To są rzeczy pozostające tak daleko niepoznane, że nie sposób nazywać je historią. To domena alternatywnej wizji świata, w której istnieje brakujące ogniwo i zwie się ono Atlantydą.
Edgara Cayce’a (1877-1945) zwano śpiącym prorokiem. Był zapewne najsłynniejszym medium w dziejach, którego zdolności zostały w dużej mierze potwierdzone i co zaskakujące – nawet uznane – przez świat naukowy. Nikt nie nazywał go fałszerzem czy hochsztaplerem, zwłaszcza że Cayce pomagał zwykłym ludziom, odkrywając przyczyny ich rozmaitych schorzeń. Swe nadnaturalne możliwości rozpoznał, gdy musiał pomóc sobie samemu, odnajdując przyczynę trapiącej go dolegliwości.
Nie będziemy tutaj analizować biografii Cayce’a, dość wszakże powiedzieć, że jego metodą pracy było wprowadzanie się w seans hipnotyczny. Podczas takich sesji opisywał wiele starożytnych krain, od Egiptu po tereny Ameryki Prekolumbijskiej. Swymi myślami przemierzał również Atlantydę. To dzięki jego wizjom, pokrywającym się zresztą z tym o czym pisał Platon, miłośnicy Nieznanego otrzymali w miarę kompletny obraz jak wyglądał ów mityczny kontynent. Cayce donosił, że Atlantyda zniknęła z powierzchni ziemi około 10,500 roku p.n.e. – „w jeden dzień i jedną noc straszną”. Zanim jednak zagłada pochłonęła tę rozwiniętą cywilizację, jej władze zadbały o to, by odpowiednio zabezpieczyć zdobytą wiedzę. W tym momencie dochodzimy do najciekawszej ze wszystkich wizji śpiącego proroka.
Otóż Cayce podczas swoich seansów powiedział, że Atlantydzi stworzyli trzy miejsca, w których zgromadzili swoją wiedzę dla potomności. Nazwali je Komnatami Zapisków (ang. Hall of Records). Pierwsza z nich miała się znajdować pod jedną z łap Sfinksa. Druga – gdzieś na półwyspie Jukatan, czyli późniejszym terenie Majów. Trzecia zaś na samej Atlantydzie, w związku z czym zapewne zniszczona, przebywa ona obecnie pod wodą. Pomijając dwie ostatnie lokalizacje, największe zainteresowanie wzbudza możliwość istnienia tajemnej sali pod Sfinksem. Dodajmy, że zarówno on jak i piramidy leżą na wapiennym płaskowyżu, który daje się ryć niczym ser. Hipotetyczna wizja Cayce’a nie jest więc bajką o fruwających słoniach.
Doniesienia o tym, że rząd Egiptu wraz z Amerykanami ukrywają fakt odnalezienia Komnaty Zapisków pojawiają się regularnie w serwisach tropiących spiski i parających się pseudonauką. Faktem jest – i potwórzmy to jasno – że w samym Sfinksie znajdują się korytarze i że jest bardzo prawdopodobne, że są one również pod nim. Czy prowadzą one do Komnaty Zapisków? Tego nie wiemy, nie wiemy również czy taka komnata rzeczywiście istnieje. Ale gdy tylko pojawią się informacje, że ktoś już w tych korytarzach był, od razu o tym napiszemy. Oficjalnie.
Zahi Hawass pokazuje korytarze w Sfinksie
Źródło grafiki: (C) Piotr Mańkowski
W kwietniu 2009 roku Zahi Hawass donosił:- Naczelna Rada ds. Starożytności pod moim kierownictwem prowadzi prace nad obniżeniem poziomu wód gruntowych wokół egipskich zabytków. Dzięki wykorzystaniu amerykańskich środków udało się osuszyć świątynie w Karnaku i Luksorze, a prace postępują również w innych miejscach. Jednym z naszych największych osiągnięć w ostatnim czacie było opracowanie systemu chroniącego przed podziemnymi wodami Sfinksa.W swym raporcie pt. „Historia Sfinksa” zawarł on jednak intrygujące informacje: „Jednakże najbardziej ważnym rezultatem projektu osuszania było położenie kresu spekulacjom o tajemniczym systemie tuneli i sal wykutych przez przedstawicieli „starożytnej cywilizacji” pod Sfinksem. Przez lata prowadziłem dyskusję z osobami takimi jak John Anthony West, Robert Bauval czy Graham Hancock, którzy twierdzą, że przedstawiciele zaginionej cywilizacji przed 10.000 laty zakopali swe sekrety pod monumentem. Co więcej twierdzą oni też, że erozja Sfinksa spowodowana jest przez wodę, co wskazywać ma na fakt, że pochodzi on z okresu na długo przed Starym Państwem. Żadna z tych teorii nie ma jednak poparcia w faktach, jednakże ich zwolennicy naciskali na nas twierdząc, że powinniśmy wiercić dziury w poszukiwaniu ukrytych komnat. Odmawiałem zgody na przeprowadzenie podobnych badań w przeszłości, bowiem nie istnieją naukowe fakty mogące je wspierać. Ponieważ podobne odwierty stanowiły integralną część naszych prac konserwacyjnych nad Sfinksem postanowiliśmy ostatecznie wykonać je w pobliżu monumentu, jednak nie odnaleziono żadnych ukrytych korytarzy czy komnat.”
O tych korytarzach pod Sfinksem mówi się od dawna. Wielokrotnie czytałem, że prześwietlenia terenu wskazywały duże szczeliny pod posągiem, a dokładnie przrd nim.
Oby nie okazało się to samo co z „piramidą” z Bośni. Czy w Bośni nie ma jednej kamery w HD, która nagrałaby wszystko jak należy?
I czy tak wygląda wnętrze piramidy?? http://www.bosnianpyramids.org/photos/img_39_mn.jpg
Swego czasu (2005?) interesowałem się tym co może wyjść z tego odkrycia, z potem zainteresowanie zmieniło się w kolejny zawód, bo poza gadaniem „archeolodzy”(odkrywca tej piramidy nawet nie jest archeologiem) nie pokazali niczego konkretnego. Skoro to miała być piramida zbudowana z wielotonowych bloków, do dlaczego do jasnej ciasnej przez te 8 lat nie odkryli większego kawałka ściany. Jeśli ich teoria trzyma się kupy to takich pracach powinna nam się ukazać regularna struktura z bloków skalnych podobna do tych w Egipcie. Byłby to niepodważalny dowód, ale oni wiedzą, że nic takiego tam nie ma. Zarabiają kasiorę na naiwnych turystach i interes się kręci.
W wielkim skrócie eksperci twierdzą, że piramidy w Gizie to grobowce naiwnych i zdegustowanych Faraonów, którzy w znudzeniu wybudowali sobie pamiątki po śmierci. I nie ma dla nich, żadnego znaczenia, w oczywistym fakcie, że nie ma żadnych i jakichkolwiek dowodów czy wskazań, że piramidy zostały wybudowane jako Faraonów grobowce. A akademicka mądrość lekceważy i pomijają wszelakie poważne dowody i stwierdzenia mistrzów kamieniarstwa, którzy twierdzą, że ciągnąć i ustawiać kamienne bloki jedne na drugich z taką dokładnością, jaką zastajemy na tych budowlach nie jest możliwe w żaden sposób tak jak to sobie kombinują i wyjaśniają i manią owi akademiccy wszechwiedzący znawco-mędrcy, nigdy kielni czy sznura do przekładni bloczkowej, nie wspominając o dłucie kamieniarskim w łapie nie mieli.
Już kilka lat temu pisałem komentarz o znajdującej się pod Sfinksem tzw. „złotej komnaty” w której żyjący wtedy ludzie, wiedząc że zginą, zostawili ogromna wiedzę, żeby ich potomkowie przejęli w posiadanie te wiadomości. Rząd Egipski objął całkowita tajemnicą tą ” złotą komnatę „jak tez wiele innych znajdujących się pod Sfinksem pomieszczeń. Tylko jeden polski archeolog otrzymał od Rządu Egipskiego pozwolenie na wejście do tej komnaty ale jego nazwisko też jest tajemnicą. Niestety.