To co opisuję wydarzyło się w czasach, gdy Luke Skywalker pobił już swego ojca i rozmontował mu hełm, a na liście przebojów Trójki królowały A-ha wraz z Pet Shop Boys.
W pewien kwietniowy poranek ludzie poznali smak płynu lugola. Dzieciaki snuły się smutne po ulicach, bo ZSRR przestał przysyłać bratnie paczki z konfietami. I oto nagle, przerywając spleen, na warszawskiej giełdzie komputerowej, całkowicie legalnie rozprowadzającej pirackie oprogramowanie (ustawa o prawach autorskich weszła w życie dopiero w 1994 roku), pojawiła się pewna gra. Żeby ją odpalić, potrzeba było importowanego z RFN-u Commodore’a 64 ze stacją dysków. Po włożeniu pierwszej dyskietki błysk i szok. Nic już nie było takie same. Tylko dwa słowa: Maniac Mansion.
Pamiętam zdumienie, gdy grając w Impossible Mission usłyszałem po raz pierwszy syntezę mowy. Takież samo miłe mrowienie na plecach towarzyszyło podróżom kolejką w Saboteurze, ale w przypadku Maniac Mansion mówimy o rewolucji, która całkowicie zmiotła to, co było wcześniej. Wcześniej chodziło się śmiesznym ludzikiem, zbierało kuleczki, strzelało do jakiegoś kudłacza. Tymczasem w Maniac Mansion Lucasfilm Games po raz pierwszy w historii zastosowało interfejs umożliwiający tak bezpośrednią interakcję z otoczeniem. Dziś to powszechnie używane słowo, ale w grach ugruntowało się właśnie wtedy, w 1987 roku.
Maniac Mansion opowiadał historię grupki przyjaciół, którzy w poszukiwaniu swej koleżanki Sandy Pantz wdzierają się do rezydencji szalonego doktorka Edisona. Gracz dostawał do dyspozycji kursor, który mógł naprowadzać na dany punkt ekranu i wybierać z menu opcje typu „Powiedz”, „Przyjrzyj się” czy „Przesuń”. Tak jest, mówimy tu o pierwowzorze systemu, który z różnymi modyfikacjami jest używany nie tylko w grach przygodowych aż do dziś. Można było wysadzić w powietrze rezydencję, zadzwonić do kosmitów, pograć sobie na pianinie lub pobawić się w salonie z automatami. Ale można też było robić coś zupełnie innego! Maniac Mansion dawał graczom wolność.
To jest ten Obywatel Kane wśród gier, którego na dodatek można dziś sobie kupić w odświeżonej wersji. Ściągnąłem, ale z początku nie odważyłem się zainstalować. Nie chciałem niszczyć wspomnień o tych pięknych chwilach, jakie spędziłem z Maniac Mansion. Potem się zdecydowałem, przeszedłem raz jeszcze całość, spuściłem wodę z basenu, patrzyłem przez teleskop, telefonowałem do międzygwiezdnej policji, ukradłem Edisonom paczkę ze skrzynki. Wiem, że dawne dni już nigdy nie powrócą, ale moje niezapomniane chwile z Maniac Mansion rozbłysły jakby mocniej.
Źródło grafiki: Lucasfilm Games
Niedlugo bedzie kontynuacja! Gra „Night of the Meteor”, bo taki tytuł będzie nosił następca „MM” bedzie miec grafike DOTT.
Polecam serwis LemonAmiga – wystarczy emulator WinUAE (darmowy) i juz mozna grac w oryginal powyzszej gry jak i nie mniej wciagajace tytuly jak Future Wars, Operation Stealth, Another world i wiele innych legendarnych dzis tytulow (wymagan brak – praktycznie ruszy na kazdym PC).
Moim skromnym zdaniem gry Lucasarts wymyśliły koło od nowa i zdefiniowały gatunek przygodówek. Maniac Mansion, wprowadzenie wielu postaci o różnych zdolnościach, Monkey Island, wszyscy ją znają, Day of the Tentacle – okrzyknięte najlepszą przygodówką wszech czasów!
Wygodne sterowanie (gracz nie musiał np. wpisywać komend z klawiatury, jak to często bywało), stylowa grafika i przede wszystkim dobrze napisana historia z masą humoru – to połączenie musiało wypalić. O sukcesie i wielkiej popularności gry świadczy choćby fakt, że na jej podstawie stworzono trzy sezony serialu o tym samym tytule. A za wszystkim stał nieznany jeszcze Ron Gilbert, który był głównym projektantem gry i który stworzył na jej potrzeby SCUMM – język programowania towarzyszący grom LucasArts (i nie tylko) przez kolejne 10 lat.
NotM coągle jest w produkcji. Wątpię czy powstanie. Mają swoją stronkę, wystarczy wpisać tytuł w gugla. Ale oczywiście inicjatywa godna pochwały.
Grając z kumplem dzwoniliśmy do drzwi i uciekaliśmy. Edison schodził do drzwi wejściowych i denerwował się, że nikogo nie ma (miał na to kilka gadek). Takie zachowanie postaci z gry komputerowej było niesamowicie zaskakujące.
O tak… i tez nie zagram juz nigdy w Highway Encounter z tego samego powodu