Ma na imię Enki, czyli bóg stworzyciel, jeden z trzech głównych Anunnaki w mitologii sumeryjskiej. Jak na tę proweniencję przystało, Bilal zdołał stworzyć światy komiksu.
Urodził się w Belgradzie. Początkowo współpracował z magazynami komiksowymi, a w 1975 r. wydał wraz z Pierre’em Christinem album „Wycieczka zapomnianych”. Spotkanie obu tych twórców okazało się bardzo owocne. Christin – dziennikarz i Bilal – młody absolwent Akademii Sztuk Pięknych i początkujący rysownik od razu się dogadali. Ich współpraca rozkwitła na dobre: po „Wycieczce zapomnianych” wydali kolejne albumy pod wspólnym tytułem „Legendy naszych czasów” (na zdjęciu postaci z najbardziej popularnych komiksów twórcy).
We wszystkich nich odnajdujemy wątki polityczne, widzimy jak powracają echa przeszłości. Oto na przykład w znakomitym „Falangi czarnego porządku” rewolucjoniści z czasów wojny w Hiszpanii toczą ze sobą czterdzieści lat później, obecnie już mocno zaawansowani wiekiem ludzie, prywatną wojnę. Dawne alianse i metody walki zostają przywołane. Gromady starców przedzierają się przez granice, organizują tajne narady, wreszcie – zginą w strzelaninie w jakiejś zapadłej wiosce. W „Statku z kamienia” przeszłość powstaje z grobu jeszcze bardziej dosłownie. Dawne cienie zmarłych maszerują w pochodzie na oczach przerażonych widzów, obywateli teraźniejszości.
Bilal zasłynął jednak tak zwaną Trylogią Nikopola, na którą składają się albumy „Targi nieśmiertelnych”, „Kobieta pułapka” i „Zimny równik”. Recenzent jednego z francuskich dzienników określił ten pierwszy tytuł mianem najbardziej zaawansowanego fabularnie komiksu naszych czasów.
Wycieczki Bilala do filmowego dominium rozpoczęły się w 1982 r., gdy przygotowywał dekoracje do filmu Alana Resnaisa zatytułowanego „Życie jest powieścią”. Dwa lata później, także dla Resnaisa przygotował plakat filmowy do „Mojego wujka z Ameryki”. Z pewnością bardziej znany jest film „Imię Róży” według powieści Umbero Eco. Otóż okazuje się, że Bilal był zatrudniony jako grafik do współtworzenia scenografii w tym filmie. W 1989 r. zadebiutował jako reżyser filmu fabularnego. W „Bunker Palace Hotel” zagrali znani francuscy aktorzy Jean-Louis Trintignant i Carole Bouqet (oczywiście najbardziej pamiętna z Bonda „Tylko dla twoich oczu”).
Ciągle poszukując dla siebie nowych terytoriów twórczych, Bilal przygotowywał scenografie do wielu spektakli scenicznych. Wreszcie w 1997 r. na francuskich ekranach pojawił się „Tykho Moon”, drugi pełnometrażowy film reżyserowany przez Bilala. W 2004 r. wreszcie duży format, duża produkcja! Widzowie na całym świecie otrzymują dziwne, mocno niespójne dzieło „Immortal – kobieta pułapka” oparte na komiksowej Trylogii Nikopola. Film cieszył oczy pejzażami świata przyszłości, dał jednocześnie pole krytykom-neofitom do wyżywania się na Bilalu. To było w końcu ładnych kilka lat przed „Avatarem”, który jako pierwszy zdołał pokonać powszechne uprzedzenia.
A Bilal? Dokończył kolejną serię, Tetralogię Potwora, rysunkowo może i podobną do Nikopola, ale fabularnie straszliwie zagmatwaną. Trzydzieści lat temu historie Bilala były objawieniem dla szerokich mas, obecnie pamiętają o nich jedynie fani. Enki zdołał jednak – niczym swój poprzednik sprzed tysięcy lat – zapłodnić rzekę i przydzielić pomniejszym bogom stosowne role. Naśladuje go wielu.
Źródło grafiki: Egmont
Targi nieśmiertelnych – swietna kreska + genialna fabuła=komiks kultowy. Świetna karykatura futurystycznego państwa totalnego (reżim Szublankijski) widzianego oczyma egipskiego boga: cynika i megalomana. Pierwszy komiks jaki czytałem z tak złożoną i kompletną konstrukcją fabuły i mnogością wątków. Byłaby z tego świetna powieść (Broń Boże nie mylić z niewypałem filmowym, niby na motywach tego komiksu: „Immortal – kobieta pułapka”, który nie powinien w ogóle zostać nakręcony).
Trylogię Nikopola przeczytałem w jednym pięknym albumie pożyczonym z Instytutu Francuskiego (chętni niech pędzą na Senatorską 38 i czym prędzej zapisują się do biblioteki!). Na szczęście nie miałem do czynienia z wypluwkami serwowanymi przez Egmont, który jeśli chodzi o wyblakłe kolory, pobił swego czasu wszelkie rekordy Slaine’em. W TN najbardziej podobał mi się początek, czyli 'Targi nieśmiertelnych’. Całe to przedstawienie zaśnieżonego, zrujnowanego a jednak działającego miasta przyszłości zrobiło na mnie wrażenie. Nie zaprzątałem sobie głowy filozofowaniem Bilala, chłonąłem samą atmosferę. 'Kobieta pułapka’ już mi się średnio podobała, a 'Sen bestii’ i jego kontynuacja są według mnie ślicznie narysowaną nudą.