Sytuacja polityczna w Egipcie odrobinę się uspokoiła, co pozwoliło ruszyć robotom archeologicznym w najważniejszym monumencie nad Nilem.
Jakiś czas temu pisaliśmy o odkryciu tunelu, który prowadzi do Wielkiej Piramidy. To jednak nic w porównaniu z pracami trwającymi obecnie wewnątrz samego monumentu. Wielokrotnie już przeprowadzano badania georadarem oraz innymi bezinwazyjnymi narzędziami, prowadzące do konkluzji, że ilość wolnej przestrzeni w piramidzie jest znacząco większa niż obecnie oficjalnie odkryte przestrzenie, czyli Wielka Galeria, Komnata Króla, Komnata Królowej oraz „niedokończona” komnata poniżej poziomu budowli. Teraz jednak doszły dodatkowe konkrety.
Otóż pod koniec października rozpoczął prace międzynarodowy projekt Scan Pyramids, nadzorowany przez egipskie Ministerstwo Starożytności. Działaniem objęto tereny w Gizie oraz w DAhszur, gdzie między innymi znajduje się piramida Snofru, czyli ojca Cheopsa. Szef projektu badawczego, Mamduh al-Damati oznajmił niedługo później: „Cheops ujawnił nam właśnie jeden ze swoich sekretów”. Oto na poziomie ziemi we wschodniej części piramidy odkryto anomalie cieplne, które niemal na pewno wskazują na istnienie ukrytej komnaty. Okazywało się po prostu, że niektóre kamienie są o kilka stopni Celsjusza cieplejsze od pozostałych.
To, że naukowcy są przekonani, iż odkryli coś szczególnego, potwierdza wypowiedź Hany’ego Helala z Uniwersytetu Kairskiego, który potwierdził w wywiadzie dla CNN, że tym razem po raz pierwszy od lat możemy się spodziewać wielkiego odkrycia w środku Wielkiej Piramidy. Ciekawe co powiedzą sceptycy, gdy okaże się, że poza rzekomymi miejscami pochówku faraona i jego żony w monumencie znajdują się także inne pomieszczenia. Dla kogo?
Problem polega na tym, że podjęcie decyzji o dokonaniu jakiegokolwiek odwiertu w Wielkiej Piramidzie to kwestia lat, nie miesięcy. A bez tego nie da się zajrzeć w czeluści Tajemnicy.
Źródło grafiki: (C) Piotr Mańkowski
Nie było jeszcze przypadku, żeby władze Egiptu pozwoliły na dogłębne wiercenie w piramidzie Cheopsa. Zdaje się, że pozwolono tylko na zrobienie drobnych odwiertów Japończykom dawno temu, ale szybko potem wyproszono ich z tego przybytku.
Naukowcy zapowiadają teraz zastosowanie supernowoczesnej metody, polegającej na badaniu przenikania przez różne części piramidy „promieniowania kosmicznego” – a ściślej mówiąc, cząstek elementarnych zwanych mionami, które docierają do powierzchni Ziemi z górnych warstw atmosfery. Przenikają one przez materię podobnie jak promieniowanie rentgenowskie. W przypadku piramidy Cheopsa próbowano wykorzystać tę metodę już w przeszłości, ale sprzęt, jakim dysponowali badacze, był wtedy mniej skuteczny.