Mark Zuckerberg mieszka w dzielnicy Palo Alto Crescent Park. Skupuje okoliczne działki, wysiedla mieszkańców po to, żeby mieć bufor otaczający jego prywatną świątynię.
Władze miejskie trochę poprotestowały, że nie wypada burzyć domów, ale nic raczej nie zatrzymało długofalowych planów Mr Facebooka, żeby przejąć jak największą przestrzeń Crescent Park. To zresztą piękna okolica. Niedaleko mieszkał Steve Jobs, kawałek dalej w stosunkowo skromnym jednopiętrowym domu rezyduje współtwórca Google’a Larry Page. Nawiasem mówiąc, w pobliżu ulokowała się również najbardziej nieszczęsna menedżer w Dolinie Krzemowej, Marissa Mayer, która dowodziła wielkim niegdyś Yahoo!, po czym sprzedała je Verizonowi za nędzne 4,8 miliarda dolarów. W międzyczasie wdrożyła zasadę płciowego szowinizmu w wersji à rebours – pracownicy najmniej plusujący u swoich szefów wylatują na pysk, a dodatkowo najlepiej jak będą nimi mężczyźni. Czegoś takiego Dolina Krzemowa jeszcze nie widziała. Mayer próbowała sfeminizować Yahoo!, doprowadzając je do ruiny w rekordowo krótkim czasie 5 lat. Potem były już tylko procesy wytoczone przez mężczyzn twierdzących, że zostali zwolnieni z powodu swojej płci… Tak kończą legendy, które zbyt szybko uwierzyły w swoją wielkość. A przecież jeszcze 20 lat temu Yahoo! stało na czele internetowej awangardy, wydawało własny magazyn i było w stanie zjeść Google’a na śniadanie. Siedziba przemaglowanego giganta mieści się na północy Sunnyvale przy rogu biurowego kwartału przecinanego przez Borregas Avenue, gdzie niegdyś rządziło Atari. W sumie na skraju miasta, w rejonie, gdzie nic się obecnie nie dzieje. W piątek jest tu pusto jak podczas święta państwowego. Nie widać nawet, czy budynek Yahoo! jest opuszczony, czy ktoś w nim jeszcze pracuje. Oto charakterystyczna, cudownie dekadencka galeria upadłych gwiazd.
Co innego sam Facebook. Do jego siedziby jedzie się długą drogą nieopodal Zatoki San Francisco. Wokół nieużytki, puste pola, drzewa. To jest sama północ Menlo Park. Siedziba Facebooka znajduje się przy ulicy Hacker Way, ale to jedyna rzecz, jaka robi wrażenie. Sam kompleks budynków jest bezbarwny, nijaki w porównaniu z konglomeratami takiego choćby Google’a, o Apple nie wspominając. Dwupiętrowe domiszcza w typowo biurowym stylu, brak logo Facebooka na dachach, brak ogrodniczych bajerów ani fantazyjnych sklepów czy punktów gastronomicznych. Nie wspominając już w ogóle o Oculusie, który gdzieś tu powinien mieć swoje ukryte biuro i być może nawet snuje się tu duch jego niesławnego prezesa Brendana Trexlera Iribe. Kampus Facebooka to po prostu zwyczajna fabryka, w której spotykają się wszystkie nacje i kolory skóry świata.
Jest jednak jeden wyjątek, relikt dawnych dni przemycony albo przez przypadek, albo z pełną, złośliwą premedytacją. Otóż turyści strzelający sobie selfie mają w zasadzie jedno dogodne miejsce przy wjeździe do facebookowego dominium. No bo przecież nie przy jednolitych ścianach budynków. Przy wjeździe na 1 Hacker Way znajduje się kamienna tablica z logo Facebooka, otoczona miniskwerem, oddzielającym ją od ruchliwej uliczki. Roi się tu od Japończyków, ale pewnie żadnemu z nich, gdy wyciągali swe telefony na kijkach i uśmiechali się do kamerek w swoich Samsungach, nie przyszło do głowy, żeby zajrzeć na drugą stronę owej tablicy. Znajduje się tam niezaszpachlowana pozostałość po dawnych właścicielach całej tej posiadłości, dawnych władcach północy Menlo Park. Sun Microsystems. Firma powstała podobnie jak Silicon Graphics na początku lat osiemdziesiątych na Uniwersytecie Stanforda. Stąd skrót jej nazwy: Stanford University Network – w cudownym okresie narodzin masowej komputeryzacji. Przez lata była gigantem, aż w końcu przyćmiły ją korporacje w stylu Google’a czy właśnie Facebooka. Gdy w 2010 roku Sun został wchłonięty przez Oracle, chwilę potem jego dawne tereny przejął Facebook.
Nic w dolinie Santa Clary nie jest wieczne. Zmurszały napis Sun Microsystems wśród krzaków na 1 Hacker Way przypomina o tym każdego dnia.
Źródło grafiki: (C) Piotr Mańkowski
W ostatnich latach „Facebook nie jest cool”. Wciąż wyciekają informacje, że Facebook sprzedaje dane użytkowników, pozwala z nich korzystać innym firmom, manipuluje naszymi decyzjami politycznymi czy testuje algorytmy zmieniające nasze samopoczucie. Oprócz tego liczba reklam jest przytłaczająca.