Najnowsza produkcja z Jasonem Stathamem dostarcza interesujących wrażeń ze scen walk, luźno zarysowana fabuła zdaje się być przerywnikiem dla odsapnięcia kaskaderów.
Stathama trudno nie lubić, nawet jak wciela się w role zabójców. Gra z reguły pewien typ bohatera, opanowanego, wzbudzającego zaufanie twardziela z zasadami. W świecie psów byłby rottweilerem, którego świadomość własnej siły pozwala olewać wszystkie szczekające kundelki, ale kiedy już warknie i się rzuci, to bieda jest. Nie inaczej jest w filmie „Wild Card”, którego najbliższym tłumaczeniem byłby „Dżoker”.
Nick Wild (Jason Statham) jest ochroniarzem do wynajęcia dla frajerów, którzy idą do kasyna rozstać się ze swoimi ciężko zarobionymi zielonymi papierkami. Chodzi w skórzanej kurtce, jeździ starym Fordem Torino i topi swoje smutki w barze przy wódce, ma przy tym dystans i potrafi z poczuciem humoru skomentować swoją raczej mizerną egzystencję, w którą wpędził się przez pokera. Kiedy jego koleżanka zostaje ciężko poturbowana przez jednego z nadzianych młodziaków w kasynie, postanawia działać, mimo że ojcem damskiego boksera jest szef jednej z rodzin mafijnych. Sam przeciw wszystkim, wbrew rozsądkowi i wszelkim kalkulacjom, bo tak po prostu trzeba, w imię zasad.
Choć jest wymęczony przez życie i spłukany jak tysiące ludzi w Vegas, akurat z nim nie warto zadzierać. Nick jest mistrzem walki wręcz, który potrafi okaleczyć lub zabić zwykłymi przedmiotami które ma pod ręką. Nie używa broni palnej, bo nigdy nie była mu potrzebna, nawet gdy przeciwnicy zachowują się niesportowo i używają kul przeciw pięściom. Choreografia walk jest powodem dla którego warto obejrzeć ten w innych aspektach przeciętny film. Nick używa talerzy, widelca, książek, całego arsenału przedmiotów zwykłego użytku, żeby unieszkodliwić swoich oponentów.
W realnym świecie gdzie chuligani potrafią czasem nawet śmiertelnie pobić kogoś w pociągu lub na przystanku autobusowym i nikt palcem nie kiwnie, a potem chwilę sobie ewentualnie posiedzą w ciepłym więzieniu, miło jest czasem pomyśleć o świecie w którym ktoś mści się za wszystkie krzywdy, odpłaca złoczyńcom bólem i cierpieniem z należną nawiązka. W tym wypadku robi to jeszcze z pewną finezją, wysokiej jakości ręczną robotą.
Źródło grafiki: nypost.com