Chiński łazik na Księżycu tkwi w stanie hibernacji. Amerykański łazik na Marsie szaleje w najlepsze, szukając dowodów na istnienie tam życia.
Curiosity od lata 2012 roku porusza się po kraterze Gale. Ma on 150 metrów średnicy i co ważne dla misji, posiada w miarę płaskie dno. W jego centrum znajduje się góra Sharp, strzelisty ząb sterczący na wysokość 5 kilometrów. To właśnie jego podnóże stało się jednym z celów Curiosity.
Przemieszczając się po Marsie, łazik dokonuje pomiarów różnych składników, na przykład metanu. Jest to gaz, który w warunkach ziemskich zostaje emitowany w wyniku procesów organicznych. Czyli mówiąc wprost, jest efektem ubocznym istnienia życia. Curiosity zarejestrował cykliczne emisje metanu, co zdaje się sugerować, że generujące go procesy są nieliczne, ale zachodzą z dużą siłą.
Aparatura łazika składa się ze spektrometru oraz laboratorium pokładowego. Curiosity posiada także wiertło, którym jest w stanie wwiercić się w skałę. Dotarłszy do Sharp, ziemski wysłannik odkrył ślady erozji, co może wskazywać, że niegdyś całe dno krateru wypełnione było wodą. Sharp stanie się teraz głównym celem badawczym Curiosity, którego misja powinna potrwać do 2020 roku.
Rozważając wnioski wynikające z wykrycia metanu na Marsie, jest jeszcze drugie możliwe wytłumaczenie. Otóż metan może również powstawać w wyniku procesów geologicznych. Jest to o wiele mniej prawdopodobne niż podana wcześniej przyczyna, ale nie należy jej całkowicie wykluczać. Tak więc droga do potwierdzenia obecności na Marsie substancji organicznych znacznie się przybliżyła, natomiast na ostateczne słowo musimy jeszcze trochę zaczekać. Badania przechwyconego metanu powinny to wyjaśnić. Wystarczy przyjrzeć się węglowi, który stanowi jeden z jego składników. Pierwiastek ten występuje w kilku różnych wersjach izotopowych. Stosunek izotopu C-12 do C-13 powinien podpowiedzieć czy gaz ma pochodzenie organiczne. Wówczas wszystko stanie się jasne i będzie można stwierdzić: tak, na Marsie występują jakieś substancje organiczne.
Źródło grafiki: pixabay.com
Otóż wbrew pozorom odkrycie śladów wygasłego życia na Marsie (albo gdziekolwiek) prowadziłoby do bardzo pesymistycznych wniosków… Tak przekonuje Nick Bostrom. Kilka lat temu opublikował przewrotny w wymowie esej pt. „Where Are They? Why I hope the search for extraterrestrial life finds nothing”. Streszczając do minimum: skoro trudno w kosmosie złapać kontakt z inną cywilizacją, najwidoczniej istnieje jakaś naturalna blokada – „great filter” – która albo uniemożliwia, albo przerywa rozwój życia na planetach. W odniesieniu do ludzkości, albo mamy już tę blokadę za sobą, albo dopiero przed sobą.
Każdy ślad przeszłego życia, który znajdziemy, szczególnie w takiej bliskości jak Mars, stanowi argument za tym, że zaistnienie życia samo w sobie jest akurat względnie pospolitym zjawiskiem, czyli blokada musi raczej być dopiero przed nami i jeszcze w nią uderzymy. A jeśli tak, to „nadzieja” leży właśnie w tym, że nie będziemy nic znajdować 🙂 Jak to ujmuje autor, w tym przypadku milczenie gwiazd jest złotem. Przynajmniej ze szlachetnego (?) punktu widzenia, który nakazywałby rozumować w imieniu ludzkości jako gatunku. Bo równie dobrze można powiedzieć: co za różnica, czy mamy przed sobą jeszcze 10 tys. czy 10 milionów lat, ja jestem ciekaw tu i teraz.
„”najwidoczniej istnieje jakaś naturalna blokada – „great filter” – która albo uniemożliwia, albo przerywa rozwój życia na planetach.””
Konrad, podejście logiczne, ale zakładające tylko jedno rozwiązanie tzw. paradoksu Fermiego, podczas, gdy rozwiązań tych może być cała masa (Oczywiście prawdziwe może być albo tylko jedno z nich, albo kilka na raz).
Najprostszym i najbardziej oczywistym jest to, że „skoro trudno w kosmosie złapać kontakt z inną cywilizacją”, to tych po prostu… nie ma. A to tylko jedna z całego spektrum mniej lub bardziej prawdopodobnych teorii, w skład którego wchodzą hipoteza zoo, lub to, że być może cywilizacje są, ale np. są tak bardzo odległe, że nie mamy szans się porozumieć, albo, że były i wymarły, albo, że jeszcze nie ma, albo, że nie są zainteresowane kontaktem etc, etc…
I wszystkie powyższe wyjaśnienia są prawdopodobne.
Wydawało mi się, że jakieś substancje organiczne to już na Marsie odkryto… Mogę się mylić. Jakby nie było zielonych ludzików się nie spodziewajcie 😀
A czy w końcu ustalono czy człowiek będzie mógł przebywać w atmosferze Marsa bez specjalistycznej aparatury?
Wiele hałasu o kilka bakterii 🙂
Nie o bakterie tu chodzi, ale o sprawdzenie czy kiedyś istniała na Marsie jakaś, choćby mało zaawansowana cywilizacja.
Nie jest wykluczone, że metan marsjański występuje tylko lokalnie, gdyż działający od przeszło roku na orbicie Marsa europejski próbnik Trace Gas Orbiter, specjalizujący się w analizie marsjańskiej atmosfery, do tej pory nie wykrył śladów metanu w jej wyższych partiach. Ale niżej, przy gruncie, metan istnieje. To pewne – a nawet bywa go raz mniej, a raz zdecydowanie więcej. Konieczne jest dokładne przyjrzenie się wynikom badań Curiosity i orbitera Trace Gas.