkiem, albo za sprawą śmiesznych, absurdalnych działań zwanych tutaj rewitalizacją – obite czymś w rodzaju ohydnego aluminiowego sidingu, od razu zresztą demolowanego przez łódzkich złomiarzy (…) Złomiarze kradną też ostatnie łódzkie tabliczki z nazwami ulic (…) Do tego – potworne bruki, połamane chodniki, asfalt na jezdni z dziurami o głębokości ćwierć metra. I tonące w gnoju podwórka, wybrukowane przeważnie gęsto nasadzonym gównem, nie tylko psim. (…) ludzie mieszkają w mieszkaniach bez drzwi wejściowych. Nic dziwnego, że ludzie stąd uciekają. Najpierw uciekła inteligencja, do Warszawy. Potem ci wszyscy, którzy w ogóle byli w stanie pracować – do Manchesteru i Dublina. Zostali tylko ci, którym coś bardzo utrudniało mobilność: matki z dziećmi, emeryci, alkoholicy. W jednym roku w Łodzi zbankrutowało 2000 sklepów. Przybywa wyłącznie sklepów z alkoholem. Kiedy się wprowadziłem, miałem dwa pod domem. Teraz, kiedy się wyprowadzam, mam ich już cztery.”
Według naukowców w ciągu najbliższych dekad rozwijać się ludnościowo będą jedynie dwa polskie miasta – Warszawa i Kraków, pozostałe ośrodki czeka nieuchronny regres. Statystyki bywają jednak złudne, ponieważ są zazwyczaj jednostronne. Wracając na chwilę do Stanów Zjednoczonych; jeżeli prześledzimy jak zmieniała się ludność Detroit w ciągu ostatnich dekad, zauważymy, że liczba ludności miasta spadała, ale już liczba ludności całego regionu – nie. Mieszkańcy miast rzeczywiście uciekają, ale tylko do przedmieść.
Miasta przyszłości, jeśli wierzyć w stałość takich tendencji, będą rozleglejsze i składające się głównie z suburbiów zorganizowanych w większe lub mniejsze wyspy. Będą też zapewne, na przekór czarnowidztwu, czyste i ekologiczne. Na poparcie tej ostatniej tezy można przytoczyć mody, które wydają się płynąć ze Skandynawii. Na coraz większą skalę zakładane są tam ogródki balkonowe i dachowe, można też przeczytać o ludziach hodujących kury. Być może więc, po etapie ruiny, postindustrialne miasta takie jak Detroit czy Łódź ulegną ruralizacji; ich centra zamienią się w olbrzymie parki, a ulicami będzie się dumnie przechadzał drób. Ale na to przyjdzie nam zapewne jeszcze nieco poczekać.
Tunguska galeria prac przedstawiających wizje miast przyszłości
Źródło grafiki: pixabay.com