Gdy już naczytamy się o nastolatkach czytających i przebierających się za superbohaterów, sami możemy sięgnąć po opowieść o grupie najpotężniejszych spośród nich.
W ramach nowego otwarcia, polegającego na rozpoczęciu od zera wszystkich komiksowych serii, wydawnictwo DC na nowo opowiada historie Supermana, Batmana, Flasha i innych swoich herosów. W Polsce doczekaliśmy się już dwóch albumów o Mrocznym Rycerzu, a także bardzo udanego tomu przygód Człowieka ze Stali, teraz zaś mamy szansę zobaczyć, jak jednoczą się w walce z potężnym wrogiem. Towarzyszyć im będą Flash, Wonder Woman, Green Lantern, Aquaman i Cyborg, a więc pozostali członkowie Ligi Sprawiedliwości. W „Tomie 1. Początku”, jak sama nazwa wskazuje, dowiemy się, jak doszło do tego, że herosi połączyli siły, przede wszystkim będziemy mieli jednak okazję obserwowania, jak tak silne charaktery funkcjonują jako grupa.
Może i „Liga sprawiedliwości” nie dorównuje X-Menom ze scenariuszem Jossa Whedona, będącym idealnym przykładem na to, jak budować relacje wewnątrz drużyny superbohaterów, niemniej jest to zaskakująco dobry album. Bohaterowie są młodzi, butni, pyskaci i złośliwi, wcale nie jednoczą się w imię wyższych racji, raczej współpracują w wyniku przypadku i konieczności, zdecydowanie wbrew sobie. Stąd ciągłe spięcia, z początku zaś efektowne okładanie się nawzajem po pyskach, będące zresztą najlepszym momentem w całej historii. Strasznie podobają mi się dupkowaty Green Lantern i niewiele lepszy Superman, kupiło mnie też momentami błyskotliwe poczucie humoru.
Szkoda, że z konieczności poświęcenia sporej ilości miejsca rozbudowanemu wstępowi zabrakło go na porządne rozwinięcie, przez co Darksied pojawia się tylko na moment, wiele są mi jednak w stanie wynagrodzić niesamowicie efektowne kadry potyczek na iście kosmiczną skalę.
Przy okazji warto wspomnieć, że to kolejny album New 52 ze stajni DC ze świetną oprawą graficzną i tak jak zazwyczaj nie podoba mi się styl rysowników choćby z Marvela, tak tutaj jestem bardziej niż zadowolony. W zasadzie jednym minusem jest konieczność dłuższego czekania na kolejny tom.
Źródło grafiki: Egmont
Rysunki? Prześliczne, z detalami, pełne artyzmu i pietyzmu. Tusz? Dobrze nałożony, świetnie oddający klimat historii. Kolor? Bardzo dobrze dobrany, świetnie nałożony, tam gdzie ma być mrok – mroczny, gdzie nie – brak go (mroku, nie koloru). Scenariusz? Jak na pierwszy numer restartującego całe uniwersum DC dobry. Pokazuje pierwsze występy „nowych” bohaterów, ich relacje (potyczki słowne pomiędzy Batmanem i GL są świetne!) oraz charakter. Świetnie rozpisane postaci, dobre dialogi (choć na nie na za wysokim poziomie), historia dość dobra. Pokazuje jak się to wszystko zaczęło oraz ukazuje co się zdarzy w przyszłości. Mimo że niektórzy narzekają na poziom scenariusza, ja dostałem to czego się spodziewałem. Dobrą rozrywkę o bohaterach z zabarwieniem humorystycznym. Z mojej strony POLECAM!