Na warszawskim cmentarzu ewangelicko-augsburskim na Młynarskiej pochowany jest człowiek, który przed wojną stworzył galerię handlową na europejskim poziomie.
O Maksymilianie Luxenburgu nie ma zbyt wielu informacji. Należy domniemywać, że ten niemiecki, a nie żydowski – jak można by podejrzewać sugerując się brzmieniem nazwiska – przedsiębiorca prowadził interesy na terenie Warszawy, ale nie był kimś, o kim pisały gazety. Zrobiło się o nim głośno w 1904 roku, gdy zaczął poszukiwać działki pod budowę nowoczesnej galerii handlowej pod względem architektonicznym nawiązującej do paryskiego Luwru. Zadaszone szkłem pasaże nie były już nowością, zważywszy, że od lat trzydziestych XIX wieku działał londyński Covent Garden, jednak w Warszawie powstał plan budowy czegoś zbliżonego do Gallerii Mazzini z Genui, wzniesionej w 1880 roku. W stolicy działał już od 1904 roku umiejscowiony na tyłach Arsenały pasaż Simonsa, swą bryłą przypominający nieco londyńskiego Harrodsa (zbudowanego w podobnym czasie co galeria Covent Garden), jednak był to przybytek o charakterze bardziej kupieckim niż konsumenckim. Tymczasem Luxenburg chciał stworzyć kulturalno-biznesowe centrum miasta.
Przemysłowiec w końcu wydzierżawił od Czerwonego Krzyża pokaźną parcelę pod adresem Senatorska 29. Jest to teren pomiędzy Senatorską a Niecałą, po drugiej stronie ulicy w stosunku do Teatru Wielkiego. Obecnie środkiem dawnej galerii biegnie nieistniejąca przed wojną ulica Canaletta. Projekt luksusowego modernistycznego budynku przygotował architekt Leon S. Drews, zaprawiony w stawianiu secesyjnych kamienic.
Galeria Luxenburga ruszyła w 1910 roku. Od otwarcia olśniewała rozmachem – wchodzących od strony Senatorskiej witał „domek” ze strzelistym dachem umieszczony pomiędzy dwoma dwoma ścianami bocznymi. Motto zamieszczone na galerii brzmiało „Sobie i swoim”. Na prawo od wejścia znajdował się Grand Hotel ze swoimi 700 pokojami. Z lewej strony znajdowały się sklepy i restauracje, ale nie tylko. W podziemiach wybudowano tor do jazdy na wrotkach, a także bar w stylu amerykańskim. Pierwsza wojna światowa przyhamowała rozwój biznesu, gdyż ludzie przestali mieć nadwyżki pieniędzy do przeznaczenia na rozrywkę. Przez ponad dekadę swe występy miał tu legendarny kabaret Qui Pro Quo. W 1922 roku w galerii Luxenburga uruchomiono bodaj najbardziej wystawne kino całej Warszawy. Nazywało się ono Splendid i miało salę kinową (na zdjęciu) wzorowaną na estetyce starożytnego Egiptu. Wkrótce zmieniło ono nazwę na Sfinks. To tu pięć lat po otwarciu wyświetlano pierwszy film dźwiękowy, czyli „Śpiewaka jazzbandu” z udającym Murzyna Alem Jolsonem.
Maksymilian Luxenburg zmarł w 1925 roku. Dzieło jego życia przetrwało go o niecałe dwie dekady. Podczas Powstania warszawskiego gmach został całkowicie zniszczony i podobnie jak pasaż Simonsa nie został odbudowany – po pierwsze dlatego, że budowę trzeba by wznosić praktycznie od zera, a poza tym obie te instytucje utożsamiały powab kapitalistycznego życia, z którym nowa władza walczyła na śmierć i życie. Nie istnieje żaden film pokazujący życie codzienne w galerii Luxenburga. Pozostały jedynie zdjęcia, na których widać obiekt niemalże mityczny, hedonistyczne serce przedwojennej Warszawy.
Źródło grafiki: (C) Piotr Mańkowski