Zwolennicy wersji oficjalnej katastrofy gibraltarskiej powtarzają jak mantrę, że Liberatory były samolotami łamliwymi, dosłownie rozpadającymi się na kawałki w kontakcie z wodą.
Z kolei optujący za którąś z wersji teorii spiskowej przekonują, że wykonanie manewru wodowania było jak najbardziej możliwe. Istnieje film nakręcony w 1944 r. pokazujący kontrolowane wodowanie Liberatora B-24, czyli takiego samego jakim leciał generał Sikorski. Widać na nim, że maszyna bardzo miękko wchodzi w wodę, natomiast pasażerami rzuca w środku jak podczas huraganu. Z pewnością jednak Liberator nie powinien być tak pokiereszowany jak maszyna Sikorskiego. Klasyczne wodowanie tego typu maszyny obserwujemy na historycznym filmie, do którego link zamieszczamy na dole strony.
Na współczesnym zdjęciu natomiast widać gibraltarskie lotnisko North Front. Maszyna Sikorskiego kołowała na widocznym na zdjęciu końcu pasa i startowała w naszym kierunku, tak jak jedzie żółty samochód. Na horyzoncie majaczą szyby rafinerii w Algeciras, która przy niekorzystnych wiatrach sprawia problemy mieszkańcom Gibraltarum, dostarczając na Skałę mocno zagęszczone zanieczyszczenia.
Materiał filmowy z wodowania Liberatora B-24
Źródło grafiki: (C) Piotr Mańkowski
Nie ma drugiej katastrofy lotniczej, w której zginęłoby kilkanaście osób załogi (100%), a przeżyłby pilot.
Są przynajmniej 3 ślady wskazujące na inspiratorów i wykonawców zamachu.Pierwszy – był znienawidzony przez poważny odsetek wojska ponieważ uniemożliwiał internowanym w Rumunii i na Węgrzech wyjazd do Francji i udział w wojnie. Drugi – założył dla swoich politycznych przeciwników obozy ( Francja i UK) co w warunkach wojny – było czymś niespotykanym i wykluczało z walki. Trzecie – był płatnym informatorem służb Francji jeszcze przed 39 rokiem. To ze ślady prowadza do jego polskich przeciwników potwierdza historia Jana Gralewskiego. Ten asystent prof Kotarbińskiego z polecenia AK udał się na Gibraltar z pewnymi dokumentami, które miał dostarczyć Sikorskiemu. na miejscu się okazało ,ze jest jeszcze 2 „Gralewskich” , prawdziwego zastrzelono i na Gibraltarze pochowano . Na następne 50 lat utajniono brytyjskie dokumenty w tej sprawie.
Nie zapominajmy o opozycji Polaków wobec Sikorskiego.Sikorski wykreował swoich wrogów – endecję. Przez Piłsudskiego został bowiem odsunięty od władzy. Miał ambicję byćia ważnym. Zrewanzował się endecji umieszczając ok.3-4 tys. oficerów, zołnieży i polityków opozycji w obozach w tragicznych warunkach na wyspie wężów – Bute k/ Szkocji.Kto wie czy to nie był rewanż za tę zniewagę? Na miejscu nie jdenego z nich być może poczyniłbym podobne działania.
W maju 2012 roku w Kazimierzu Dolnym odbyła się konferencja „Mechanika w lotnictwie”, zorganizowana przez Polskie Towarzystwo Mechaniki Teoretycznej i Stosowanej. Podczas tej konferencji dr Maciej Lasek (ten sam!) przedstawił prezentację, w której omówił wyniki pracy magisterskiej wykonanej przez studenta Franciszka Grabowskiego. Praca Grabowskiego dotyczyła katastrofy w Gibraltarze. Obliczenia wykonywane pod kierunkiem Laska przez Grabowskiego dowiodły, że przebieg lotu i upadku liberatora zgodny z zeznaniami pilota Eduarda Prchala, jedynego ocalonego z wypadku, był niemożliwy. Według Grabowskiego, pilot świadomie wykonał takie wodowanie. Oczywistym, chociaż nie wyrażonym wprost przez Laska wnioskiem z tych wyników jest uznanie, że Prchal był uczestnikiem spisku mającego na celu zabicie pasażerów. To dowód na słuszną tezę, która legła u rozpoczęcia śledztwa w 2008 r.
Obliczenia wykonywane pod kierunkiem Laska przez Grabowskiego dowiodły, że przebieg lotu i upadku liberatora zgodny z zeznaniami pilota Eduarda Prchala, jedynego ocalonego z wypadku, był niemożliwy.
Inne dane wskazują, że już w 1943 r. wiedziano, że po wodowaniu tego typu samolotu załodze jest stosunkowo łatwo się uratować, a pasażerowie z reguły giną. Według Grabowskiego, pilot świadomie wykonał takie wodowanie.
Ciekawym szczegółem na tym filmie jest dla mnie to, że jeden z pilotów po wyjściu z kabiny wyciąga grzebień i czesze włosy (ok. 4 minuty nagrania). Brat mojej mamy nosił zawsze grzebień przy sobie i poprawiał nim włosy (lata 70-te i 80-te). Teraz rzadko widuję coś takiego 😉
Jak pisał Tadeusz A. Kisielewski: „Johnson wystartował, wzniósł maszynę na wysokość około 30 stóp (9 metrów), następnie zszedł tuż nad powierzchnię morza, aż wreszcie wyłączył silniki i „przywalił” maszyną w wodę. Nie ma dowodów, by uratował się ktoś poza nim i kapitanem Prchalem. Johnson był znakomitym pilotem. Wiedział, że tajemnica „skuteczności” wodowania tkwi w pasach bezpieczeństwa. Jeśli są one właściwie zapięte, istnieje niemal pewność przeżycia. Było rzeczą powszechnie znaną, że Sikorski i pozostali pasażerowie nie zapinają pasów, a ponadto nie wszyscy nimi dysponowali. To stwarzało kolosalne ryzyko śmierci.”